Przejdź do głównej zawartości

Nadwarciańska karuzela kadrowa ruszyła...


Roszady personalne w Ratuszu i podległych mu spółkach były dotychczas komedią, sierotą zostawała troska o dobro miasta. Teraz może nastąpić efekt „Wow”, a kadrowy szybkowar wreszcie ugotuje coś smacznego. Prezydent stawiał dotychczas swoim współpracownikom poprzeczkę nisko, ale i tutaj niektórzy mieli problem z doskoczeniem do niej.


Przeszłości odwrócić już się nie da, ale to co było piętą achillesową prezydenta Jacka Wójcickiego, może zostać umięśnione. W praktyce oznacza to, że na kadrowej karuzeli pojawią się nad Wartą osoby nowe – choć nie zawsze – i z dorobkiem biznesowym.
         
         Niemal pewna jest zmiana w „Słowiance”. Pewnie wielu ogarnie orgia krytyki i hejtu – zwłaszcza nieudaczników z Koalicji Obywatelskiej – ale typowany na nowego członka zarządu “Słowianki” Ireneusz Madej, przy wszystkich, licznych i wyjątkowych pozytywach Łukasza Marcinkiewicza, jest postacią z innego wymiaru. To kilka poziomów administracji i biznesu wyżej, a pozyskanie go przez Wójcickiego, to wartość dodana. Jadł chleb z niejednego pieca. Jak każdy ważny PiS-owiec w Gorzowie, wszystko co politycznie osiągnął, jest zasługą głównie ekspremiera Kazimierza Marcinkiewicza. Inna sprawa, że on i jemu podobni: Marek Surmacz, Elzbieta Rafalska, Władysław Dajczak czy Mirosław i Ewa Rawa, nigdy tego nie potwierdzą, wierząc, iż wszystko zawdzięczają sobie. Choć wszyscy oprócz M. Surmacza byli przeciętniakami...

Ad meritum. Ocenę powyższej zmiany utrudnia fakt, że i Ł. Marcinkiewicz jest postacią wartościową, a zesłanie go w miejski niebyt, byłoby głupotą. Trzeba sobie jesno powiedzieć: w mieście talentów jest mniej, niż więcej. Patrząc z szerszej perspektywy, jego obecność w strukturach administracyjnych miasta, jest dla wszystkich ważna. Ze świeczką szukać kogoś o takim talencie, ale również wpadkach, choć te ostatnie na przyśzłość dodadzą mu uroku.

Kolejna zmiana dotyczyć bedzie magistrackiego Wydziału Obsługi Inwestora i Biznesu. Przesympatyczna, choć mniej kompatybilna do administracji w pełnym tego słowa znaczeniu Agata Dusińska, znana też pod pseudonimem „żona sponsora”, nie da się zredukować do bycia tylko kelnerką na bankiecie magistrackiego życia. Dlatego właśnie, ma zastąpić dr Bogusława Bukowskiego w Gorzowskim Rynku Hurtowym, a ponieważ instytucja przeżyła już Mariusza Domaradzkiego, przeżyje więc i A. Dusińską, która przychodzi z doświadczeniem o niebo większym.

Nad tym wariantem są jednak ciemne chmury. Prezes Bogusław Bukowski to wybitny strateg oraz intelektualista, człowiek ogromnie zasłużony, jakich w mieście nad Wartą szukać ze świeczką. Trudno będzie z powagą traktować pozbawienie go prezesury w GRH, by obdarować nią „żonę sponsora”.

Wszystko wskazuje, że tę ostatnią w biznesowym wydziale zastąpi Jacek Gumowski, mocno związany ze „Stalą Gorzów”. Rzut oka na jego doświadczenie wskazuje, że to zamiana bardzo dobra i przez wielu przedsiębiorców wyczekiwana – szkoda, że dopiero teraz. Analiza jego relacji z biznesem przypomina piękną kartę i jeśli uda mu się powtórzyć to w administracji, sukces będzie gwarantowany.

Reasumując. Pomysł prezydenta Wójcickiego na ucieczkę do przodu jest dobry i jeśli będzie się trzymał z daleka od Platformy Obywatelskiej i jej działaczy, zła passa kadrowa może go opuścić. Jeszcze tylko ta wiceprezydent od inwestycji. Wszyscy są lepsi.

Ale, ale...

Gorzej może być w Wydziale Zamiejscowym Urzędu Marszałkowskiego. Tu swoje macki zapuścił sławny senator i bardzo chciałby, aby kompetentną oraz zaangażowaną Izabelę Piotrowicz, zastąpił skompromitowany niekompetencją w gorzowskim Ratuszu Dawid Gierkowski...



Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...