W gąszczu dyskusji dotyczących kultury w mieście nad Wartą, młodzi i
podobno zdolni dziennikarze, a także komentatorzy, z łatwością zapominają o twórcach
zasłużonych w czasach minionych. Pomyślmy tylko, jakim skarbem są w Gorzowie
ludzie, którzy nie potrzebują elaboratów, ale kilku słów, by lapidarnie opisać
rzeczywistość...
![]() |
FOT.: YouTube/T.Szyfer |
„Dzisiaj pisze się wiele, ale moja twórczość
ma to do siebie, że nie w ilości, lecz jakości, jest jej siła” – mówił nieskromnie,
podczas specjalnej prezentacji T. Szyfer.
Ma na swoim
koncie setki, jeśli nie tysiące – oryginalnych fraszek, aforyzmów, limeryków i
panagiryków. Zważywszy na charakter bloga Nad wartą, szczególną wartość mają te
polityczne, które dosadnością oraz wnikliwością, pachną szczególnie.
„Najbardziej zrytą drogą, jest ta do koryta”
– mówił z lubością do kilkudziesięciu literatów, w tym swoich przyjaciół, jeden
z najwybitniejszych twórców w mieście, nie kryjąc, że polityka jest dla niego
dziedziną życia najśmieszniejszą. „Ciężką
pracę bez wyników, nazywa się polityką” – kontynuował, po czym zaapelował: „Politycy wszystkich krajów: wyłączcie się”.
Nie wgłębiając
się w kwestie literackich talentów gorzowskich dziennikarzy, a właściwie ich
braku, nie sposób pominąć fakt, że żaden z nich, na tak ważne dla Szyfera, ale
miasta także, wydarzenie, po prostu nie przyszedł. Zapis bezmyslnych pyskówek
lokalnych pseudopolityków – proszę bardzo i od razu, kiedy jednak trzeba
wytężyć umysł, by zrozumieć – niekoniecznie.
Wiele wskazuje
na to, że następców Szyfera nie będzie długo. Mnożą się za to nad Wartą ci „cenzorzy
gorzowskiej kultury”, którzy uzurpują sobie prawo do nieomylności. Dobre i
godne uwagi jest to, co oni pobłogosławią, lub przy tanim winie z „Lidla”,
uznają za kulturę i sztukę. Szkopuł w tym, że oni – choć w wielu przypadkach
utalentowani - uzależnieni są od publicznych pieniędzy. Efekt ? Sami sobie
klaskają, sami siebie komentują, sobie wystawiają recenzje i tylko siebie
uważają za postacie wybitne.
Sytuacja jest
groteskowa – utyskuje się w Gorzowie, że to „prowincja”i „dziura”, a
nawet „pustynia kulturalna” , co nie
jest prawdą, lecz zgodnie z zasadą: cudze chwalicie, swego nie znacie, ów
swoje, jest jakby „olewane”.
Parafraza
jednej z fraszek Szyfera, jest więc na miejscu: krytyk kulturalny z Gorzowa
mądry przed wyrządzeniem szkody, którą i tak wyrządzi...