Przyjdzie czas,
że zacznie drążyć ich robak wstydu i winy, ale dno poczują dopiero wtedy, gdy w
poszukiwaniu jedzenia, ujrzą dno śmietnika. Również
lubuscy rycerze „dobrej zmiany” uważają,
że: „Kto jest lepszy od
nas – trzeba go zniszczyć”. Kiedy oni chcą oskarżać, stawiać zarzuty lub chociażby kreować
publicznie podejrzenia – wykorzystując do tego usłużne media publiczne i
przestraszonych dziennikarzy redakcji prywatnych – trzeba bić na alarm. Nie
święci tworzą regionalną politykę, ale nie można pozwolić, by pod byle
pretekstem, niszczyli ludzi, którzy są lepsi od nich.
Prokuratorskie zarzuty dla byłego
wiceministra i marszałka województwa, dzisiaj starosty słubickiego Marcina
Jabłońskiego, a także popularnego w regionie prezydenta Nowej Soli Wadima
Tyszkiewicza, mogły być zaskoczeniem tylko dla tych, którzy nigdy nie
rozmawiali z czołowymi politykami PiS-u w regionie. Podstawowym ich problemem,
o którym nie można zapominać, są kompleksy, a co za tym dalej idzie,
przekonanie: teraz albo już nigdy, nie będziemy tam, gdzie oni.
Myślą, że zaprowadzenie znanych w regionie
polityków do prokuratur i przed sąd, a następnie produkowany pod te wydarzenia
hejt, pozwoli im wziąć większość w Sejmiku Województwa Lubuskiego, a także w
największych miastach i kluczowych powiatach. Jeśli spoglądamy na Marka Asta,
Elżbietę Rafalską, Sebastiana Pieńkowskiego, Jacka
Budzińskiego, Roberta Palucha, Marka Surmacza czy Władysława
Dajczaka, myśląc, iż tak daleko nigdy się nie posuną, to bądźmy pewni, że
pójdą kilka kroków dalej.
W logikę tych działań, wpisani są wszyscy
inni najważniejsi i potencjalni aktorzy, którzy mogą się pojawić na wyborczej
scenie, gdzie za rok rozpocznie się spektakl pt. „Wybory samorządowe”.
Dla każdego, mają coś miłego: Tadeuszowi
Jędrzejczakowi odświeżą „aferę budowlaną”, Bogusława Wontora
poczęstują „smrodem” dotacji dla sulęcińskich
stowarzyszeń, marszałek Elżbietę Polak obrzucą błotem za całokształt i
posługując się nieścislościami, a cała reszta – myśląc kategoriami: skoro nie
boją się takich tuzów, to lepiej się wycofać i siedzieć cicho – zdezerteruje lub
ułoży się, bez konieczności angażowania wymiaru sprawiedliwości.
„Młyny sprawiedliwości mielą powoli,
ale mielą”, rzekł niegdyś Jarosław
Kaczyński i w tym jednym, trudno się z nim nie zgodzić. To najłatwiejsza metoda
wyeliminowania lepszych, by zastąpić ich hordami bezmyśnych aktywistów.
„To, że ja będę oskarżony, nie śniło
mi się w najczarniejszych snach” – mówił niedawno w „Gazecie
Wyborczej” prezydent Tyszkiewicz, świadomy tego, że nie chodzi o wtrącenie go
do więzienia, ale chodziażby ukaranie grzywną, by nie mógł startować w wyborach
– samorządowych lub parlamentarnych. Kilka dni wcześniej, akt oskarżenia
sformułowano pod adresem starosty Jabłońskiego, czyniąc to zresztą w sposób
niezwykle oryginalny, choć jeszcze oryginalniejsze były zarzuty. „O sprawie poinformowano mnie, na
podstawie wpisu w mediach społecznościowych przez osobę postronną, radnego
opozycji” – relacjonował w „Gazecie
Lubuskiej”.
Sprawę karną ma prezydent Gorzowa Jacek
Wójcicki. Niedawno uderzono w prezydenta Zielonej Góry Janusza
Kubickiego: Centralne Biuro Antykorupcyjne skierowało wniosek o odwołanie
jego zastępcy Krzysztofa Kaliszuka, zarzucając mu nieprzestrzeganie
ustawy antykorupcyjnej. Jak we wcześniejszych przypadkach, poszło o bzdurę.
„Wiem, że czegoś na mnie szukają, a
wszystko ma związek z Surmaczem” – to już anonimowa opinia
innego ważnego samorządowca, dzisiaj w branży prywatnej.
Dziennikarze byłych mediów publicznych,
którzy potrafią pochylać się nad problemami zwykłych Lubuszan, zdając egzamin z
wrażliwości i empatii, z kretesem oblewają egzamin z przyzwoitości.
Obrzydliwy przemysł pogardy, niczym nie
ustępujący największym machinom propagandowym - o których można przeczytać w
podręcznikach manipulacji - w Radiu Gorzów, Radiu Zielona Góra, Radiu Zachód i
Telewizji Gorzów, osiągają Himalaje żenady. Dla jasności – manipulacją jest
także rugowanie z mediów najważniejszych aktorów sceny politycznej, tylko
dlatego, że zagrażają słabeuszom z Prawa i Sprawiedliwości. Twórcy i patroni
medialnych bzdur za publiczne, ot taki Piotr Bednarek, Robert Jałowy
czy Janusz Życzkowski, odstają od Josepha Goebbelsa, tylko w
obszarze inetligencji.
Przyjdzie czas, że zacznie drążyć ich robak
wstydu i winy, ale dno poczują dopiero wtedy, gdy w poszukiwaniu jedzenia,
ujrzą dno śmietnika. To jest cena, którą muszą zapłacić prokuratorzy,
policjanci i dziennikarze, którzy zapomnięli, że najważniejsza jest przyzwoitość.
Wszyscy oni, produkują dzisiaj „gówno” na polityczne zlecenie, pokazując swoją
brzydką twarz, którą po odejściu „dobrej zmiany” będą chcięli ukryć. Wtedy doczekają się
sławy i popularności – wszyscy i bez wyjątku. Oskarżyciele – z prokuratur,
urzędów i redakcji mediów publicznych, staną się oskarżonymi. Bez sądowych
wyroków, ale z wyrokiem wstydu, jeśli będą go jeszcze posiadali.