Przejdź do głównej zawartości

Mandat na chwilę obronił, honor stracił na zawsze. Ruch po stronie wojewody...

Politycy Koalicji Obywatelskiej przyzwyczaili nas do tego, że w kwestii standardów moralnych nie różnią się niczym od tych, których brutalnie krytykują. Dzisiejsza obrona ewidentnego złamania przepisów antykorupcyjnych przez radnego Wierchowicza, tylko to potwierdziła. Cena jaką przyjdzie zapłacić za takie decyzje, będzie w przyszłości wysoka. Upadek politycznych obyczajów...


            ... i temu właśnie, a nie tylko korupcji, ma zapobiegać przepis art 24f ust.1 ustawy o samorządzie wojewódzkim. Regulacja art 24f ma nie tylko służyć przeciwdziałaniu korupcji, ale również utrzymaniu autorytetu władzy i nieosłabianiu do niej zaufania wyborców” – czytamy w wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego z dnia 8 kwietnia 2010roku (Sygn. akt II OSK 159/10)

Radni sejmikowej koalicji KO-SLD-PSL i Zbieranina wywrócili dzisiaj świat zasad w polityce do góry nogami. Wyraźnie puścił jakiś hamulec, a oni przestawili wajchę, by bronić kolegę, który po tak spektakularnym upokorzeniu będzie wreszcie potulny i grzeczny. Miał więc rację prezydent Zielonej Góry Janusz Kubicki, który kilka dni temu pod postem na temat sprawy Jerzego Wierchowicza napisał: „Gdzie zaczyna się polityka, kończy się logika”. 

Doraźna logika przetrwania spowodowała, że radni koalicji zagłosowali za tym, aby człowiek ewidentnie łamiący antykorupcyjne zapisy ustawy o samorządzie wojewódzkim, nadal mógł głosić swoje opowieści o etyce w życiu publicznym w charakterze radnego. Ma prawo, podobnie jak bloger opisywać jego wątpliwą prawnie i etycznie działalność - ale czy brzmi jeszcze wiarygodnie? Analiza jego wystąpienia musi budzić poważny dysonans, szczególnie wtedy, gdy uświadomimy sobie fakt, że jeszcze niedwno sam był krytykiem najmniejszych podknięć rządów Prawa i Sprawiedliwości.

Jak się tłumaczył? W argumentowaniu jest mistrzem, a więc krótkie wystąpienie brzmiało, choć jego merytoryczna wartość nie była warta funta kłaków. „Trzeba na sprawę patrzeć przez pryzmat ducha prawa, a tu intencja była taka, żeby zapobiegać korupcji” - perorował Wierchowicz. Chwilę potem dodał: "Jesli nie ma szkodliwości społecznej, nie może być sankcji wygaszenia mojego mandatu". Pudło! Trzeba wierzyć, że klientom udziela lepszych rad i opierając się na lepszych podstawach prawnych. Argumentował, że nie wykorzystywał mandatu, ale potwierdził, że skasował honorarium.

Wbrew temu co twierdzi, korupcja w pełnym tego słowa znaczeniu nie jest tu warunkiem koniecznym, a szkodliwe społecznie było wystąpienie radnego Wierchowicza - coś w rodzaju: jak obrócić kota ogonem. Smutne w wykonaniu człowieka, który dla niektórych wciąż jest jakimś tam autorytetem. Szkodliwie społecznie i wbrew interesowi społecznemu, byłoby przemilczenie tej sprawy oraz brak zakwestionowania jego bałamutnej obrony.

A jest tak. Wygaszenia mandatu radnego nie należy rozpatrywać w kategoriach elementu sankcji za czyny o charakterze korupcyjnym. Jest on elementem instytucji prawnej, która ma na celu zwiększyć zaufanie do działalności organów samorządu terytorialnego i zapewnić prawidłowe ich funkcjonowanie” – czytamy w wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego z 11 stycznia 2018 roku (II OSK 2889/17). Chybiona jest też argumentacja o niewielkim honorarium. "Artykuł 24f(...) nie uzależnia wygaśnięcia mandatu radnego od osiągnięcia zysku z korzystania z mienia samorządowego, rozstrzygający jest fakt korzystania z niego”  - to już orzeczenie z 6 grudnia 2016 (II OSK 2502/16).

Podobnych w polskim orzecznictwie można znaleźć dużo więcej. Kluczowe jest to, że dzisiejsze głosowanie - odwlekane przez wiele miesięcy z powodów politycznych - to zaledwie pierwszy krok. Teraz ruch jest po stronie wojewody lubuskiego Władysława Dajczaka, który argumentów prawnych ma bez liku, a polityczny jeden: mieliście szansę wyjścia z sytuacji honorowo, ale nie skorzystaliście z tego.

"Nikt bardziej świadomie nie mógł naruszyć przepisów antykorupcyjnych, bo Jerzy Wierchowicz jest zawodowym prawnikiem, który wielokrotnie wytykał podobne naruszenia innym osobom. Oczekiwałem, że złoży mandat honorowo i unikniemy tych wszystkich korowdów" - to opinia b. wiceministra spraw wewnętrznych i polityka PiS Marka Surmacza. 

Radni koalicji nabrali wody w usta, ale nie wszyscy - znaleźli się w tym gronie ludzie uczciwi, którzy zaryzykowali wiele, a przyzwoitość i prawo postawili wyżej, niż ślepą partyjną lojalność. Od głosu wstrzymała się - jako jedyna z całej sejmikowej koalicji - radna z Gorzowa i adwokat Anna Synowiec. Obserwatorów jej aktywności społecznej raczej to nie dziwi, bo swoją moralną wyższość nad bohaterem skandalu, potwierdziła już wielokrotnie. Wstrzymaniem się od głosu dała mu szansę, ale też pokazała, że choć jest lojalna względem kolegów z sejmikowej koalicji, to nie ma w tym ślepoty.

Radny Wierchowicz mógł zachować się honorowo, a wtedy ten tekst byłby jedną wielką laurką dla człowieka, który okazał się być lepszy od tych, których sam wielokrotnie krytykował. Mandat można obronić, honor traci się bardzo szybko i w prozaicznych sprawach.






Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...