Przejdź do głównej zawartości

Przewodniczący jak z żurnala

Dotychczas był „tylko” komisarzem, teraz lubuska Platforma Obywatelska ma już przewodniczącego. Jest jak z amerykańskiego żurnala, a w dodatku cholernie oczytany, ze sporym bagażem pozytywnych doświadczeń i diablenie inteligentny. Wybór senatora Sługockiego na szefa struktur największej partii opozycjynej w Lubuskiem, to formalność, która nie wywołuje emocji. Jeśli już, to pozytywne, bo konfliktów unika jak ognia.
FOT.: www.waldemarslugocki.pl

Od wejścia w życie publiczne, pokonał bardzo długi dystans. Waldemar Sługocki, cudowne dziecko lubuskiej polityki, którego kariera wygląda jak modelowo zaprojektowana w laboratoriach Uniwersytetu Zielonogórskiego, gdzie od lat – dzisiaj jako doktor habilitowany – wykłada nauki społeczne.

Obok Witolda Pahla, jest jednym z tych polityków, którzy zanurzając się w bieżącą młóckę, nie zaniechał osobistego rozwoju naukowego.  Zaczynał jako zwykły urzędnik zielonogórskiego Urzędu Wojewódzkiego, potem wiceburmistrz, dyrektor w Urzędzie Marszałkowskim, a wreszcie: dwukrotnie wiceminister i senator. W kolejnej kadencji z pewnością będzie posłem, a w senackim fotelu zastąpi go Elżbieta Polak. Znają się, lubią i szanują, co po zmarginalizowaniu jego politycznej patronki Bożenny Bukiewicz, pozwoliło uspokoić rozłamowe nastroje.

Jego atutem było to, co niektórzy uznawali za wadę – koncyliacyjność. Od pierwszych dni komisarzowania partii, skutecznie pozował na ponadkoteryjnego  arbitra, który godzi wszystkie zwaśnione frakcje: gorzowską i zielonogórską, tą związaną z eksbaronessą Bożenną Bukiewicz oraz Marcinem Jabłońskim, regionalnych stronników Grzegorza Schetyny i Ewy Kopacz. Wreszcie, starych i młodych, a nawet: Władysława Komarnickiego i Roberta Dowhana. W tym ostatnim przypadku, wielkiego przełomu nie było, ale przynajmniej „topory wojenne” zostały zakopane.

Skuteczność Sługockiego będzie tym większa, im bardziej uda mu się zapanować nad konfliktami, które nie wybuchły przed wewnątrzpartyjnymi wyborami, by przybrać na intensywności, gdzieś przed wakacjami, gdy ostatecznych kształtów będą nabierać listy do Sejmiku Wojewódzkiego. Teoretycznie, nowa ordynacja i większa liczba trzymandatowych okręgów, to więcej miejsc biorących, ale chętnych też nie brakuje. Próba budowania strategii w oparciu o wyniki wyborów z 2014 roku, nie daje żadnego obrazu. Jest on zamazany popularnością i wynikami dwóch liderów list: w Gorzowie Władysława Komarnickiego, a w Zielonej Górze prezydenta Janusza Kubickiego.

Njwiększa partia opozycyjna potrzebuje nowego narybku i odtłuszczenia się z tych, którzy przylgnęli do Platformy Obywatelskiej tylko dlatego, że bez poparcia partii, nawet mimo posiadania formalnych kwalifikacji, nie mieliby żadnych szans na funkcjonowanie w świecie innym, niż kasy w dyskontach.

Jest jeszcze inny powód, dla którego lubuska PO musi się zmienić, a nowy przewodniczący Sługocki, do spółki z marszałek Polak, mogą na tym zbić dla partii spory pozytywny kapitał. Jest tendencja do wyolbrzymiania błędów lubuskiej PO, a pomniejszania jej sukcesów w regionie.

Największymi symbolami tego ostatniego, jest droga ekspresowa S3, uratowany szpital w Gorzowie, wydział lekarski na Uniwersytecie Zielonogórskim, nowe mosty i strumień pieniędzy płynący do obu stolic w ramach Zintegrowanych Inwstycji Terytorialnych. Jeszcze więcej, popłynęło do przedsiębiorców i samorządów. Jest się czym chwalić, tylko brakuje heroldów, którym chciałoby się jeździć i o tym mówić. Efekt ? Platforma w Lubuskiem nie tylko nie pozyskuje zwolenników, ale zaczyna nie zauważać, że ich traci. Po kilkunastu latach rządów Platformy w Lubuskiem, w świadomości uczestników, komentatorów i obserwatorów życia publicznego, skumulowała się duża liczba plusów i minusów. Te ostatnie, niestety „błyszczą” bardziej, niż te pierwsze.

        A jest się czym chwalić. W wygranej PiS-u spory udział mieli ludzie młodzi, a tutaj lubuska Platforma Obywatelska z autorskim programem marszałek Polak „Młodzi On-Life”, ma co pokazać. To są konkrety, a nie deklaracje i zabawianie seniorów, co perfekcyjnie wychodzi E. Rafalskiej. Jeszcze jedna uwaga. Siłą minister Rafalskiej jest częsta obecność w terenie, niemal bezpośredni kontakt z lubuskimi samorządowcami, a także umiejętność skutecznego przekonywania wyborców. Trudno uwierzyć, że jako minister konstytucyjny znajduje na to czas, ale przynajmniej raz w tygodniu jest obecna w Lubuskiem, i nie zawsze są to oficjalne akademie i konferencje, a częśćiej osobiste spotkania.


Wnioski ? Może Sługocki  nadać swojej formacji nowego impetu. Najpierw jednak, musi ruszyć na przód grzęznące rozmowy o listach wyborczych, a stawki są w tej grze niezwykle wysokie. Polityczną markę zawdzięcza swojemu talentowi, ciężkiej pracy i wsparciu osób, które widziały w nim polityczny wzorzec z Sevres. Porażki przyjdą wtedy, gdy trzeba będzie komuś nacisnąć na odcisk. To ostatnie jest przed nim...

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...