Przejdź do głównej zawartości

Patriotyczny debilizm. Obawiajmy się "prawdziwych Polaków"...

Walę w gong sumień tych, którzy rasistowskie hasła wypisują anonimowo na murach, ale zwracam się też do tych, którzy z imienia i nazwiska, bezwstydnie, robią to od dwóch dni na portalach społecznościowych. Patriotyzm, choć na „P”, to nie to samo, co patologia.

FOT.: gorzowianin.com

Chcąc uchodzić za miasto dla województwa stołeczne, warto zadbać o to, by z jego murów i od mieszkańców, nie emanowała kulturowa wiocha. Z obrzydzeniem i niechęcią, należy przyjąć w mieście nad Wartą zjawisko, gdy chorzy z nienawiści, ludzie o mentalności „szalikowców”, swoją niekontrolowaną miłość do Polski, wyrażają prymitywną agresją:  „Tureckie psy”, „Ciapate do gazu”, „Śmierć Turasom”, czy „Fuck Islam”.

Regionalista Mariusz Zbanyszek, zainicjował akcję ich usuwania, a z internetu wylała się fala gigantycznego hejtu. Opinie i komentarze, wymieszane zostały z werbalnymi odchodami, dając świadectwo przede wszystkim autorom, a w wielu przypadkach ich rodzicom. Nie ma żadnego umiaru, jest tylko gorzowskie wysypisko śmieci. „Niech wypierda...ją do domu!”, „Niech ciapate się wstydzą”, „Cała Polska śpiewa z nami: wypier...niczać z uchodźcami!”, i kilkadziesiąt podobnych, a nawet podpowiedzi: „Lepiej by wyglądały w formie muarala”.

Wszyscy autorzy, zapewne gorliwi patrioci i katolicy, miłujący symbole religijne i państwowe, postanowili walczyć o Wielką i „wolną od brudasów” Polskę. „Bagnet na broń! Trzeba krwi!” – powtarzają pod nosem za poetą, by ich stanowcze „Nie cudzoziemcom w Gorzowie!”, było jeszcze bardziej głośne, polskie i takie bardzo literackie. Kiedy podobne opinie wyraża byle chłystek, zapewne z puszką taniego piwa w ręką i nadzieją, że jest całkowicie anonimowy, można to przyjąć z przymrużeniem oka, i zwalić na karb wieku. Gorzej, gdy autorami podobnych konstatacji są ludzie metrykalnie dojrzali, chociaż, na co wskazują wpisy, z wadami natury umysłowej. Nie można do jednego worka wrzucać Państwa Islamskiego oraz Islamu, terrorystów oraz potrzebujacych pomocy uchodźców. Tak jak nie można stawiać znaku równości pomiędzy garstką polskich przestępców poza Polską, a rzeszą ambitnych Polaków, którzy wyjechali za pracą i chlebem.

W nocy z 9 na 10 listopada 1938 roku, hitlerowskie bojówki spaliły w Landsbergu synagogę żydowską. Przed wojną, słusznie lub niesłusznie, Polska była synonimem hasła: „Bij Żyda”. Dzisiaj, Gorzów – także za sprawą takich wpisów jak na ścianach gorzowskiej estakady oraz w Internecie – staje się synonimem hasła: „Goń obcego !”. Owszem, gołym okiem widać, że to prowincjonalne szaleństwo zindoktrynowanych przez publiczne media ćwoków, ale milczenie w takich sytuacjach, równa się przyzwoleniu, by szaleństwo traktowane było serio.

Dobrze, że pojawił się Mariusz Zbanyszek, i zainicjował akcję: „Usuń nienawiść z Gorzowa”. Im więcej na mieście i na portalach społecznościowych tych, którzy wrzeszczą: Niech wypierda...ją do domu!”, tym mniejsza musi być grupa, która wybrała milczenie: ze strachu lub taktycznie. Milczenie jest na rękę tym pierwszym, a milcząc, stajemy się Mertonowskimi „współwinnymi widzami”. Twórczych „patriotów” nie da się nawrócić, bo ich świat jest uporządkowany oraz klarowny. Ich niezmącone myśleniem twarze klasyfikują ludzi według starych i sprawdzonych prawd plemiennych: swój i wróg, względnie: czysty  lub brudas. Logiki i przyzwoitości w tym żadnej, ale wstydu dla miasta bardzo dużo.

Założę się, że przerażająco duży odsetek autorów ulicznych i internetowych wpisów w Gorzowie, nie potrafi wskazać na globusie, gdzie znajduje się Turcja, Syria czy Libia.

Starsi hejterzy zagranicę znają tylko z „jumy” lub „flohmarktów”, a ci młodsi - chcieliby wyjechać „na zmywak”, lecz rasistowskie poglądy zblokowały im mózgi, i nie mogą nauczyć się angielskiego. Ale to nie koniec prawdy o rasistowskich wybrykach w Gorzowie. Jak w przysłowiu: nie ma dymu bez ognia.

Ta nienawiść, ma w byłym mieście Christy Wolf swoich patronów politycznych. Jarosława Porwicha, biorącego udział 26 września 2015 roku w manifestacji pod Katedrą, gdy krzyczano: „Zabić uchodźców!”. On z uśmiechem na twarzy, i nie protestując, dopowiadał: „Można i tak”. Elżbietę Rafalską, które głosiła, że ważniejsi są repatrianci, niż uchodźcy z Syrii, a w kwietniu br. odebrała środki organizacjom pozarządowym, które ich wspierają. I wielu innych, godnie ich naśladujących, choć nie trudno tu dostrzec, że granica pomiędzy polityczną pyskówką, a głębokim kryzysem myślenia, została przekroczona.

Jeśli zamalowane dzisiaj napisy pojawią się ponownie, a internetowy hejt nie ustanie, będzie to dowodem poważnego kryzysu nad Wartą. Jeśli ktoś dzisiaj pisze: „Brudasy”, to za kilka lat spojrzy w lustro, ale trudno będzie zmyć brud wstydu za czyny, których dokonało się anonimowo w młodości. Patriotyzm, choć na „P”, to nie to samo, co patologia.


ROBERT BAGIŃSKI


Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...