Przejdź do głównej zawartości

Co by było gdyby ... Lubuskie jednak nie chce "dobrej zmiany", bo widzi jej ludzi.

Rozziew między tym, czego potrzebuje region, a co mogą i będą potrafili mu zaproponować „rycerze dobrej zmiany” jest tak duży, że kolejny już sondaż preferencji wyborczych Lubuszan, powinien cieszyć wszystkich. Partia Asta i Rafalskiej, już przy obsadzie administracji rządowej pokazała taki poziom kiczu, że jej ewentualne – na szczęście mało realne – rządy w samorządzie wojewódzkim, byłyby tym, czym wyciek szamba podczas eleganckiej imprezy. „Róbmy swoje”, śpiewał onegdaj Wojeciech Młynarski, który niedawno od nas odszedł, a którego przesłanie wciąż jest aktualne...
FOT.: Samorzadowy.pl/Sejm.pl/Gazeta.pl/PiS.org.pl/Wspólnota.pl

         ...zwłaszcza dla opozycji, która nie powinna „zasypiać gruszek w popiele”, ale być czujna i bardziej dla siebie wyrozumiała – wspólnie budując, a nie jedynie wzajemnie na siebie szczując.

Kwietniowy sondaż dla Polska The Times pokazuje, jak bardzo metody sprawowania władzy przez  Prawo i Sprawiedliwość, są dla lubuskich wyborców niezrozumiałe i nie do zaakceptowania. Jeszcze w lutym partia Marka Asta cieszyła się w Lubuskiem poparciem na poziomie 35,5 procent, co w przeliczeniu na mandaty w Sejmiku Wojewódzkim dawałoby aż 12 szabel, ale sondaż przeprowadzony dla Polska The Times w kwietniu br. daje tej partii  poparcie, już jedynie na poziomie 26,5 procent.

To efekt polityki ogólnopolskiej, ale również tego, jak postrzegana jest partia w regionie. Dotychczasowa metoda PiS-u na prowadzenie polityki w regionie: mieszanie prawdy z kłamstwem, prezentowanie „pajaców” jako fachowców od nieruchomości rolnych lub miejskich inwestycji, czy kreowanie nieudolności wojewody Władysława Dajczaka w walce z ptasią grypa, jako sukcesu, musiały dać konkretne efekty – spadek poparcia dla partii w regionie, z którego pochodzi minister Elżbieta Rafalska

Ci superblogerzy, wcześniej czy później odpowiedzą (...). Zostaną rozliczeni. W normalnym kraju obowiązują właśnie takie zasady” – to tylko fragment prymitywnej konstatacji PiS-owskiego szefa Rady Miasta w Gorzowie Sebastiana Pieńkowskiego, który jest dowodem na to, iż działacze nie trzymają ciśnienia, a ich aktywność, wcale nie przysparza partii zwolenników, ale ludzi zażenowanych i rozczarowanych, kloacznym poziomem PiS-owskich nominatów. Niestety tego typu butne i cwaniackie stwierdzenia, to nie jest wyspa na PiS-owskim morzu „przyzwoitości” – taki mały „archipelag” czegoś dziwnego – ale wielka rafa, większa niż te w Hurghadzie i Sharm el Sheikh: wstydu, błazenady i obciachu.

 Cierpią tak przyzwoici i uczciwi działacze PiS, jak Zbigniew Kościk czy Jacek Budziński z Zielonej Góry, bo bliżej im na co dzień do wstydu za Pieńkowskiego – co ma przełożenie na sondaże - niż dumy z faktu, iż nad Wartą „woda sodowa” to nie tylko napój, ale stan umysłu jednego z ważnych działaczy. Inaczej spadku poparcia w ciągu zaledwie dwóch miesięcy wyjaśnić się nie da, bo dwa miesiące temu, wyglądało to całkiem inaczej:

      Nawet, gdyby PiS skaperował do hipotetycznej koalicji, co mając prokuraturę nie byłoby trudne, lubuski KUKIZ'15 lub Partię RAZEM, i tak nie byłby w stanie stworzyć koalicji w sejmiku.

    Taki spadek, co będzie już raczej trwałą tendencją, powoduje, iż Prawo i Sprawiedliwość nie ma co liczyć na większość, a nawet możliwość stworzenia koalicji w Sejmiku Województwa Lubuskiego. Jeszcze dwóch lub trzech Pieńkowskich i porażka jest gwarantowana. Zabawne, że zielonogórscy działacze PiS trzymają fason, a ci z Gorzowa „odlecieli”.

          Sondaż, to jedynie pewna symulacja, ale dzisiaj bardzo ważna, bo gdyby wyniki sondażu Polska The Times przeliczyć metodą d"Hondta, to okazuje się, że Platforma Obywatelska bez problemu storzy koalicję i powoła zarząd województwa z Nowoczesną, SLD i PSL-em, bez konieczności rozmawiania z Partią RAZEM czy KUKIZ'15. Do wyborów jednak jeszcze sporo czasu, a w tej konkurencji wygra nie ten, kto będzie sprytniejszy lub zada silniejsze ciosy, ale kto zdoła wytrzymać, będzie bardziej cierpliwy i więcej zniesie. Tu pojawiają się Bezpartyjni z Łukaszą Mejzą, Januszem Kubickim i Edwardem Fedko, którzy dzisiaj się nie liczą, ale im bardziej partie będą się "okładały", a PiS kompromitowal, tym wieksza ich wartość.

         Co z partiami i czy udźwigną odpowiedzialność - dziś sondazową, a może w przyszłości realną ?

           Pierwszy wniosek jest nastepujący: PO, Nowoczesna, PSL i SLD razem wzięte, reprezentują w Lubuskiem znacznie lepszy poziom kadr, niż Prawo i Sprawiedliwość. 
          
         Platforma Obywatelska ma problem z przywództwem, bo choć Waldemar Sługocki to polityk kompletny: świetnie wykształcony, posiadający aparycję oraz rewelacyjne doświadczenie urzędnicze - od referenta w Urzędzie Marszałkowskim, po ważnego wiceministra, to jest liderem "na kredyt". Niczego dla partii nie wywalczył, a partia przez niego "komisarycznie" kierowana, wszystko zawdzięcza marszałek Elżbiecie Polak i Bożennie Bukiewicz. Właśnie dlatego wolno mu mniej, a będzie wolno jeszcze mniej, gdy będzie "żyrować" aktywność senatora Władysława Komarnickiego. O ile działalność Roberta Dowhana przynosi partii wizerunkowe korzyści, to robienie twarzą Platformy Obywatelskiej w Powiecie Gorzowskim - Komarnickiego, w dłuższej perspektywie będzie polityczną katastrofą.

     Efekty dają na szczęście inwestycyjne "salta" marszałek Polak, która znów wyprowadziła region do poziomu lidera wykorzystywania środków europejskich w Polsce i gdyby nie hamulcowy Gorzów - tu spora rola PiS-owskiego wiceprezydenta Artura Radzińskiego - to byłoby jeszcze lepeiej.

           Dobry wynik notuje Nowoczesna i to może dziwić, bo w polityce kluczowa jest wyrazistość. Tymczasem w Lubuskiem, ta partia stanowi byt bardziej wirtualny, niż realny, bo gdyby nie Komitet Obrony Demokracji, stronnictwo byłoby niewidoczne. Sam Wadim Tyszkiewicz i Jerzy Synowiec nie wystarczą, a Jerzy Wierchowicz zbytnio "mędrkuje". Szkoda, że na zapleczu trzymani są młodzi, zdolni i ambitni: Katarzyna Milczał, Stanisław Czerczak, Leszek Sokołowski czy Mariusz Domaradzki, a w cenie są koledzy prawnicy, których nazwisk nie kojarzy nikt, oprócz ich sądowych klientów. 

          Ciekawostką jest dobry wynik Sojuszu Lewicy Demokratycznej i sondaż powinien ucieszyć lidera tej partii Bogusława Wontora, który jak zwykle jest w partii silny słabością wewnątrzpartyjnej opozycji, którą właściwie wyeliminował. 

       Wśród ślepców jednooki jest królem, a jeśli gra tego króla pozwoli lewicy przepelznąć do sejmiku i wejść do koalicji, to już duże coś. Przy wszystkich swoich wadach, Wontor jest w Lubuskiem najbardziej skutecznym operacyjnie politykiem i gdyby nie tracił tyle energii na kąsanie wewnętrznych wrogów, byłby dzisiaj gdzie indziej. 

             To czyste teoretyzowanie, ale lepiej dzisiaj niż za rok. Na tym dobre wiadomości dla partii, które mogłyby tworzyć koalicję, juz sie kończą. Kluczowym będzie wybranie kandydata na marszałka, a same chęci marszałek Polak mogą nie wystarczyć. Owszem, Sługocki i Polak powiedzą swojemu największemu zagrożeniu - Marcinowi Jabłońskiemu "Sprawdzam" podczas jesiennych wyborów w partii, ale to może być zbyt mało wobec jego i Witolda Pahla oraz Krystyny Sibińskiej u Grzegorza Schetyny.

             Tyle z "wróżenia z fusów", czyli sondaży wyborczych, bo do wyborów jeszcze rok i trzeba po prostu cieżko pracować. Na rok przed wyborami prezydenckimi prowadził Bronisław Komorowski oraz Platforma Obywatelska, ale jak się skończyło, wszyscy wiedzą. Trzeba pracować - tylko lub aż tyle...


Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...