Przejdź do głównej zawartości

Pożytek z radnych? W większości żaden!

Zdaje się, że pora jest już dobra, aby zgłosić inicjatywę ogłoszenia Rady Miejskiej, gremium zbędnym. Na co dzień to satyryczny samograj. Do takiego wniosku doszedłem, usłyszawszy historię o  Grand Prix i zaletach podpisania umowy z Discovery. 


           Okazuje się, że miejski samorząd ma swoje drugie, ukryte oblicze. Na zewnątrz jest dobro miasta, jego interesy oraz dbałość o przyszłość, a pod spodem wszystko załatwiają ze sobą Jacek, Marek i Janek. Nie wiem tylko, po co te wszystkie cyrki z pracą w komisjach, dyskusjami oraz głosowaniami? Nie ma sensu publicznie kruszyć kopii o 10 milionów, skoro wszystko było ustawione. Nie chcę robić z igieł wideł, ale rajcowska dyskusja o dotacji okraszona została sosem obietnic: trzydniowa impreza, transmisja w niekodowanym kanale oraz spora kwota na reklamę w ogólnodostępnej stacji ze stajni TVN. Smutny wniosek jest taki, że nic z tego nie było prawdą.

         Cieszy mnie oczywiście sam fakt obecności żużlowej imprezy w Gorzowie. Nie chcę też powiedzieć, że lepiej by było, gdyby radni dotacji nie udzielili. Chapoeau bas’a dla prezydenta Wójcickiego, że tak nakręcił radnym makaron na uszy, iż nabrali się nawet najdociekliwsi. Prawdą o kontrakcie gospodarował oszczędnie, ale to był jego chytry plan: rzucić temat szybko, na krótko przed decyzją oraz rozbudzić wyobraźnię w gremium, które z nielicznymi wyjątkami, wyobraźni nie posiada. Nolens volens, pokazał radnym gdzie ich miejsce, zresztą nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz. Padły ważkie deklaracje i wnet się okazało, że nic za nimi nie stało. Impreza odbędzie się tylko w jeden dzień, transmisja będzie kodowana, a reklama miasta za 250 tysięcy euro – jak się uda.

          Ta decyzja Rady Miasta powinna trwale nadszarpnąć wizerunek rajców, a więc płotek udających rekiny. Pisanie o tym gremium to temat nie na felietom, ale serię smutnych trenów. Wszyscy plus minus wiedzą, że z kadencji na kadencję jest gorzej, a transmitowane przez internet inscenizacje z Ratusza są mocno przewidywalne: cokolwiek rozumieją tam jedynie Synowiec, Bejnar-Bejnarowicz i Kurczyna; Pieńkowski jest rozsądny, ale ma partyjny plecak, a reszta nie ma niczego: ani własnego zdania, ani niezależności. Bym zapomniał, jest jeszcze Wojciechowska i Kaczanowski – kapłani nudy, którzy opowiadają bajki z mchu i paproci. Naiwnością byłoby wierzyć, że oni swojej roli nie rozumieją. Nie chcą i nie umieją być kimś innym, niż trybikiem bez znaczenia.

           To nieśmieszna komedia. Doroczny „Raport o stanie Miasta” – wielka cisza, prawie żaden radny nie zadał sobie trudu, by przeczytać oraz wyciągnąć choćby powierzchowne wnioski. Dodatkowa dotacja dla „Stali Gorzów” – znów tylko Synowiec i Bejnar-Bejnarowicz. Reszta głosuje bez mrugnięcia okiem tak, jak życzy sobie tego prezydent oraz jego współpracownicy. A propos, sprawę zakupu „Przemysłówki” prezydent Wójcicki rozstrzygnął samodzielnie, bo radnym podrzuca jedynie duperele. Smakowitą zagadką pozostaje fakt, czy takie traktowanie radnych, to dowód braku zaufania do nich, niska ocena poziomu ich wiedzy i kwalifikacji, czy może próba odciążenia ich umysłów od myślenia o sprawach trudnych.

           Dziś z Rady Miasta w której dyskutowało się o ważnych sprawach nie pozostało już nic. Jedyna przyjemnością jest dwa tysiące diety za którą można spłacać ratę za samochód. Nie pierwszy raz radni zabijają resztki wiary w szczere intencje ludzi wybranych porzez społeczeństwo. Wymiotować się chce od mantr typu: „Służymy mieszkańcom Gorzowa”. I tak w koło Macieju z innymi podobnymi regułkami. W brawurowych ślinotokach radni potrafią udowodnić każde świństwo i każde odstępstwo w głosowaniach, pozując na zatroskanych o nasze sprawy. W rzeczywistości są jak Krzysztof Kolumb: nie wiedzą dokąd płyną, bo płyną nie za swoje – za pieniądze z diet.

        Czarnowidztow? Może, ale sprawa poziomu radnych wraca jak bumerang. Możliwe, że widzę las, ale nie widzę poszczególnych drzew, albo widzę kilka fajnych drzew i na tej podstawie wyrabiam sobie złą opinię o całym lesie. Wiem też, że radni są emanacją społeczeństwa, ale w takim razie wielu z nas pozostaje sierotami bez godnej reprezentacji. Grand Prix jest już przegłosowane, ale przed nami o wiele istotniejsze głosowania. Trudno z powagą traktować gremium, które dało się zrobić w balona na 10 milionów, gdy będzie musiało podejmować decyzje budżetowe na poziomie miliarda. Tacy radni są nam niepotrzebni, ale ponad półtora roku trzeba z nimi żyć.



Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...