Przejdź do głównej zawartości

Łopatowski: Dlaczego ludzie nie chcą stanąć w kolejce po prawdę?


Całkiem przeorientowałem swoje życie. Człowiek jest w stanie współczuć i wspierać, ale pewne rzeczy zrozumie dopiero w momencie, gdy znajdzie się w bardzo trudnej sytuacji. Politycy nie interesują się ludźmi, tylko ich pieniędzmi, które są im potrzebne, aby trwać przy władzy. Świat pędzi i się rozwija, a ludzie wiedzą i rozumieją dużo mniej.

Rozmowa z KRZYSZTOFEM ŁOPATOWSKIM, gorzowskim adwokatem i liderem Partii Wolność.
FOT.: Krzysztof Łopatowski/Facebook

Nad Wartą: Trochę tych kilometrów pan najeździł na rowerze, prawda?

Krzysztof Łopatowski: Ooo tak, sporo.Myślę, że to było po kilka tysięcy rocznie. Myślę, że zdarzało się między pięć a osiem.

NW.: To było coś więcej, niż rekreacja...

K.Ł.: ...to moja ogromna pasja, podobnie jak bieganie.


Przeorientowałem swoje życie

N.W.: To teraz, pana optyka wszystkiego dookoła zmieniła się chyba diametralnie?

K.Ł.: Całkowicie przeorientowałem swoje życie. W jednej chwili, człowiek staje w innej sytuacji i wszystko postrzega już inaczej.

N.W.: Czyli jak?

K.Ł.: Przede wszystkim dostrzegam, że inni mogą być dotknięci podobnymi lub takimi samymi przypadłościami. Kiedyś człowiek przechodził trochę obok widząc ludzi dotkniętych chorobą, jeżdżących na wózku lub kalekich. Może nie z obojętnością, bo zawsze było we mnie dużo empatii i współczucia, ale dopiero jak człowiek znajduje się w podobnej sytuacji, wtedy jest w stanie to zrozumieć do końca. Jesteś w stanie współczuć, jesteś w stanie pomagać i wspierać kogoś takiego, ale zrozumieć do końca można dopiero w momencie znalezienia się w takiej sytuacji. Dopiero jak ciebie to dotknie, to widzisz to ostro.

N.W.: Kiedy uświadomił sobie pan, że jest beznadziejnie?

K.Ł.: Od początku o tym wiedziałem, gdyż porażenie czterokończynowe łączy się z ogromnym bólem. Człowiek w tej sytuacji nie jest w stanie się ruszać, nie panuje nad swoim ciałem, a jednocześnie czuje wszechogarniający ból. To cierpienie pozwala spojrzeć inaczej na otaczającą rzeczywistość. Jest to trudne, bo długotrwałe leżenie i taka niemoc, powodują oczywiście depresję i niekomfortowe przeżycia. Przed człowiekiem wyrasta ogromna bariera, której zdrowy człowiek nie zrozumie: chcesz coś zrobić, ale nie możesz. Często chodzi o proste czynności życiowe, które stają się nie do wykonania.

N.W.: Relacje z ludźmi, chyba w takich sytuacjach tutaj również człowiek przeorientowywuje swoje postrzeganie najbliższych.

K.Ł.: Tak, największym szczęściem są najbliżsi i to, że człowiek nie jest sam.Ja spotkałem się z ogromną pomocą rodziny: żony, synów, siostry żony, i nie jestem sam. To pomaga mi przeżyć i mieć nadzieję. Nie wiem, co by było, gdybym w takiej sytuacji znalazł się sam i był zdany na opiekę tylko osób trzecich. Na szczęście nie było mi dane tego przeżyć. Cieszę się też, że byli przy mnie liczni znajomi i to nie dla pustej ciekawości, żeby zobaczyć jak bardzo dotknęło mnie życie. Ci ludzie którzy mnie odwiedzali byli wiele razy i było czuć, że autentycznie się przejmują.

N.W.: Miał pan również wsparcie w mediach społecznościowych.

K.Ł.: Tak, bardzo to odczuwałem i odczuwam do dzisiaj. To wszystko bardzo fajne i pomocne w sytuacji w której się znalazłem.

N.W.: Teraz czeka pana najważniejszy dystans w życiu, istny etap górski, by wrócić do formy.

K.Ł.: I jestem do niego przygotowany. Mam nadzieję, że usiądę jeszcze na rower, choć ścigać się oczywiście już nie będę. Chcę wrócić, chcę uprawiać sport i normalnie funkcjonować. Lekarze twierdzą, że to możliwe i ja wierzę w to ogromnie. To kwestia odbudowy połączeń nerwowych.


Polska jest podzielona

N.W.: To teraz o polityce. Obserwował pan ją i nadal obserwuje, komentując róże wydarzenia i sprawy. Mając inną perspektywę, jak pan ocenia to wszystko, co dzieje się w kraju?

K.Ł.: Źle się dzieje, bo Polska jest dychotomicznie podzielona...

N.W.: ...to wiemy.  Jedni twierdzą, że montuje się nam w Polsce rządy dyktatorskie, a druga strona konstatuje: rozmontowywujemy pozostałości po komuniźmie. Gdzie leży prawda?

K.Ł.: Prawda leży w rozumie. Niestety, obie strony są go pozbawione. Te wszystkie wypowiedzi traktuję jako najwyższego rodzaju cynizm. To chęć kupienia wyborców za ich własne pieniądze, bo wszystkie programy społeczne finansowane są z podatków, które płacą obywatele. Okazuje się, że taka Platforma Obywatelska czy Nowoczesna, które występowały z programem liberalnym, dzisiaj stawiają na programy socjalne. Chcą kupić wyborców i o nic innego tutaj nie chodzi.

N.W.: To jednak głębszy problem i mam tu na myśli klasę polityczną. Demokracja, której akurat Janusz Korwin-Mikke nigdy nie popierał, okazuje się być problemem. Wyborcy niewiele rozumieją, ale mają głos, a politycy im się podlizują poprzez prezenty w postaci, na przykład obniżenia cen prądu.

K.Ł.: Oczywiście, że to jest problem. Te dziewięć miliardów na obniżkę cen prądu pójdzie z budżetu, a środki w budżecie są z naszych podatków. Prędzej czy później, każdy za to zapłaci. Jedynym mądrym rozwiązaniem jest wypowiedzenie pakietu klimatycznego i przeciwstawienie się niemądrym pomysłom Unii Europejskiej. Ta ostatnia jest po prostu czymś złym i szkoda, że ludzie intelektualnie tego nie ogarniają. Te dziwne regulacje prawne, pijany szef Komisji Europejskiej i kilkadziesiąt tysięcy urzędników. To jakiś absurd. Przeciętny Kowalski tłumaczy sobie, że obecność w UE, to swoboda podróżowania. Te dwa elementy nie mają ze sobą nic wspólnego.


Niewidzialna ręka rynku, czy Facebooka i Google?

N.W.: Tylko myślenie o idealnie wolnym rynku, jak to sobie wyobraził Adam Smith z „niewidzialną ręką rynku”, to trochę utopia.

K.Ł.: Oczywiście, zgadzam się. Ta szkoła austryjacka, której ja jestem zwolennikiem, to są prawidła, które dobrze funkcjonowały na początku dwudziestego wieku. Działały zresztą świetnie. Ostatnio w jednym z portali społecznościowych było zdjęcie Nowego Yorku z 1910 roku. Tam były tramwaje, straż pożarna oraz inne ważne dla życia rzeczy, ale nie było podatku dochodowego.

N.W.: Tylko, że te teorie Ludwiga von Misesa czy Friedricha Hayeka brzmią fajnie jako ćwiczenie intelektualne, ale współczesna gospodarka w żaden sposób nie zafunkcjonuje tak, jak to oni sobie wyobrażali..

K.Ł.: ...bo dzisiaj konkurencja jest tym, co zastępuje tak zwane pojęcie wolnego rynku.Kiedy podmioty gospodarcze konkurują, w dobrych warunkach i przy niskich podatkach, kraj się bogaci.

N.W.: Tylko czy można mówić o czystej konkurencji? Kiedy powstawały doktryny liberalne na początku dwudziestego wieku i później, gdy promował je Milton Friedman, można było mówić o konkurencji, a więc swobodnym dokonywaniu wyboru. Dzisiaj, wybór konsumenta nie jest wyborem wolnym...

K.Ł.: ...proszę sobie zadać pytanie: dlaczego nie mają wolnego wyboru?

N.W.: ...

K.Ł.: A widzi pan, cieżko odpowiedzieć? To ja odpowiem. Dzieje się tak dlatego, że w gospodarkę wtrącają się politycy, a wtrącają się po to, aby zwiększyć podatki. Zwiększają podatki, by zachować władzę, którą mogą zachować, obdarowując elektorat i zwiększając biurokrację dla swoich. Tak się kręci ten system i ja jestem jego ogromnym przeciwnikiem. To jest system w istocie niewolniczy.

N.W.: Zgoda, ale my i tak jesteśmy niewolnikami. W mniejszym stopniu polityków. O dokonywanych przez konsumentów wyborach nie decydują dzisiaj politycy, ale właściciele Google, Facebooka, Apple i Amazona. Oni decydują o konsumenckich odruchach wolnego społeczeństwa.

K.Ł.: Nie zgodzę się do końca z tą tezą. Człowiek ma wolny wybór: dzisiaj jestem na Facebooku, a jutro mnie nie ma. To jest pewna symbioza. Ten portal społecznościowy promuje moją firmę i mnie, dlatego jestem na Facebooku. Gdyby było inaczej, nie byłoby mnie tam, ponieważ ja nie zamieszczam tam zdjęć mojej rodziny i tym podobnych. Wykorzystuję Facebooka do promocji mojej firmy i mojej osoby. Ten portal jest potrzebny mi, a ja jemu.


Ludzie boją się prawdy

N.W.: O coś innego mi chodzi. Klasycy liberalizmu głosili, że jak produkt lub usługa jest dobra, to w warunkach wolnego rynku bedą się sprzedawać. W tym zniekształconym wolnym rynku jakość jest mniej ważna niż algorytm portalu.

K.Ł.: To jest system mający na celu uzależnienie ludzi. Duża część ludzi nie panuje nad tym i jest wręcz uzależniona. To powszechne zjawisko patrzenia w telefon komórkowy: przychodzi para do restauracji, wyciągają komórki i nie ma rozmowy. Internet zastąpił rozmowę, książki i film.

N.W.:  A mimo tego, leciwy szef Partii Wolność jest tam królem. Mówiąc slangiem: ma zasięgi. Powstaje pytanie: dlaczego nie może się przebić?

K.Ł.: A widział pan kiedyś kolejkę po prawdę?

N.W.: Znów muszę zrobić pauzę. Skoro nie ma kolejki po prawdę, to oznacza, że społeczeństwo jest coraz bardziej głupie.

K.Ł.: Poziom nauki również cały czas się obniża. Przed wojną skończenie gimnazjum dawało wiedzę bliską tej, którą posiadają niektórzy absolwenci wyższych uczelni. Politykom nie zależy zbytnio na tym, aby społeczeństwo charakteryzowało się szczególnie błyskotliwą inteligencją. Ludźmi o mniejszej wiedzy i świadomości, łatwiej jest kierować.

N.W.: To smutne, bo decydują ludzie o niskim poziomie wiedzy.

K.Ł.: Oczywiście, że tak. Dodałbym jeszcze, że jest bardzo leniwi. Łatwiej jest wyciągnąć rękę po świadczenie socjalne czy więcej pracować, zdobyć nowe kwalifikacje, czy wreszcie – założyć własną firmę.

N.W.: To co dalej, bo odebrać 500 plus lub podwyższyć wiek emerytalny, w systemie o którym mówimy, będzie bardzo trudno?

K.Ł.: Mówiłem już kiedyś o tym. Rozwiązaniem, jakkolwiek to dziwnie zabrzmi, jest tylko rewolucja lub wojna. Co bardziej prawdopodobne? Wszędzie jest niebezpiecznie – od Bliskiego Wschodu po Ukrainę, a my nie mamy gwarancji, że nie dojdzie do wywołania kryzysu gospodarczego, bo nie wiemy jak będzie. Rządy PiS-u powodują powrót do socjalizmu, a więc sytuacji w której państwo przejmuje wszystkie funkcje, które człowiek powinien wykonywać samodzielnie. Państwo wykonuje za niego niemal wszystko, a on ma tylko głosować. To jest robione po to, aby utrzymać władzę. Proszę spojrzeć, najwięksi podatnicy w Polsce, to są państwowe firmy. Problemem współczesnego świata jest zadłużenie. To jest bardzo poważny problem. wydają więcej, niż mają. Wszystko jest robione z deficytu i dlatego politycy wyciągają ręce wciąż po nowe podatki. Tylko w styczniu wchodzi w życie dziesiąć nowych podatków. Politycy łupią nas podatkami niemiłosiernie i głoszą, że jak ktoś nie płaci, to jest złodziejem. Kompletne obrócenia przysłowiowego kota ogonem.


Sędziowie nie są bez winy

N.W.: Tylko, ze te stwierdzenia: „powrót do socjalizmu”, zapłacicie to w podatkach” itp. nie działają i brzmią abstrakcyjnie. Podobnie zresztą jak sprawa wymiaru sprawiedliwości. Gdzie tu jest prawda: po jednej czy drugiej stronie, a może leży gdzieś pośrodku?

K.Ł.: Prawda jest pośrodku, ponieważ sądy działały źle, opieszale, a sędziowie często byli względem stron bardzo niegrzeczni. Sędziowie często byli niesprawiedliwi lub ulegli, bo komuś to się mogło nie podobać, na przykład środkom masowego przekazu. Brakowało w tym systemie takich mechanizmów, które dawałyby sędziom poczucie pełnej niezawisłości. Ja zawsze mówiłem, że tą niezawisłość może dać tylko i jedynie wybór sędziego w wyborach powszechnych. Wtedy słyszę: jak głupi Kowalski spod budki z piwem ma wybierać sędziego? To ja odpowiadam tak: a głupi Kowalski może wybierać posła?

N.W.: Mieliśmy już niezależnego od władzy prokuratora generalnego. Kiedy było lepiej: kiedyś, czy teraz, gdy całą władzę nad wymiarem sprawiedliwości ma minister z nadania politycznego?

K.Ł.: To bardzo szerokie pytanie. Nie jestem zwolennikiem demokracji, ale powrót do monarchii z różnych powodów nie jest możliwy i dlatego jestem za rządami prezydenckimi. Uważam, że silny ośrodek władzy prezydenckiej, przy ograniczeniu systemu parlamentarno-gabinetowego, byłby lepszy.

N.W.: W jaki sposób to wpłynie na jakość wymiaru sprawiedliwości?

K.Ł.:  Podam przykład. W Stanach Zjednoczonych prokuratora generalnego powołuje prezydent i jest to ośrodek niezależny. Najlepiej, gdyby prokuratorzy także byli wybierani przez społeczeństwo na określoną kadencję. Wtedy odpowiadaliby za swoje czyny przed społeczeństwem, a nie politykami. Można wytaczać argumenty przeciw, że będą działali pod publiczkę i naciągać dowody etc., ale po to będzie niezawisły i nieusuwalny sędzia. Taki sędzia musi mieć jednak pewność, że jeśli nie popełni przestępstwa, nikt i nic nie jest w stanie pozbawić go urzędu.


Rządzą nami kłamcy

N.W.: Kończąc. „Dziwny jest ten świat”, śpiewał Niemen. Rosja, Europa, Chiny..

K.Ł.: Tak, wszystko się zmienia, tylko politycy nie wszystko ogarniają, bo są zajęci sobą. Chiny. Proszę bardzo, działają znakomicie, bo tam nie ma ZUS-u. To jest kraj, który doskonale sobie radzi bez tego obciążenia. Są potęgą gospodarczą, a za chwilę będą militarną. Rosja w kilka dni może być w dowolnym kraju europejskim. Socjalizm się sypie i najlepszy przykład mamy we Francji. Tam już się nie da żyć i ludzie wyszli na ulice. Francuzi są o wiele dalej, niż to do czego dąży PiS. Mądrze postąpili mieszkańcy Wielkiej Brytanii, uwalniając się od Unii Europejskiej. Mamy problemy z zadłużeniem, zaśmiecaniem planety, głodem czy dostarczeniem energii dla ogrzania naszych mieszkań. Rządzą nami kłamcy i ludzie, którzy nie patrzą na interes społeczeństwa, ale tylko na swój osobisty: żeby być posłem lub senatorem, ministrem lub po prostu dobrze się ustawić.

N.W.: I co z tym zrobi Partia Wolność?

K.Ł.: Nie weźmiemy karabinów, aby wywołać rewolucję. Wojny też nikomu nie życzymy, bo to straszne zło. Nie ma innej możliwości, musimy w warunkach jakie istnieją, zawalczyć o władzę. Nie w tych wyborach, to w kolejnych. Ludzie w końcu będą mieli dość oszukiwania ich.



Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...