Szerpa walnął maczugą w Bejnar-Bejnarowicz. Jeśli nie ma nic na sumieniu - wybroni się bez problemu...
Wójcickiemu marzyło się, żeby „rąbnąć”
Bejnar-Bejnarowicz w samo serce lub chociaż między oczy, ale jego „szerp” wybrał metody z jaskiń – walnął w
kręgosłup i pozostawił przy tym sporo śladów. Doradca prezydenta jest w branży
nikim, nie rozumie, że daleko od Warszawy metody sprawdzające się w stolicy, w
niewielkim Gorzowie, już nie zadziałają tak samo. Szło mu łatwo przez lata i za
spore pieniądze wśród wieprzów, kur i
gęsi w gminie Deszczno – może ze względu na osobistą fizjonomię – potem zaczarował
na chwilę plakatami w wyborach prezydenckich, ale gołym okiem widać, iż nawet
jeśli potrafi doradzać jak o włądzę walczyć, to nie ma pojęcia, jak ją
utrzymać...
...i dlatego
wynagradzany w Urzędzie Miejskim i kilku innych spółkach Adam Piechowicz, postanowił sięgnąć do metod w branży PR znanych
doskonale. Dziennikarze prasowi są leniwi, często otrzymywane informacje
prasowe publikują kropka w kropkę, a kiedy dostaną gotowy artykuł, sprawa staje
się wyjątkowo komfortowa – mają wszystko na tacy. Trudno ich o to winić, tak
postępuje większość tzw. dziennikarzy, którzy wybierają to, co łatwiejsze, by
móc w ten sposób przejść do innych zajęć.
Dowodem
na to artykuł w niszowym portalu mPolska24.pl w którym, udając iż chodzi o
ogólną ocenę ruchów miejskich w kraju, brutalnie zaatakowano gorzowską radną Martę Bejnar-Bejnarowicz. Piszący te
słowa ma do ruchów miejskich stosunek co najmniej ambiwalentny, ale już do
ataku na radną w kontekście zarzutu, że dzięki jej aktywności korzyści odnosiła
prowadzona przez jej męża firma, bardzo jednoznaczny: to świństwo !
„Marta Bejanr-Bejnarowicz, liderka stowarzyszenia Ludzie dla Miasta w
ostatnich wyborach szła ze sztandarami obecnego prezydenta Jacka
Wójcickiego(...). Jak rozgościła się w Radzie Miasta, Wójcicki stał się jej
wrogiem(...).Zastanowienie budzi jej oświadczenie, że w pracę zawodową angazuje
się coraz mniej, bo tyle czasu pochłania jej miasto i praca radnej. W
zestawieniun z ilością wygranych wielotysięcznych przetargów na remonty
powierzchni komunalnych, które wygrywa firma budowlana jej mężą oraz idące za
tym zawrotne sumy publicznych środków, z pewnością trudno nie odnieść wrażenia,
że rekompensują jej zaangazowanie” – napisał Nieznany” autor w mPolska24.pl
Najłatwiej byłoby
skonstatować, że wszystko co w artykule napisano, jest kłamstwem - ktoś zlecił,
a ktoś inny zmyślił, ale tak niestety nie jest. Radna Bejnar-Bejnarowicz ma
powazny problem, ale głównie wizerunkowy i polityczny, raczej nie etyczny. Gdyby
zgodzić się z inicjatorami prymitywnej akcji przeciw radnej Bejnar-Bejnarowicz,
to radnymi powinni być tylko małżonkowie ludzi bezrobotnych, a nie osób
przedsiębiorczych. Więcej, okazuje się, iż lepszym „przedsiębiorcą” był Sebastian
Pieńkowski, który wystawiał jako „asystent”
faktury dla europosła Marka Gróbarczyka,
niż mąż radnej, który nie udawał przedsiębiorczości "dojąc" Unię Europejską, ale
prowadził prawdziwą działalność gospodarczą w ramach przepisów o zamówieniach
publicznych.
Jeśli wygrywał przetargi,
mimo, że jego żona waliła z grubej rury w prezydenta Wójcickiego, to znaczy, iż
jest dobry i nic do tego politykom.
„Jestem zaskoczony materiałem. Takie oskarżenia są bardzo poważne i
chcemy wiedzieć jak wygląda sytuacja” – wypalił w Radiu Gorzów Paweł Ludniewski, a więc nikt lub jak
kto woli – totalne „zero”, który przy
Bartłomieju Misiewiczu, wypada
bardzo słabo, bo wspólpracownik Macierewicza pracował w życiu w aptece i jest błyskotliwie inteligentny, a Ludniewski o życiu i pracy pojęcia nie ma. Aż tyle lub tylko tyle, jak kto
woli.
Co lepsze i bardziej etyczne: wygrywanie
przetargów w mieście w którym żona jest radną i nie lubi prezydenta, czy "dojenie" przez gorzowskich „Misiewiczów”
budżetu państwa na posadach bez konkursów ? Żona jednego z liderów PiS Ewa Rawa może być kuratorem oświaty,
ale już mąż opozycyjnej radnej biznesu prowadzić nie może ? Syn minister
Rafalskiej Tomasz Rafalski może „doić” budżet Unii Europejskiej jako
fikcyjny asystent, ale ktoś inny przetargów wygrywać nie może, bo jego małżonka
jest radną ? Itd. Itd.
„Nie ma podpisanego autora, gdyż tekst otrzymaliśmy
spoza redakcji. Bierzemy za ten tekst
pełną odpowiedzialność” – to odpowiedź jaką portal mPolska24.pl udzielił
blogowi Nad Wartą. Co ciekawe, założycielem i prowadzącym stronę jest Mariusz Gierej, według wielu warszawskich
specjalistów z branży PR, blisko związany przez pewną fundację z doradcą prezydenta Gorzowa Adamem Piechowiczem, który po „wygnaniu na chwilę” z Gorzowa, to
właśnie tam udzielił pierwszego i jedynego swojego wywiadu w lutym 2015 roku.
„Jestem szerpą. Ja wprowadzam ludzi tam, gdzie chą się znaleźć” –
przechwalał się Piechowicz, którego jedynym sukcesem jest Jacek Wójcicki, a
związki z portalem nie pozostawiają wątpliwości – to on był inicjatorem
początku brudnej walki i warto zastanowić się, czy nie trzeba „podjąć rękawicy”, by zanurzyć go w
szambie, które – jak widać – bardzo lubi.
Takie zagrywki, to oczywiście w
polityce standard i może dla marginalizowanego w branży PR Adama Piechowicza są
pretekstem do otrzymania od prezydenta „buziaka”
– a nawet czegoś więcej - ale dla prawdziwych uczestników życia publicznego,
nie są niczym nowym. Jako zdekonspirowany „brutal”
jest bezużyteczny, a jak będzie bardziej podskakiwał, to może „na prowincji” dostać większego „klapsa” i szkołę życia, niż wtedy, gdy Sławomir Nitras powiedział mu: „Adam, wypierdalaj stąd!”.
Najgorsze, że narracja zaczęła się sprzedawać. „Gdybym prowadził biznes, ja bym swojej żonie
nie pozwolił na taką aktywność” – powiedział Nad Wartą jeden z gorzowskich
polityków, a to oznacza, że działanie Piechowicza przyniosło pierwsze efekty.
Teraz ruch po stronie radnej – można to wygrać, ale nie wiadomo czy ma czyste
sumienie. Jeśli nie przekaże jasnego komunikatu i to przed sesją Rady Miasta, może się okazać, że "szerpa" zagrał nieelegancko, ale skutecznie. Problem w tym, że w tej kadencji kilka "deali" podobno było.
Elegancja w polityce, to tylko w telewizji, bo na zapleczu jest mniej ładnie. Piszący te słowa przekonał się o tym na własnej skórze.
Całkiem osobną sprawą jest "obiektywizm" Radia Gorzów, ale dyskusja zbędna - dzisiejsze ofiary tej stacji, jutro będą zabiegać o jej względy. W Zielonej Górze politycy mają ten sam problem. Istnieje świat poza tymi mediami...
Całkiem osobną sprawą jest "obiektywizm" Radia Gorzów, ale dyskusja zbędna - dzisiejsze ofiary tej stacji, jutro będą zabiegać o jej względy. W Zielonej Górze politycy mają ten sam problem. Istnieje świat poza tymi mediami...