Przejdź do głównej zawartości

Ostra jazda przeciw służbom i funkcjonariuszom

Najpierw było wojsko, później policja, a teraz straż graniczna – to zarzut pod adresem opozycji. Rządzący też walą na odlew: w sędziów, prokuratorów oraz lekarzy. Na zimną analizę i oddzielanie spraw jednostkowych od całości, nigdy nie było pogody. 

Fot.: Salon24

          Cichnie trochę wrzawa po niedzielnych protestach, ale kolejny raz zostaje absmak. Serce się kraje, gdy celem protestujących stają się policjanci, a wszystko dlatego, że wykonując swoje obowiązki znaleźli się w centrum wojny polsko-polskiej. 

        Brzydkie traktowanie policjantów ma swoją genezę w głębokim PRL-u, gdzie Milicja Obywatelska nie budziła ani szacunku, ani podziwu. Sam pamiętam wciąż pijanego sąsiada, który niemal codziennie drzemał pijany i w mundurze przy chodniku. W wolnej Polsce też nie było lepiej, a opowieści o łapówkach dla drogowców wcale nie były anegdotami. To jednak zamierzchłe czasy.

         Dzisiaj jest inaczej, to znaczy dużo lepiej. Niestety, temperatura sporu politycznego spowodowała, że policjanci utożsamiani są z politykami. Pod ich adresem wypowiadane i wypisywane są absurdalne oskarżenia. Jest coś interesującego w fakcie, że przy okazji opozycyjnych protestów, obrywa im się nie mniej niż czołowym politykom, a może nawet bardziej. Przyzwolenie na to, będzie miało swoje konsekwencje dla naszego codziennego życia. Oczywiście, grę na wysadzenie w powietrze wizerunku ważnych instytucji publicznych rozpoczęli rządzący – dorzucali do pieca, aby sędziowie kojarzyli się z kradzieżami i nadużyciami.

        Zerkam w stronę ukochanego Podlasia i dostrzegam kolejną ofiarę wojny polsko-polskiej. Straż Graniczna, to służba jeszcze do niedawna obecna w naszym życiu głównie na lotniskach w strefie „Non Schengen”. Nie da się ukryć, że dzisiaj jest w centrum uwagi, ale pełni też rolę tarczy strzelniczej dla przeciwników antyimigracyjnej polityki PiS-u. Weźmy, pożal się się Boże, aferę z dziećmi uchodźców z Michałowic. Służby posługujące się cyrylicą zaplanowały intrygę, a krytycy Straży Granicznej koncertowo zanucili na ich nutę. To idealne story, aby pokazać nieludzkie oblicze rządu oraz empatię środowisk popierających opozycję. Trudno znaleźć dobre słowa, ale pewne jest to, że publicznie prezentowana pogardy dla pograniczników, nie rozejdzie się szybko po kościach

          Szacunek do państwa budujemy również ze słów. Stawką w tej grze są najważniejsze instytucje, które najczęściej trzymają się daleko od polityki. Niczym Luter papieża, gotów jestem całować stopy wszystkich aktywistów i polityków, byleby tylko wkładając sobie nawzajem kij w szprychy, trzymali umiar w odniesieniu do ludzi, którzy wykonują swoją pracę dla dobra wszystkich. Poważnych tematów do rozmów o stanie polskiej policji, wojska czy straży granicznej jest zapewne sporo, ale nie wydaje się, aby dobrym wstępem do nich były okrzyki „Wypierdalać!”.

     Służby mundurowe popełniają błędy, ale podejmowanie brudnej kampanii przeciw jej funkcjonariuszom, nie jest niczym mądrym. 

        Wyraźnie puścił jakiś hamulec, a rany po tych wszystkich protestach będziemy lizać długo. Słodko-gorzkim owocem spełnienia się opozycyjnych marzeń o odebraniu władzy PiS-owi, będzie zrujnowany wizerunek tych instytucji. Nawiasem mówiąc, nie jest to tylko wina opozycyjnych aktywistów, ale również – a może przede wszystkim - rządzących. Ujmę to tak: chętnie z mundurowymi się fotografują i to jest ich chytry plan. Inna sprawa, że tak robiłby w obecnych czasach każdy rząd i pod każdą szerokością geograficzną. 

         Jasne, może być tak, że się czepiam, ale ktoś musi bić na alarm. Politycy rozumu używać nie muszą, my powinniśmy. Ostra jazda przeciw funkcjonariuszom nic nam nie da.



Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...