Przejdź do głównej zawartości

"Nowe" otwarcie w gorzowskiej Platformie Obywtaelskiej

Góra urodziła mysz - zamiast przebudzenia, jest uśpienie. Sporu o to, czy Sibińską zesłała gorzowskiej Platformie Obywatelskiej: Opatrzność, liderzy tej partii z Winnego Grodu, jest ona kolejnym cudem Matki Cierpliwie Słuchającej, czy też, wybrali ją sobie działacze z nad Warty - raczej nie ma. Młode wilki mają mniej zębów, niż te stare, taktycznie i cynicznie, na chwilę przed układaniem list do samorządu, postanowiły się schować w mysich dziurkach.
Fot.: Radio Plus Gorzów

Sobotnie wybory w gorzowskich strukturach Platformy Obywatelskiej, nie przyniosły oczekiwanego przełomu, a szefową tej partii nadal pozostaje poseł Krystyna Sibińska.

Inaczej rzecz ujmując, jak to zrelacjonował dla NW jeden z radnych Sejmiku Wojewódzkiego: z centrali do regionu, a z regionu do powiatów, poszedł sygnał - żadnych sporów, gnijmy w spokoju. Nie są to jeszcze sceny jak z filmu „Upadek”, o ostatnich dniach Adolfa Hitlera, gdy nie było dylematu: „czy przegramy”, ale „kiedy się to stanie”, ale analogie uzasadnione. Gorzowska polityka w wykonaniu tutejszych platformersów, nie jest brutalna, ale sporo w niej zwykłego cwaniactwa, układania się, prostactwa, a często gówniarstwa.

Nawet delikatna korekta w Gorzowie, dałaby członkom, sympatykom i wyborcom tej partii, poczucie, że ktoś ich słucha. Tymczasem, Platforma Obywatelska nad Wartą, ale też w całym kraju, nie będzie potrafiła rozpoznać spraw ważnych dla zwykłych ludzi, jeśli nie potrafi tego dokonać w odniesieniu do swoich członków. W przededniu nowego sezonu politycznego, największa partia opozycyjna z dwoma posłami i senatorem, postanowiła zapudrować syfy, poperfumować smrody i uśmierzyć ból pigułkami, by tak „wypucowaną” ofertę z miłym „manekinem”, zaprezentować jako alternatywę.

Zabieg kończy się karykaturalnie, bo aby skutecznie walczyć, a przynajmniej równoprawnie rywalizować z Prawem i Sprawidliwością, w mieście popularnej minister Elżbiety Rafalskiej, trzeba mieć personalno-jakościową alternatywę dla Sebastiana Pieńkowskiego, Pawła Ludniewskiego, Krzysztofa Kielca, Romana Sondeja, Mirosława Rawy czy Elżbiety Płonki. To nie są postacie o nachalnej inteligencji, ale im się chce, a niekiedy nawet potrafią, i to dobrze.
      
          Zmiana, lub chociażby pokazanie, że w partii ukatrupionej przed laty „martwymi duszami”, jest jakiś intelektualny ferment, pomysły oraz alternatywa, mogły zadziałać konstruktywnie.  Nie stało się tak, bo ci wszyscy młodzi czterdziestolatkowie, rzekomo zdolni, doświadczeni, odważni i kompetentni,  o których w Nad Wartą było sporo, woleli zamknąć się w sobie: ze strachu, licząc na lepsze miejsce przed przyszłorocznymi wyborami, „nie chcąc zrobić przykrości Krysi”, kalkulując osobisty rachunek strat i zysków.

W polityce wybacza się wszystko, oprócz słabości, i można się zżymać, że w kontekście lokalnym jest to stwierdzenie nazbyt makiaweliczne, ale przebiegłość, bezwzględność oraz spryt w dobrym celu, to warsztat każdego, kto chce być liderem. Jak widać, u poseł Sibińskiej ów umiejętności są rozwiniete bardziej, a u tych, którzy użalają się po cichu i po kątach – jak to złe i nieudolne było S3 - znacznie słabiej. A przecież pozycję w polityce się zdobywa, a nie otrzymuje na tacy, o czym wiedzieć powinni wszyscy gorzowscy platformersi – od Radosława Wróblewskiego, przez Sławomira Szenwalda, Tomasza Gierczaka, Izabelę Piotrowicz, a na Tomaszu Kucharskim, Robercie Surowcu i wielu innych, kończąc.

Ci stosunkowo młodzi, i rzekomo zdolni, utytułowani oraz z ważnymi funkcjami w Curriculum Vitae, powinni potrafić zyskać w swoim środowisku takie wpływy, aby móc współdecydować, a także dawać swoim przywództwem, nadzieję innym

Opozycyjność w Gorzowie, nie może istnieć tylko dzięki temu, co zorganizuje Monika Twarogal i Leszek Pielin z „Obywatele 66-400”, lub Jerzy Synowiec z Jerzym Wierchowiczem z Nowoczesnej. Wśród gorzowskich protestujących, mimo iż polityków PO jest tam zawsze sporo, pod sądem i przy innych okazjach, najczęstszą konstatacją, jest stwierdzenie: „Nie ma na kogo głosować”.

Sobotnie wybory, i status quo w gorzowskiej Platformie Obywatelskiej, to zły prognostyk dla przyszłych list wyborczych do Rady Miasta, które miały zostać przez opozycję szeroko otwarte na nowe środowiska. Gołym okiem widać, że będą karykaturą tego, czym mają być, bo w blokach startowych dziesiątki koniunkturalistów, którym mandaty są potrzebne, już nawet nie dla diety, ale jako ochrona przed zwolnieniem z pracy. Jeśli Sibińska i jej współpracownicy, nie cofnęli się w partii, nie zrobią tego na listach wyborczych.

Na spotkaniach nie ma poważnych dyskusji, co zaproponujemy w wyborach, ale ploteczki, kto co powiedział lub napisał na fejsie, albo dlaczego gzieś ktoś był, a innego nie było” – mówi w rozmowie z NW jeden trzeciplanowych działaczy, nie kryjąc zdenerwowania, że Wróblewski, Gierczak lub po prostu Surowiec, nie mieli odwagi chociaż rozpoczęcia dyskusji o tym, że nie jest dobrze. „Przecież nasz klub radnych jest najsłabszym ze wszystkich” – dodaje.

Krytykowany na tych łamach, pewnie nie zawsze słusznie, senator Władysław Komarnicki, a także jego bliski współpracownik Michał Wasilewski, przyciągnęli w ostatnim czasie do Platformy Obywatelskiej, więcej osób, niż K. Sibińska i jej najbliżsi, przez ostatnie lata.

Postulat, by atakowana przez „dobrą zmianę” opozycja, wzajemnie się nie krytykowała, byłby dobry, pod warunkiem, że niektórzy liderzy, sami potrafiliby wyciągnąć względem siebie krytyczne wnioski, których w Gorzowie nie było i nie ma.  Albo niektórzy zrozumieją, że nawet jak się nie robiło świństw w polityce, to ludzie chcą zmian i trzeba zrobić osobisty krok w tył, lub chociaż w bok, albo ludzie przeczekają Platformę Obywatelską, z rok lub dwa, by zdetronizować ją ostatecznie.


Owszem, w Gorzowie opozycji nie jest łatwo, bo to królestwo „cioci Eli”, ale będzie trudniej, bo co by nie powiedzieć, „ciocia Ela” ma charakter i energię, podczas gdy nowa-stara przewodnicząca Sibińska, jest jak ryba w ocie: bez głowy, bez oleju i bez ikry...


Popularne posty z tego bloga

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Komarnicki chce być kanonizowany ! Ale najpierw celuje honorowego obywatela ...

Były komunistyczny aparatczyk w drodze po kolejne zaszczyty. Lokalni decydenci zastanawiają się,  czy nie będzie to pierwszy krok do żądania koronacji lub rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego. Bardziej wtajemniczeni obawiają się nawet, czy rezygnacja z urzędu biskupa diecezjalnego przez Stefana Regmunta, to nie jest pierwszy krok w drodze PZPR-owskiego aktywisty po zaszczyty kościelne...                      ...bo skoro Władysławowi Komarnickiemu nie wystarczają już zaszczyty świeckie, to jest obawa iż sięgnie po te, które dotychczas zagwarantowane były głównie dla duchownych. W tym wieku i tak „ już nie może ”, a żonę bez problemu mógłby umieści ć w klasztorze sióstr klauzurowych w Pniewach. Fakty są takie, że do przewodniczącego Rady Miasta Roberta Surowca wpłynęły cztery wnioski o nadanie W. Komarnickiemu tytułu „ Honorowego Obywatela Gorzowa Wielkpolskiego ” i gdyby nie rozsądek niekt...

Znamy Jerzego i Annę, a teraz jest także Helenka Synowiec

Dzieci z polityką nic wspólnego nie mają, ale gdy w rodzinie wybitnych prawników i znanych polityków pojawia się piękna córka, nie jest to temat obojętny nad Wartą dla nikogo. Mecenas Synowiec ma powody do radości, jego urocza żona i matka Anna jeszcze więcej, a mieszkańcy Gorzowa powinni mieć nadzieję, że za kilkanaście lat, także ich córka mocno dotknie Gorzów swoją obecnością... ...bo choć dzisiaj Helenka Synowiec jest jeszcze osobą nieznaną, to za kilka lat będzie bardzo obserwowaną. Jednych takie podejście irytuje, ale ponad wszelką watpliwość w Gorzowie nikt z nazwiskiem „Synowiec”, nie może być kimś przeciętnym. „ Przedstawiam Wam nowego członka mojej rodziny córeczkę Helenkę – gorzowiankę, która urodziła się 11.10.2016 r, o godz. 8:35 ” – ogłosiła na portalu społecznościowym Anna Synowiec . Ktoś powie, że to nie temat, ale to jest właśnie temat, gdyż nikt z bohaterów nie jest przeciętny: ani ojciec, ani matka, ani nawet córka.          ...