Zapowiadał walkę z „partiokracją”,
ale ze strachu przed bezrobociem, niczym radziecki czołg, zaczął niszczyć
wszystkich, którzy mogliby go pozbawić pierwszej w życiu sensownej pracy w
Sejmie. Chyba się przeliczył, bo trafił na osobę o wyjątkowej błyskotliwości, a
przy tym, znającą się nie tylko na alkoholowych trunkach, ale także tych,
którzy je spożywają.
Pozostaje
zagadką, czy poseł KUKIZ’15 Jarosław
Porwich wie co robi, czy po prostu postanowił dokonać politycznego
samobójstwa, bo to wygodne dla byłego lidera Platformy Obywatelskiej Tomasza Możejki, dziś osoby odpowiedzialnej za rozwój struktur KUKIZ’15.
Z bezradnością
Porwichowi do twarzy, i chociaż poselskie uposażenie brać będzie jeszcze przez
dwa lata, to już dziś wiadomo, że ten okres będzie równaniem ku brukowi.
Szef antysystemowej organizacji, nie powinien działać, jak szef partii, ale jego „zmęczone” oczy, tęskniace za rozumem, musiały dostrzec w oświadczeniu zielonogórskich Kukizowców dużo więcej, skoro bez posiedzenia władz stowarzyszenia, sam postanowił podjąć, wydrukować i podpisać uchwałę, która wyklucza z organizacji Olimpię Iwko-Tomczyk. Sprawą zajmie się w piątek regionalny sąd koleżeński, po czym krajowy Sąd Dyscyplinarny, pokaże Porwichowi miejsce w szeregu.
Jedno jest
pewne, ta uchwała o wykluczeniu Tomczyk-Iwko z KUKIZ’15, to dowód na to, że
Porwich bardziej Pawłowi Kukizowi szkodzi,
niż pomaga.