Jest najlepszym przykładem, że wiek to głównie kategoria socjologiczna,
a sukcesy w samorządzie można odnosić jeszcze przed trzydziestką. Najmłodszym
burmistrzem został w wieku zaledwie 28 lat i pomylili się ci, którzy sądzili,
że dopiero będzie się uczył. Uczyć, to on może innych – także uczciwości,
oddania sprawom oraz polityki na miarę miasta europejskiego. Kiedyś zaryzykował
własną karierę, bo dobro mieszkańców przedłożył nad partyjną i źle pojmowaną
lojalność. Dzisiaj postrzegany jest jako jeden z najlepszych samorządowców w
Lubuskiem.
FOT.: Facebook/Regiopedia |
Nie wszystkie
gminy mają takie szczęście jak Gubin, bo choć chętnych do pracy w samorządach
jest sporo, to w finale okazuje się, że same chęci i formalne przygotowanie,
nie zawsze są wystarczające.
Najczęściej można się spotkać z opinią, że chociaż burmistrz Bartłomiej Bartczak sprawia wrażenie „grzecznego chłopca”, to w rzeczywistości jest wytrawnym graczem, który widząc szanse załatwienia czegoś dla miasta, nie zawaha się przed niczym. Taki opis tego samorządowca pojawia się w wielu środowiskach, bo po 11 latach urzędowania, dał się już poznać z jak najlepszej strony.
EKSPOSEŁ MROCZEK: ZBYT
ELASTYCZNY
„To świetny człowiek, niezwykle zaangażowany
samorządowiec” – mówi Nad Wartą liderka zielonogórskich ruchów miejskich
oraz szefowa Klubu Republikańskiego Basia Marcinów. „To jeden z
najwartościowszych samorządowców. Zawsze wykazywał się inicjatywą i na
samorządowym polu w Gubinie, ma bardzo wiele sukcesów” - były
przewodniczący Sejmiku Wojewódzkiego i jeden z byłych liderów PO Tomasz Możejko. „Klasa sama w sobie i wiem co mówię, bo obserwuję go od lat” – to
już opinia byłego prezydenta Gorzowa, a dziś wicemarszałka Tadeusza Jędrzejczaka.
Oczywiście,
nigdy nie jest tak, że dogodzi się wszystkim. Mniej jednoznaczną opinię na
temat burmistrza Bartczaka, ma mieszkający swego czasu w mieście nad Nysą
Łużycką, były parlamentarzysta, dzisiaj związany z lewicową Inicjatywą Polską Maciej Mroczek.
„Jest wyjątkowo elastyczny w swoich
poglądach. Zaczynał od fascynacji Donaldem Tuskiem, sądząc po wpisach na
portalach społecznościowych, romansował z Korwinem-Mikke i Kukizem, a skończył
na ministrze Gowinie. Każdy ma prawo zmieniać poglądy, ale dobrze by było,
gdyby to wynikało z przekonań, a nie chłodnej kalkulacji” – skonstatował
Mroczek, po czym dodał: „Skuteczności w
działaniu, powinien się uczyć od najlepszego samorządowca w Polsce, a jest nim
prezydent Biedroń ze Słupska”.
OLIWA ZAWSZE SPRAWIEDLIWA – ROZWÓD Z
PLATFORMĄ
To co dla
eksposła Mroczka jest wadą, inni postrzega jako zaletę. Zaryzykował własna
karierę, bo dobro mieszkańców przedłożył nad partyjną i źle pojmowaną
lojalność. Oto dowód – rzetelności i skuteczności...
Politycznie
zaczynał w Platformie Obywatelskiej, ale ich drogi rozeszły się, a pozew o
rozwód złożyli zazdrośni działacze z powiatu, uznając, że jako burmistrz jest
nielojalny, bo... skrytykował platformerskiego starostę i późniejszego
wicemarszałka województwa Jacka
Hoffmanna, za dopuszczenie do likwidacji szpitalnych oddziałów w Gubinie. „Taka jest kolej rzeczy” – komentował
wówczas dla „Gazety Lubuskiej” skompromitowany dziś szef partii w powiecie Leszek Turczyniak. Sam zasłynął
załatwieniem bez konkursu dyrektorskiej posady dla córki oraz „jurnością” w relacjach z marszałkowską
urzędniczką, a starostę Hoffmanna odwołano w atmosferze podejrzeń o nieetyczne
kontakty z biznesem, choć chwilę później znalazł miejsce w zarządzie
województwa u boku marszałek Elżbiety
Polak.
Po takim ruchu
i takich wypowiedziach, nie miał łatwego zadania, bo rządząca regionem Platforma
Obywatelska nie miała interesu we wspieraniu samorządowca, który nie tylko
odmówił szkodliwego dla mieszkańców posłuszeństwa, ale w dodatku obnażył
hipokryzję tej formacji.
„Życzę, by przymus partyjny nie niszczył
ludzkich sumień. Posłem i radnym się bywa, a twarz ma się jedną” – mówił
wtedy Bartczak w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.
„Odszedł z Platformy ze względu na konflikty
wewnętrzne i dlatego, że chciał być przed wyborami bezpartyjny” – komentuje
sprawę dzisiaj Tomasz Możejko.
Epilog
platformerskiego mieszania i romansu z biznesem był gorzki dla mieszkańców, ale
sam Bartczak mógł poczuć satysfakcję w stylu: „A nie ostrzegałem !”. Krośnieński szpital zbankrutował, a on sam
stał się jednym z głównych architektów powołania nowej placówki. „Chętnie wesprzemy spółkę, zaangażujemy się
także finansowo, bo trzeba temu powiatowi przywrócić normalność” – mówił 20
grudnia ub.r. podczas konferencji prasowej na której ogłoszono powołanie
Krośnieńsko-Gubińskiego Powiatowego Centrum Medycznego.
O SZPITAL WALCZYŁ JAK
LEW
Nie
jest tajemnicą, że w tle działań ratunkowych szpitala w Krośnie Odrzańskim - w
którego zarządzie, do ostatnich dni przed bankructwem, pracowała ekssenator i
wojewoda z PO Helena Hatka -
znajduje się perspektywa przywrócenia oddziałów szpitalnych w Gubinie.
Jest też tego cena, oprócz finansowego
wsparcia ze strony miasta Gubin. Dotychczasowym wicestarostą Powiatu
Krośnieńskiego był Grzegorz Świtalski,
świetnie oceniany i związany z burmistrzem Bartczakiem. W styczniu złożył
rezygnację, a jego miejsce zajął klasyczny „Misiewicz”
Tomasz Kaczmarek.
Jak mówią
rozmówcy Nad Wartą, to był podstawowy warunek Prawa i Sprawiedliwości, by
kolejny „Towarzysz Szmaciak” z tej
partii, mógł objąć jakieś intratne stanowisko w regionie. Najwyższą cenę
zapłacił Świtalski, ale podobno było warto, bo dzięki temu już niedługo zyskają
mieszkańcy Gubina i myliłby się ten, kto sądzi, że w tej „inżynierii kadrowo-polityczno-finansowej”, nie było dużej
aktywności włodarza z nad Nysy Łużyckiej.
TA PRACA JEST DO
ZMIERZENIA
Praca
Burmistrza Bartczaka jest do zmierzenia i przyniosła mieszkańcom mnóstwo
efektów. „Byliśmy kiedyś miastem bardzo
bogatym, ale po wyprowadzeniu wojska, a także zrównaniu się cen – w konsekwencji
czego handel nie ma już takiego znaczenia – musieliśmy szukać innych rozwiązań
na przyszłość” – mówił kilka miesięcy temu w rozmowie z NW.
Udało
się już dawno, choć to zasługa także radnych oraz dobrego zespołu urzędników.
Jeśli miarą rozwoju miasta jest budżet, to gubińskie liczby nie pozostawiają
wątpliwości, że miasto ma dobrego gospodarza. Gdy 11 lat temu rozpoczynał
urzędowanie, kwota zaplanowanych wydatków nieznacznie przekraczała 30 milionów,
a w 2017 jest to już 64 miliony. Co ważnne, w bieżącym roku miasto zamierza -
razem dofinansowaniami - przeznaczyć aż 20 milionów na inwestycje.
„W ostatniej kadencji udało nam się pozyskać
dla Gubina ponad 30 milionów, ale połowa z tego pochodziła z Europejskiej
Współpracy Transgranicznej” – chwali się Bartczak i nie jest tajemnicą, że
to miasto ze względu na swoje położenie i walory, zasługuje na więcej.
Niestety, po
konflikcie o szpital i odejściu z PO, nie jest „pieszczochem” platformerskiej marszałek Polak i potrzeby oraz
oczekiwania, nie zawsze mają odzwierciedlenie w tym, jak duzy strumień
pieniędzy w ramach Lubuskiego Regionalnego Programu Operacyjnego, płynie w
stronę Gubina. „Startujemy w konkursach w
ramach LRPO, ale też zdajemy sobie sprawę, że najlepiej mozemy się rozwijać w
oparciu o EWT, co też skutecznie robimy” – mówił w wywiadzie dla NW.
A jednak sporo
się udało, bo kolejnym po budzecie, parametrem oceny włodarza, są inwestycje
zewnętrzne. Tych zaś jest w Gubinie coraz więcej. Dwa duże zakłady, pierwsza
galeria handlowa oraz market, to tylko niektóre z przedsięwzięć, które są już w
fazie realizacji. Takie rzeczy nie dzieją się same, ale gdy burmistrz oprowadza
inwestorów po mieście osobiście, a oni sami mogą liczyć na profesjonalną
obsługę jego współpracowników, to efekty przychodzą.
„Dbamy o nowych inwestorów, ale nie
zapominamy również o rodzimych, takich jak pan Andrzej Iwanicki, który
zatrudnia blisko tysiac osób” – konstatuje burmistrz.
Mieszkańców cieszą zapewne
także inwestycje w infrastrukturę miejską, czego symbolami są remonty ulic, liczne
nowe boiska sportowe, a przede wszystkim remont leżącej na Nysie Łużyckiej „Wyspy Teatralnej”, która przez lata
niszczała i zarastała chaszczami, a od kilku lat jest perełką jakich w
Lubuskiem mało. Jeśli szukać innych śladów aktywności Bartczaka i przywracania
Gubinowi blasku, to ważnym punktem jest uporządkowanie i zabezpieczenie
późnogotyckiego kościoła farnego. Bartczak od lat zabiega, aby obiekt został
odbudowany i stał się centrum spotkań oraz imprez o charakterze kulturalnym. Na
prace zabezpieczające i konserwujące wydano już ponad 8 milionów euro, ale
połowa z tych środków, to efekt doskonałej współpracy ze stroną niemiecką.
WIELKA POLITYKA SAMA
SIĘ O NIEGO UPOMNI
Polski
Gubin i niemieckie Guben promują się hasłem: Euromiasto, a zatem i burmistrz
polskiej części tego tworu jest tak europejski, jak to tylko mozliwe. Matura w
Guben, studia we Frankfurcie, a następnie praca w Niemczech. Ktoś taki nie ma
kompleksów, co najlepiej widać podczas spotkań w Ambasadzie Polski w Niemczech,
gdzie Bartczak czuje się jak ryba w wodzie.
„On nie jeździ tam, by się napić wina, ale w
jak najkrótszym czasie stara się porozmawiać ze wszystkimi, którzy mogą się
przydać. Sam widziałem jak jednego z ważnych dyrektorów z centrali Volvo,
próbował zainteresować inwestycją w Gubinie” – mówi przedstawiciel
lubuskiej organizacji biznesowej, chcący pozostać anonimowym.
Jest
strategiem, ale potrafi też „pójść po
bandzie”. Tak było, gdy w Guben na burmistrza wybrano osobę zawieszoną w
obowiązkach, a później skazaną za korupcję. „To białoruskie standardy” – powiedział w rozmowie z niemieckim
dziennikiem, a sprawę podchwyciły inne europejskie media i zrobiła się zadyma.
„U nas, ktoś taki nie mógłby zostać
wybrany” – tłumaczył kolejnym redakcjom.
Ten
twardy ton nie jest widoczny na jego społecznościowym koncie, gdzie prezentuje
wizerunek człowieka ciepłego, otwartego i co najważniejsze – z dystansem do
siebie. Po 11 latach pełnienia funkcji burmistrza i wypracowaniu sobie pozycji
jednego z najbardziej rozpoznawalnych, zaraz po włodarzach miast „prezydenckich”, nie jest to wcale takie
oczywiste.
Pojawiają
się pytania, co zamierza dalej i gdzie sięgają jego ambicje. „Nie mam presji na bycie posłem, senatorem
czy marszałkiem. Jeśli już, to widzę się w gospodarce. Teraz jednak mam
wyzwania w Gubinie” – zdradził czas jakiś temu w wywiadzie dla bloga, ale
nie jest tajemnicą, że jak polityka „wyzdrowieje”
i w cenie będą osoby wartościowe oraz z doświadczeniem, a nie lojalne lub wpływowe
w partyjnych strukturach, to wielka polityka upomni się o niego sama. W wieku
39 lat nic nie musi już i teraz, ani za 2 i 6 lat, bo może po prostu
poczekać...