Przejdź do głównej zawartości

Media bez wyboru? Kopciuszek zamiast Gowina etc.

Rozpoczęły się przygotowania do budowy Budapesztu nad Wisłą. I dobrze, bo różnorodność już się przejadła. Jesteśmy jak osiołek od Fredry, który w żłobie też miał sporo, w jednym siano, a w drugim owies. Tak więc pilot grzeje się nam do czerwoności, bo trzeba coś wybrać. Z TVP Info na Polsat News. I jeszcze TVN24. 



Teraz wyręczy nas rząd: technicznie i programowo. Z grubsza nowy ład będzie polegał na tym, że zostaniemy uwolnieni od informacji frustrujących. Nie wiem po co ludziom wiedzieć, gdzie się podziały pieniądze za respiratory. Czy nie będą się czuli lepiej, gdy media, zamiast opowiadać o konfliktach w Porozumieniu, zrelacjonują rozmowy Myszki Miki z Kaczorem Donaldem, albo potępią krasnoludki za pozostawienie na mrozie Sierotki Marysi. Bardziej emocjonujący jest spór Shreka z osiołkiem oraz lustracja Bolka i Lolka, niż antyeuropejska szarża ministra Ziobry.

Tyle żartów, bo sprawa jest poważna. Na co dzień mój telewizor jest gorący jak wulkaniczna lawa, a dzisiaj był zimny jak przyrodzenie pingwina. Wszystko za sprawą czarnej planszy i napisu: „Media bez wyboru”. Prawda jest taka, że wybór mają, a jak ktoś nie wie jaki, to niech włączy „Ojca chrzestnego” – wystarczy płacić. Strasznie się wszyscy oburzają, że PiS chce opodatkować media. Popatrzcie do czego doszło. Przecież kiedyś z mafią nikt nie dyskutował, a w zamian „za ochronę” płacił krocie. Nie zawężajmy naszych obserwacji do pieniędzy, bo rozpoczęliśmy dryw ku stolicy nad Dunajem.

Owszem, władza kluczy i nawija makaron na uszy, ale projekt opodatkowania mediów – słuszny w innym czasie – to kolejny sygnał, by trzymały gębę na kłodkę. Nad projektem nowego prawa powiewa sztandar propagandy z napisem z  Orwella: „Ilekroć świnie spotykają na swojej drodze inne zwierzęta, te ostatnie muszą ustąpić”.

Nie uważam jednak, że protest mediów będzie skórką od banana, na której władza się poślizgnie. Rządowa telewizja sieje oczywistą propagandę, ale to nikogo dziwi. TVN24 również ogląda się z przygnębieniem. Nie stawiam znaku równości pomiędzy dziennikarzami mediów narodowych oraz komercyjnych. Ci pierwsi żyją w innej rzeczywistości, czego najlepszą fotografią są paski o których Jerzy Urban mógłby tylko pomarzyć. „Niemieckie media nie chcą płacić na polską służbę zdrowia” – to tylko jeden z dnia protestu. Najlepszą odpowiedzią na szulerstwa „Wiadomości” byłby program o dużo lepszej jakości i argumentacji, ale „Fakty” wybrały prześciganie się w absurdach. Tu zawsze będą zdane na przegraną.

W społecznym odbiorze protest mediów, jest – i tak będzie prezentowany w prorządowych mediach – jako intryga uknuta przez zagraniczne koncerny. Rządowa propaganda rozegra to koncertowo, a gdy PiS przystąpi do rzeczywistego rozprawienia się z mediami, nikt już nie zwróci na to uwagi. Dzisiejszy dzień odbije się czkawką, gdy władza rozpocznie rzeczywistą wojnę z mediami. Wtedy na podobną akcję nie zareaguje już nikt.

Zlikwidujemy TVP Info” – ogłaszają politycy Platformy Obywatelskiej. Nie zrobią tego - miejsce propagandzistów z PiS zajmą propagandziści opozycji. Telewizja nie będzie już narodowa, ale znów publiczna. Komentarze braci Karnowskich, redaktora Sakiewicza oraz ostrą jazdę Michała Rachonia, zastąpią opinie Tomasza Lisa, Tomasza Wołka oraz Jacka Żakowskiego. Zresztą w zastraszaniu niezależnych dziennikarzy wielu opozycyjnych polityków ma większe zasługi, niż ci rządowi – czego najlepszym przykładem jest pewien leciwy mecenas i polityk, który walczy o to, by jego nazwisko ktokolwiek kiedyś pamiętał.

Co więc robić? Pracować, zamiast protestować i tworzyć, zamiast oprotestowywać radosną twórczość propagandzistów z PiS. Zjadłem zęby na mediach i nowych technologiach, a zatem wiem, że PiS wcale nie jest taki sprytny i nowoczesny na jakiego się kreuje. To opozycja jest tak słaba, że slabeusze z PiS ją rozgrywają. Obecna sytuacja, to nie kryzys, ale rezultat słabości opozycji i kojarzonych z nią mediów.

Inna sprawa, że wielu ludzi nie ogląda telewizji, a wiadomości polityczne omija szerokim łukiem. Problem różnorodności ich nie dotyczy – spokojnie wystarczą im nowinki o Kubusiu Puchatku, Kopciuszku i Czerwonym kapturku. Możemy się zżymać, ale łatwiej chętnego nauczyć niż umierającego zachęcić. Narracja opozycji umiera, na szczęście są chętni, aby robić wszystko inaczej...



Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...