Prezydent Gorzowa zasługuje na solidną krytykę za bardzo wiele rzeczy,
ale hardcorowe „jazdy” aktorki z
ambicjami politycznymi, to nie jest krytyka, lecz wendeta przy użyciu kłamstw.
Wielu bacznych obserwatorów z łatwością dostrzeże „deja vu”, bo ta sama osoba i tymi samymi sposobami, niegdyś
zwalczała Jędrzejczaka, a dzisiaj czyni to w odniesieniu do byłego partnera.
Odbierana czas jakiś temu jako niezwykle wrażliwa, dziś prezentuje głównie „finezję bejsbola”.
Teatralny wywiad
ruchomiejskiej liderki Aliny Czyżewskiej
potwierdza tylko tezę, że Ludzi dla Miasta trzeba trzymać daleko od Urzędu Miasta, a „Gorzowianka
roku” wedle Telewizji TELETOP i portalu EchoGorzowa.pl jest wzorcem z Sevr współczesnej „femme fatale”. Kłamstwo połączone z
teatralnym warsztatem, bywa na krótko skuteczne, ale nawet ono jest proste do
zdemaskowania.
„Prezydent Jacek Wójcicki konfliktuje się nie
tylko z Ludźmi dla Miasta, ale również z władzami województwa” - oświadczyła
we wtorkowej rozmowie z red. Marcinem
Sasinem w Radiu Gorzów, co jednak okazuje się jednym wielkim kłamstwem.
„Nie ma żadnego konfliktu z prezydentem
Wójcickim. Współpracujemy na rzecz rozwoju całego podregionu gorzowskiego.
Pozdrawiamy się nawet SMS-owo i na portalach społecznościowych, a wizyty
członków zarządu województwa w Gorzowie, jak i prezydenta Wójcickiego w
Zielonej Górze, należą do ciepłych i serdecznych” – powiedziała NW
marszałek Elżbieta Polak,
podkreślając, iż nawet kwestia słynnego murku wokół Teatru w Gorzowie, który
kiedyś dzielił, została wspólnie rozwiązana. „Mi osobiście, ale też innym członkom zarządu, współrpacuje się z
prezydentem bardzo dobrze” – dodaje marszałek Polak, a potwierdzają to
miejscy urzędnicy.
„Nie wiem skąd taka opinia pani Czyżewskiej i
o żadnym konflikcie nic nie jest nam wiadomo. Wręcz przeciwnie, gorzowscy
urzędnicy bardzo sobie chwalą wsparcie i pomoc tych z Urzędu Marszałkowskiego”
– powiedziała NW rzeczniczka prezydenta Ewa
Sadowska-Cieślak.
Wielu
jest w mieście polityków, samorządowców i urzędników, którzy w różnych okresach
zostali przez kogoś wykorzystani lub zdradzeni, ale tylko Alina Czyżewska
postanowiła swoją subiektywną „krzywdę” kanonizować i robić z nią peregrynację
po mediach. Podobne wypowiedzi jak ta o konflikcie, wywołują więcej śmiechu,
niż wiary w ich prawdziwość, ale ponieważ nad Wartą skleroza ma pozycję
uprzywilejowaną, trzeba demaskować ich cynizm.
„My
chcemy zmieniać miasto na dobre. Czy to się uda z prezydentem, którego
wstawiliśmy na te stanowisko ? (...)Coraz bardziej Jacek Wójcicki odrywa się od
społeczeństwa i mieszkańców, coraz bardziej wspiera firmy, które nie bardzo
szanują mieszkańców” – powiedziała liderka ruchów miejskich, która nie
dalej jak dwa lata temu – organizując w mieście Kongres Ruchów Miejskich – nie pogardziła
na ten cel 10-tysięczną darowizną od przedsiębiorcy budowlanego, związanego z
miastem. W swojej wściekłej nienawiści do Wójcickiego, zarówno w radiowym wywiadzie,
jak też na portalu społecznościowym, bez zgody i upowaznienia zainteresowanych,
wkręciła ich w swoje gierki.
„Proszę sprawdzić, czy Wojtek Kłosowski ma
jeszcze umowę i jak wygląda umowa Hanny Gill-Piatek” – szczuła w Radiu
Gorzów, by jeszcze więcej wątpliwości tworzyć na Facebooku. „Co widać, ze gorzowski urząd traci wartościowych
ludzi Wojciecha Kłosowskiego i Hannę Gill-Piatek. Czego nie widać ? Że nie da
się rozwijać miasta w atmosferze, w której w urzędzie zamiast współpracy, jest
podstawianie nóg” – napisała, co zainteresowanym, podobno wcale się nie spodobało,
gdyż współpracę z prezydentem Wójcickim bardzo sobie cenią, dobrze wspominają i
podkreślają, że był to dla nich ważny i konstruktywny okres.
Czyżewska, to
bez wątpienia utalentowana aktorka, ale bardzo skomplikowana aktywistka, której
nie da się ocenić jednoznacznie źle lub dobrze.
Pewne jest to, że dzisiaj bardzo daleko jej do
tego, z czym rozpoczynała przygodę z ruchami miejskimi. Stała się tak samo
cyniczna i drapieżna, jak politycy partyjni, a nawet używa podobnego języka.
Próbka z wtorkowego wywiadu: „My chcemy
zmieniać miasto na dobre, czy to się uda z prezydentem, którego wstawiliśmy na
to stanowisko ?”, i mocny akcent na słowo „wstawiliśmy”, nie pozostawia
wątpliwości, że próbuje grać szczerą i bezinteresowną Alinę Czyżewską z 2014
roku, ale – choć jest świetną aktorką – wcale jej to nie wychodzi.
A może to
wtedy grała, a jej prawdziwe oblicze oglądamy dopiero dzisiaj ?
Twierdziła,
że z prezydentem Wójcickim rozsatała się z powodu jego decyzji, by nie
udostępniać informacji o zarobkach doradcy Adama
Piechowicza, ale i wówczas kłamała, bo sprawa miała miejsce w kwietniu 2015
roku, a jeszcze 11 września tego samego roku w radiu Gorzów mówiła: „To co zrobiliśmy było spektakularne i
wyjątkowe w skali kraju, ponieważ Jacek Wójcicki jest pierwszym w historii
Polski, który wygrał, będąc kandydatem ruchu miejskiego. Oczy ruchów miejskich
są skierowane na Gorzów(...). Powiedzieliśmy wprost, że jeśli teraz Gorzowem
nie zajmie się ktoś, kto potrafi słuchać, to Gorzów już się nie podźwignie z
tego, co zaprzepaścił do tej pory”.
Kiedy kłamała
? Chyba cały czas, bo niewielu pamięta, że to między innymi ona, atakże Ludzie
dla Miasta z Martą Bejnar-Bejnarowicz na czele, była organizatorką „rozróby” w
alejkach przy Marcinkowskiego, których efekt jest taki, że tam nic się nie
dzieje. „Tego typu działania prowadzą do
powstawania ruchów miejskich, bo obywatele budzą się, że chcą żyć w dobrym
mieście” – to już słowa Czyżewskiej w kwestii Marcinkowskiego i chyba
mieszkańcy myślą jednak inaczej.
Reasumując.
Kiedyś przewodziła akademiom ku czci wójta z Deszczna, a dziś przy pomocy
kłamstewek, zwołuje przeciw niemu pluton egzekucyjny. Peany zastąpiła
werbalnymi pałami, a laudacje plemiennym śpiewem, który ma zagrzewać do walki.
Kiedyś jej mowa w odniesieniu do prezydenta Wójcickiego i samego miasta, była
bardzo romantyczna, dziś jest co najwyżej toksyczna. Nie ma już Ludzi dla
Miasta, zostali tylko ludzie dla zemsty...