Nad regionem krąży widmo wicewojewody z Nowej Lewicy. Niektórzy opowiadają o tym ze śmiertelną powagą, aby chwilę później rechotać, a inni śmieją się już od początku. Najbardziej słychać chichot historii.
Ale nie tylko. W moskiewskim Mauzoleum Lenina zauważono, że
od kilku dni twarz mumii wodza rewolucji komunistycznej, też zaczęła się
dziwnie uśmiechać. To podobno efekt docierających do niej informacji z Lubuskiego,
że wicewojewodą w przyszłym polskim rządzie, miałby zostać Tadeusz Jędrzejczak.
To jeden z licznych w Gorzowie komunistycznych aparatczyków, który mimo wieku,
wciąż może i bardzo mu się chce. W takim tempie, w 110 rocznicę rewolucji
październikowej, mędrcy z Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, będą
zasiadać w Episkopacie Polski.
Kto by się tam tym przejmował. W kwestii braku
przyzwoitości, wiele rzeczy udało się komunistom postawić na głowie. Możemy bić
na alarm, że to tak być nie powinno, ale zostaniemy zahukani. Połowa wyborców komuny
już nie pamięta, albo słyszała o niej tylko na lekcjach historii. Młodzież
traktuje ich jak ludzi z innego kraju, osoby żyjące i istniejące, ale gdzieś w
świecie alternatywnym. Komuniści, to dla młodych, tacy naziści – nie wiadomo
kto to, czyli ni pies, ni wydra. Słyszeli o Leninie, Stalinie, Mao Zedongu, Gumułce
czy Jaruzelskim, ale gdzie tam do nich małemu Jędrzejczakowi, czy nawet
senatorowi Komarnickiemu i przewodniczącemu Kaczanowskiemu. Trochę racji w tym jest, trzej ostatni to ludzie mili, nie są groźni. Co najwyżej śmieszni!