Przejdź do głównej zawartości

I po Wierchowiczu ...

Największą kompetencją niedoszłego „męża stanu” - jest wyczucie koniunktury politycznej, największą wadą - niestrawność głoszonych przez niego mądrości, a największymi porażkami – niecierpliwość wobec upływającego czasu, mentorski ton w sytuacjach wymagających pokory oraz brak perspektyw na powrót do Sejmu i pochówek na Powązkach. Niby taki „obyty”, a właśnie strzelił sobie powyżej kolana – tam gdzie mężczyzna nosi coś najcenniejszego...


...inna sprawa iż polityk w tak bezpardonowy sposób atakujący swoich niedawnych dobrodziejów „jaj nie ma” lub dawno się ich pozbył w zabiegach o powrót na salony.

Krytykuję ścisłe kierownictwo lubuskiej Platformy Obywatelskiej. Uważam to kierownictwo za opurtunistyczno-cyniczną grupę graczy politycznych, którym zależy tylko na utrzymaniu włądzy: mandatów, uposażeń, wpływów i żeby nic się nie zmieniło, ale było tak jak było (...). Mówię o pani Bożennie Bukeiwicz, pani wiceprzewodniczącej Helenie Hatce i członku zarządu Tomaszu Możejce. Uważam, że kierownictwo PO w lubuskiem działa na szkodę tej partii” – powiedział w Radiu Gorzów Jerzy Wierchowicz.

Konstatacja dziwna, zważywszy na fakt, że nie zdążył nawet członkiem Paltformy Obywatelskiej zostać – bo od miesięcy poszukuje się jego dokonań jako parlamentarzysty - ale bardzo liczy na to iż prezydent Bronisław Komorowski po wygranych wyborach mocno się PO „odwinie” i powoła cokolwiek -  co pozwoli Wierchowiczowi unikać upokarzających dla niego zwrotów typu: „Panie Radny”.

Problem w tym, że J.Wierchowicz cierpi na inflację nadmiernego mniemania o swojej wyjątkowości, ale – kontynuując semantykę ekonomiczną – musi się zmierzyć z deflacją osobistych konstatacji, których wartość przypomina dziś konfrontację „Cypiska” z „Arielem”.

Co ważne - ekswiceprzewodniczącemu klubu parlamentarnmego Unii Wolności nie uda się zmyć niczym faktu, że przez lata był posłem głównie „dietetycznym”: nic po sobie nie pozostawił, a dalej niż on zaszli niemal wszyscy lubuscy politycy: Kazimierz Marcinkiewicz, Witold Pahl, Piotr Styczeń, Maciej Rudnicki, Marian Miłek, Waldemar Sługocki, Andrzej Brachmański, Marek Surmacz czy Elżbieta Rafalska.

Niemal każdy z parlamentarzystów po 2001 roku ma na swoim koncie więcej realnych osiągnięć i sukcesów, aniżeli niespełniony „mąż stanu” z miasta nad Wartą, a jego majaczenia o ministerialnej tece w resorcie sprawiedliwości brzmią jak przechwałki autora Nad Wartą, że na jesiennym konsystorzu zostanie mianowany kardynałem.

Zwłaszcza, że J. Wierchowicz W ostatnim tygodniu popełnił „polityczne seppuku” i to nie w „imię czegoś”, ale „w imię tego”, czego nie otrzymał on sam i czego nie otrzyma - na szczęście dla miasta i subregionu - były zakładowy prominent partii komunistycznej, a dzisiaj uznany samorządowiec oraz działacz sportowy Wałdysław Komarnicki.

       Zaatakował przewodniczącą Bożennę Bukiewicz, jej zastępczynię Helenę Hatkę oraz prominentnego członka zarządu Platformy Obywatelskiej Tomasza Możejkę.

Tomasz Możejko powiedział mi, że jak prezydent Komorowski wygra zbyt wysoko, to się usamodzielni, a nawet założy własną partię. Ja wyraziłem swoje zdziwienie i oburzenie” – stwierdził w Radiu Gorzów J. Wierchowicz.

Kiedy powziął informacje o planach na kształt jesiennych list wyborczych, nie oszczędził także marszałek Elżbiety Polak, a jako pretekstu użył Portu Lotniczego w Babimoście. „Apeluję do marszałek Polak, by z tym Babimostem coś zrobiła i zamknęła ten obiekt” – skonstatował.

Czy po takich wypowiedziach J. Wierchowicz politycznie jeszcze coś znaczy ?

„Znaczy dużo, bo prezydent Komorowski wybory wygra, gdyż jest najlepszy i gwarantuje rozwój. Wierchowicz liczy jednak na nową formację w której znajdzie się z Frasyniukiem, Wujcem, Lityńskim i wieloma innymi działaczami Unii Demokratycznej, a potem Unii Wolności. Dziś jego szansa na miejsce na liście nie wiedzie przez struktury partii, ale przez dezawuowanie struktur PO w Kancelarii Prezydenta” – mówi NW zielonogórski polityk Platformy Obywatelskiej.

Sam Wierchowicz też nie ukrywa w jakim kierunku prowadzi swoją „woltę”.

„Postawa PO jest szokująca i to mówię na pdostawie rozmów z przedstawicielami Kancelarii Prezydenta RP. Oni mi mówili, że relacje pomiędzy prezydentem i PO nie są dobre” – stwierdził Wierchowicz.


Czy on sam jest wiarygodny ?

Raczej trudno to udowodnić.

14 lipca 2014 roku mówił o byłym prezydencie Tadeuszu Jędrzejczaku: To jest dobry gospodarz, który jest zakorzeniony w tym mieście i od wielu lat dobrze pełni funkcję. W różnych sytuacjach sprawdził się”.

24 listopada 2014 roku zdanie zmienił: „Pożegnaliśmy się z prezydentem Jędrzejczakiem, bo widziałem iż sprawy nie idą najlepiej”.


23 grudnia 2014 roku poszedł dalej: „Zmiany na stanowiskach wiceprezydentów budzą nadzieje(...). Stara wałdza zapowiadała różnego rodzaju inwestycje, a okazało sie iż nie ma niczego i żadnej gwarancji

Akcja skalkulowana na zimno, ale poza dyskusją przeniosła karierę J. Wierchowicza i grającego z nim „ramię w ramię” W. Komarnickiego z obłoków przyszłości w odmęty wspomnień...

Popularne posty z tego bloga

Error. Rzecz o polityce

Rozważając temat polskiej polityki i zachodzących w niej procesów, razem z moim rozmówcą, z wykształcenia informatykiem, zwróciłem uwagę na pewne analogie do działania komputera. W obu przypadkach kluczowym zjawiskiem jest proces. Zarówno w funkcjonowaniu polityki, jak i w systemie komputerowym, procesy są niezmiernie liczne. Procesor nie obsługuje ich jednocześnie, ale przełącza się z procesu na proces, co pozwala na skoordynowanie działań i umożliwia użytkownikowi wykonywanie określonych zadań. W polityce, rolę procesora pełnią politycy, a użytkownikami są obywatele. To oni w wyborach przekazują władzę politykom, aby w określonych procesach, wykonywali powierzone im zadania. Mój rozmówca, informatyk, zwrócił uwagę na fakt, że oprócz procesora, kluczowym elementem w komputerze jest system operacyjny. Dzięki niemu możemy realizować bieżącą kontrolę nad procesami. Jest dla komputera tym, czym dyrygent dla orkiestry: ustala tempo i harmonię między różnymi instrumentami. W komputerze, s...

Hardcorowo w Fabryczna 19

To rozmowa dla ludzi o mocnych nerwach: nie ma w niej żadnej struktury i tego wszystkiego, co w normalnych wywiadach być powinno. Poza dyskusją, tu nic nie było udawane, a całość,  to prawdziwa uczta dla ludzi potrafiących zachować dystans. Odczujecie smak ironii, usłyszycie dźwięk śmiechu, zobaczysz błyskotliwe spojrzenia. Ta rozmowa jest symfonią różnorodności, humoru i inteligencji. Ale uwaga! Nie wszyscy powinni to oglądać... Nazwisk nie wymienię...

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...