Przejdź do głównej zawartości

Dał radę

Takiego spokoju przed wyborami regionalnymi w lubuskiej Platformie Obywatelskiej nie było od lat. Sługockiemu udało się pogodzić zwaśnione strony, wyciszyć szkodników oraz utrzymać władzę w samorządzie województwa, co wcale nie było takie proste i oczywiste. Za tydzień zostanie zapewne wybrany na kolejną kadencję.

Fot./Twitter

       W przeszłości pól konfliktów było wiele. Pierwszy dotyczył roli i wpływu działaczy PO z północnej części województwa. Inne dotyczyły ambicji poszczególnych członków partii, po apetyt na etaty, miejsca w radach nadzorczych oraz estymowanie udziału na przyszłych listach wyborczych. Nie brakowało wzajemnych ataków, zbierania haków oraz wewnątrzpartyjnych afer. Teraz wszystko wygląda na poukładane.

Niemała w tym osobista zasługa przewodniczącego lubuskiej PO Waldemara Sługockiego. Dwoił się i troił, aby ewentualne ogniska sporów gasić w zarodku, zanim iskra przekształci się w ogień, a później w pożar. Uczciwość nakazuje przypomnieć, że wielokrotnie był krytykowany w Nad Wartą – nie zawsze słusznie i merytorycznie, często ad personam, a nie ad meritum.

Patrząc z szerszej perspektywy trzeba stwierdzić, że tak spokojnie w Platformie Obywatelskiej nie było jeszcze nigdy – ani za czasów Jacka Bachalskiego, ani Bożenny Bukiewicz. Sługocki nie wszedł w buty żadnego ze swoich poprzedników. Wybrał własny styl, a na partię nie obraził się nawet pomimo dwukrotnego upokorzenia go przez Grzegorza Schetynę: w wyborach europejskich oraz parlamentarnych, gdy „jedynkę” do Sejmu otrzymał „noname” Tomasz Aniśko z Ośna Lubuskiego. Ostatnie dwa lata potwierdziły, że Schetyna mocno się pomylił, podobnie jak Aniśko pomylił mandaty: ten sejmowy z powiatowym.

- Minione cztery lata, to czas bardzo bogaty w szereg doświadczeń oraz wydarzeń – mówi w rozmowie z Nad Wartą. - Za swój osobisty sukces uznaję zintegrowanie naszego środowiska politycznego, a także zażegnanie wszelkich sporów. Tych było sporo i w różnych wymiarach: geograficznym i personalnym. Teraz jesteśmy zespołem, który potrafi ze sobą rozmawiać, współdziałać, a także realizować wspólnie określone cele – dodaje Sługocki.

Trudno mu odmówić pracowitości i zaangażowania, podobnie marszałek Elżbiecie Polak czy Krystynie Sibińskiej. Są pozytywnymi wyjątkami! Ogólnie w lubuskich strukturach można wyczuć znudzenie i tumiwisizm. Świeżości oraz ekspresji nie widać nawet u tych, którzy kiedyś nią tryskali, będąc wulkanami pomysłów – no może z wyjątkiem gorzowskiej radnej Anny Kozak i Radosława Wróblewskiego, albo Marcina Pabierowskiego z Zielonej Góry. Wszyscy są aktywni i prezentują obecnie formę szczytową. Co do zasady, problemem PO są młodzi i nowi – ci, którzy za takich się uważają, mówią i robią to samo, co mówiło i robiło starsze pokolenie działaczy. Obrośli w tłuszcz na marszałkowskich etatach.

Możliwe, że właśnie dlatego obecny przewodniczący nie jest do końca zadowolony ze wszystkiego. - Co się nie udało? – pytam profesora Sługockiego. – Jestem ambitny i stawiam przed sobą oraz innymi ambitne plany. Nie jestem jednak zadowolony z naszych wyników do rad miejskich w największych miastach. Pocieszam się tym, że chociaż te reprezentacje nie są największe, to widoczne jest zaangazowanie. Myślę, że wyborcy to docenią – konstatuje przewodniczący.

Dopóki głos w Platformie zabierały postacie marne, dookoła czuć było atmosferę konfliktu. Obecny przewodniczący nie tylko mocno trzyma lejce władzy w partii, ale potrafii też ostro zdzielić batem szkodników – subtelnie i w sposób niezauważony, ale skuteczny: Jerzy Wierchowicz nie jest już członkiem PO i ponownie próbuje swoich sił w Nowoczesnej, Władysław Komarnicki pielęgnuje sztukę milczenia, a reszta szkodników przestała się liczyć. To jedyna i najlepsza recepta, by przynajmniej w Lubuskiem, kolejne wybory były dla tego ugrupowania sukcesem.

Kto ma odrobinę oleju w głowie, strategię rozumie i akceptuje. Kto tego nie ma – knuje w sportowych lożach, majacząc o aliansach z ekipą Szymona Hołowni. Ich format jest kieszonkowy, ale pomysły na siebie w 2023 roku wyrastają jak grzyby po deszczu.

Jeszcze jedna ważna sprawa.  W skali kraju PO przeżywa chude lata, ale w Lubuskiem nie zmieniło się dosłownie nic – tutaj największa partia opozycyjna wciąż jest hegemonem, choć oczywiście nie jest tak dobrze jak w poprzedniej kadencji. Ceną jaką zapłaciła za utrzymanie władzy jest więcej etatów w Urzędzie Marszałkowskim dla młodych wilczków z lewicy, a także ochłapy dla działaczy określających się mianem bezpartyjnych samorządowców.

Co w związku z tym planuje przewodniczący, którym w przyszłym tygodniu ponownie zostanie poseł Sługocki? Zdradził to w rozmiwie z NW: Chcę zbudować drużynę! Taką świadomą i wrażliwą na sprawy publiczne w regionie. Chcę, aby każdy był świadom swojej roli w skutecznym zabieganiu o poparcie opinii publicznej.

Pracy do wykonania ma sporo, bo z każdym miesiącem zbliżania się do kolejnych wyborów, złowrogich pomruków w partyjnych szeregach będzie więcej. Kiedyś o twardej polityce partyjnej miał pojęcie blade, ale dzisiaj – nawet mimo braku temperamentu pokerzysty – jest już wytrawnym graczem oraz liderem. Potrafi odróżnić dzięcioła, który dziobie jedynie w celach merkantylnych, od jastrzębi i orłów, które stać na loty w których wysoko będzie zawsze za nisko.



Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...