Przejdź do głównej zawartości

Stary lis traci powonienie

Wesołe jest życie politycznych staruszków, bo mogą „pierdzieć”do woli, a reszta politycznie to „wciąga” lub rozpoczyna dyskusje, które „pierdzący” zaplanował. Rzecz w tym, że stary lis zatracił zmysł politycznego powonienia i będzie „walił interpelacjami” co sesję, a reszta będzie to degustować, zastanawiając się czy to perfum czy zwykły bąk...


Deklarowana troska o lokalny biznes bywa w polityce zasłoną dymną dla lansu i zwykłego dyletanctwa. Zapewne takie intencje stały u genezy powstawania głośnej już interpelacji Jana Kaczanowskiego w sprawie budowy hotelu przy Centrum Sportowo-Rehabilitacyjnym „Słowianka”.

Jest taki fakt, że z kilkuset miejsc noclegowych w Gorzowie tylko 30 procent jest wykorzystanych. Może nastapić tak, że w Gorzowie powstanie kolejny hotel, a w ten sposób z mapy gorzowskich hoteli znikną dwa inne hotele. To nie powinno być objętne dla władz miasta, jak pewne firmy usługowe funkcjonują w Gorzowie i czy funkcjonują dobrze czy nie” – mówił podczas obrad Rady Miasta polityk formacji, która o biznes „dbała” zawsze, ale nie po to by go wspierać, lecz drenować z kasy.

Ciężkie czasy nastały dla eksprzewodniczącego Rady Miasta – kiedyś dysponował reklamówkami pieniędzy na cegiełki „ze Średnicówki”, a dzisiaj chodzi od hotelu do hotelu, skąd wyprowadziły się nawet prostytutki.

„Czy budowa hotelu, to jest inwestycja niezbędna i konieczna z punktu widzenia wszystkich interesariuszy naszego miasta ?” – pyta w swojej interpelacji, inicjując tym samym olimpiadę na największego marudę i politycznego zgreda, chociaż tytuł ten dzierżył od lat, a na widnokręgu nie ma nikogo bardziej nudnego, kto mógłby mu go odebrać.

Ten hotel jest potrzebny po to, aby Gorzów stał się jedyną bazą przygotowań olimpijslkich dla pływaków. Jeśli w ciągu 2 lat go wybudujemy, to będziemy jedynym tego typu obiektem w Polsce i <Słowianka> sporo może na tym zarobić” – grzecznie wyjasnił w Radiu Gorzów wiceprezydent Łukasz Marcinkiewicz z którym zgadza się nawet opozycja. „To dobre rozwiązanie, gdy spółka prawa handlowego jaką jest <Słowianka> chce się rozwijać w ramach partnerstwa publiczno-prawnego” – stwierdził Krzysztof Kielec z Prawa i Sprawiedliwości.
       
         Inna sprawa, że pomysł Kaczanowskiego na zaistnienie jest tak świeży jak mielone kotlety w dworcowym barze PKS, ich gwarancja nie większa niż producenci dają tanim „jabolom”, a bezinteresowna szczerość intencji analogiczna do tej, która przyświecała jego kolegom na imieninach - na pół godziny przed pojawieniem się na ulicy Błotnej patrolu policji. 

       Nie o hotele tu jednak chodzi, ale pamięć o pomysłach eksprezydenta Tadeusza Jędrzejczaka. Niegdyś chciał jego „egzekucji”, ale liczył też na to, że jak eksprezydentowi głowa spadnie, to jemu coś urośnie – jesli nie druga głowa, to chociaż większa wątroba lub namiastka politycznych wpływów.

Nic nie urosło: Jędrzejczak politycznie kuleje, a Kaczanowski wciąż porusza się na SLD-owskiej protezie.

Oby się nie okazało, że za interpelacją kryją się intencje bardziej koniunkturalne, a sama inwestycja mogłaby zaszkodzić państwu - państwu Kaczanowskim lub jakieś innej rodzinie...

Na koniec ogłoszenie drobne: „Spółka byłych pracowników PZPR poleca trwały beton”. 


Popularne posty z tego bloga

Error. Rzecz o polityce

Rozważając temat polskiej polityki i zachodzących w niej procesów, razem z moim rozmówcą, z wykształcenia informatykiem, zwróciłem uwagę na pewne analogie do działania komputera. W obu przypadkach kluczowym zjawiskiem jest proces. Zarówno w funkcjonowaniu polityki, jak i w systemie komputerowym, procesy są niezmiernie liczne. Procesor nie obsługuje ich jednocześnie, ale przełącza się z procesu na proces, co pozwala na skoordynowanie działań i umożliwia użytkownikowi wykonywanie określonych zadań. W polityce, rolę procesora pełnią politycy, a użytkownikami są obywatele. To oni w wyborach przekazują władzę politykom, aby w określonych procesach, wykonywali powierzone im zadania. Mój rozmówca, informatyk, zwrócił uwagę na fakt, że oprócz procesora, kluczowym elementem w komputerze jest system operacyjny. Dzięki niemu możemy realizować bieżącą kontrolę nad procesami. Jest dla komputera tym, czym dyrygent dla orkiestry: ustala tempo i harmonię między różnymi instrumentami. W komputerze, s...

Hardcorowo w Fabryczna 19

To rozmowa dla ludzi o mocnych nerwach: nie ma w niej żadnej struktury i tego wszystkiego, co w normalnych wywiadach być powinno. Poza dyskusją, tu nic nie było udawane, a całość,  to prawdziwa uczta dla ludzi potrafiących zachować dystans. Odczujecie smak ironii, usłyszycie dźwięk śmiechu, zobaczysz błyskotliwe spojrzenia. Ta rozmowa jest symfonią różnorodności, humoru i inteligencji. Ale uwaga! Nie wszyscy powinni to oglądać... Nazwisk nie wymienię...

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...