Przejdź do głównej zawartości

Owsiak skazany. Po co ten wyrok ?

Słubicki sąd znalazł się w centrum burzy, jaką „dobra zmiana” rozpętała wokół lidera Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Ludzie szukający usprawiedliwienia dla wyroku, próbują łączyć kropki, lecz każdemu wychodzi coś innego. Sędzia Sikorska, postanowiła obejrzeć świat przez dziurkę od klucza, tak, by nikt nie otworzył za mocno drzwi, dla jej prezesa. Ten wyrok, ma negatywne skutki społeczne, znacznie większe, niż kilka wyśpiewanych przez Owsiaka - w dobrej wierze i ze słusznym przekazem  - przekleństw.
FOT.: gazeta.pl/Sialkowski/Monika Twarogal
Gołym okiem widać, że sądziowie, prokuratorzy i policjanci, znaleźli się w pozycji „szyszki w dupie”: nie wiadaomo czy wepchnąć ich w objęcia władzy, czy z nich wyjąć. Poza dyskusją, postawa słubickiego sądu będzie miała swoją cenę, którą zapłacą inni sędziowie, w innych miejscowościach. Z drugiej strony, warto ten wyrok uszanować, bo lipcowe protesty, odbywały się pod sądami po to właśnie, aby sądy były niezawisłe – nawet jeżeli wyroki są kontrowersyjne.

Pułapka polega na tym, że Jerzy Owsiak, i każdy inny, kto jest znany, ma dokonania, a także posiada zasoby finansowe, podobnymi procesami oraz wyrokami, zbytnio się nie przejmie – o nich świadczą czyny, a nie wyroki powiatowych sądów. W świat, poszedł jednak sygnał niebezpieczny i lapidarny: skoro można doprowadzić przed sąd i ukarać znanego lidera bardzo ważnej organizacji, to co dopiero zwykłego protestującego z KOD-u czy Obywateli RP.

Okazało się, że  „Dulskich” i „Świętoszków”, nie brak w żadnej branży. Rapowanie lidera WOŚP: „Nie mów kur...a, że jestem gorszego sortu” lub „Chcę zapytać o jedno, czy macie kur...a, serce do ludzi”, to o wiele ambitniejsze konstatacje, niż te, które uzasadniając wyrok, wypowiedziała sędzia Renata Sikorska.

Użył słów nieprzyzwoitych. Wypowiedział słowa na „k” i „p”, a one niosą ze sobą wulgarną treść w miejscu publicznym. Wypowiadanie takich słów może urazić odczucia innych osób” – powiedziała sędzia Sikorska, choć sama, na początku rozprawy, rażąco i bezczelnie złamała prawo, odczytując na głos i po wyrażeniu zgody na transmisję dla mediów, numer PESEL-u Jerzego Owsiaka. Nie warto tu podżegać do popełnienia przestępstwa, ale gdyby komuś brakowało gotówki, to wypowiedź jest w transmisji, na społecznościowym profilu, piszącego te słowa. Piękna kariera mogła zostać zwieńczona laurem niezłomności, ale w pamięci opinii publicznej, nie pozostaną setki dobrych wyroków R. Sikorskiej, lecz ten jeden.

Kodeks wykroczeń przewiduje taką sytuację, że sąd uznaje fakt, a zatem winę, lecz z uwagi na okoliczności i brak szkodliwości społecznej, może odstąpić od wymierzenia jakiejkolwiek kary” – uważa uznany gorzowski mecenas Jerzy Synowiec, a wtóruje mu inny, nie mniej utytułowany Jacek Sobusiak: „Mądrzej i roztropniej, byłoby odstąpić od wymierzenia kary, lub zobowiązać do przeproszenia, co obwiniony już uczynił”.

Efekt gabinetu krzywych luster potęguje to, że argumentacja i materiał dowodowy przeciw Owsiakowi, nie różnił się zbytnio od wynurzeń pensjonariuszy domu wariatów, co dla referującej policjantki, o nieznanym imieniu i nazwisku – ale to nie dziwi – było oczywiste.

Podobnie zresztą, nikt nie zapamięta wieloletniej i oddanej służby, naczelnika lubuskiej drogówki Wiesława Wideckiego, ale każdy będzie wiedział, że to on - na polecenie swojego szefa wicekomendanta wojewódzkiego Krzysztofa Sidorowicza - sporządził notatkę, która stała się przedmiotem oskarżenia J. Owsiaka. Ten funkcjonariusz wypowiedział kilka zdań podszytych ściemą i serwilizmem, ale one nie irytują, lecz budzą litość, bo ów policjant był tylko użytecznym narzędziem w rękach cynicznych przełożonych. Naczelnik Widecki, to kolejny policjant po komendancie Stanisławie Panku, którego „dobra zmiana” potraktowała instrumentalnie. Ich szef, inspektor Sidorowicz, taki współczesny „Dyzma”, „Anioł” lub „Miś”, nie myślał o etosie, myślał o sobie.

Użyłem tych słów i będę teraz ostrożny. Jeśli pan Owsiak może być skazany, to teraz wskazujemy, że wszyscy są wobec prawa równi. Pamiętajmy o tym, kiedy nas bluzgają. Kiedy jesteśmy kanaliami i gorszego sortu. Pilnujmy tego dobrego języka u polityków” – mówił pod Sądem Rejonowym w Słubicach Jerzy Owsiak, a PiS-owcy zaczęli kłapali dziobami, już kilka godzin wcześniej, zanim pojawił się w Lubuskiem.

Jako pierwszy, głos zabrał wiceminister od „wieśMaców”, a obecnie komendant OHP Marek Surmacz, który za wprowadzenie do obrotu nieprawdziwych faktur, za wynajem pomieszczeń na nieistniejącą od 10 lat organizację, nie odpowiedział do dzisiaj. Podobnie, jak jego partyjny kolega Sebastian Pieńkowski, którego pierwszy oskarżył o przestępstwa wyborcze w 2010 roku. „Chciałbym, aby sąd traktował każdego obywatela w naszym kraju, tak samo” – powiedział dzisiaj w Radiu Zachód M. Surmacz.
        
       Tymczasem, przed sądem trwał „karnawał” ludzi wolnych, którzy nie bali się władzy, która przeminie. W eter poszedł sygnał, że dobro zwycięża nad złem, nawet jeśli wyroki budzą irytację.

Dzięki Słubickiej Inicjatywie Demokratycznej, a personalnie: Robertowi Włodkowi z SLD, Mariuszowi Dubackiemu z Nowoczesnej  i Bernardowi Łysiakowi z Partii RAZEM, przybyło tam blisko dwieście osób. Chcieli pokazać, że prawda obchodzi wielu, i może być atrakcyjniejsza niż PiS-owska ściema. W tłumie zgromadzonych, nie zabraklo ludzi z Warszawy, Żar, Żagania, Międzyrzecza, Stargardu i oczywiście Gorzowa, który godnie reprezentowała silna drużyna KOD –u z Moniką Twarogal, ale też zasłużonymi dla walki o wolną Polskę, jak choćby Grażyną Pytlak.

Wyrok dla Owsiaka pokazuje, że będzie jak było, tylko gorzej, ale nie warto się poddawać. Im więcej takich sytuacji, tym bardziej rzuca się w oczy, nawet ślepym, że ta władza sama się skompromituje. Warto czekać, warto działać, bo stawka w tej grze jest niebezpiecznie wysoka.


Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...