Wystarczy znajomość historii Polski, aby wiedzieć, ze nasz kraj był silny, ale zawsze wtedy, gdy był wielokulturowy. Przecież my Polacy nie jesteśmy w stanie wojny, aby życzyć komukolwiek śmierci. W Gorzowie nie ma nawet jednego uchodźcy, a tu zbiera się kilkaset osób pod patronatem pewnego posła, i wykrzykują hasła, które w prostej linii są przestępstwem penalizowanym przez Kodeks Karny...
Rozmowa ze STANISŁAWEM CZERCZAKIEM, specjalistą z zakresu przeciwdziałania radykalizacji środowisk młodzieżowych, społecznikiem.
Nad Wartą:
Czym jest mowa nienawiści?
Stanisław
Czerczak: To przede
wszystkim pierwszy krok do przemocy w sensie fizycznym, czyli takiej jaką
rozumiemy dosłownie. Każdy mechanizm piętnowania, wykluczania lub szczucia
jednej osoby bądź grupy osób na innego człowieka lub grupy osób poprzez
artykułowanie tego słowami można nazwać mową nienawiści. To się odbywa na
różnych płaszczyznach: wyglądu, wyznania religijnego, poglądów politycznych,
orientacji seksualnej i tak dalej. Zawsze jednak, pierwszym sygnałem, że coś
idzie w złą stronę, że rodzi się pogarda, jest mowa nienawiści. Następnie
kolejne granice pękają. Wówczas słowa
zamieniają się w konkretne czyny. Ot choćby, jak głośna sprawa, gdy pobito
Polaka, profesora UW, w tramwaju w Warszawie tylko za to, że rozmawiał po
niemiecku ze swoim kolegą Niemcem, profesorem z Uniwersytetu w Jenie.
N.W.: Są
grupy społeczne, kategorie ludzi, których ta mowa nienawiści dotyczy w sposób
szczególny?
S.C.: Mowa nienawiści uderza przede wszystkim w
ofiary tego zjawiska. Najczęściej w osoby bądź grupy osób, które wymieniłem
powyżej odpowiadając na Twoje pytanie. Autorami mowy nienawiści są z kolei
różnej maści oprawcy, bo tak ich trzeba nazwać. Przez lata wydawało się, że
mowa nienawiści była charakterystyczna tylko dla środowisk skrajnych i
ekstremistycznych. Ale nie generalizowałbym tego zjawiska w ten sposób, bo choć
jest prawdą, że to właśnie te grupy mowę nienawiści traktują jako narzędzie
swojej działalności, to inne środowiska, których nie posądzalibyśmy
teoretycznie o stosowanie tego instrumentu też nie są od niej wolne.
N.W.: Czyli
to stereotyp, takie skojarzenie: mowa nienawiści równa się skrajnie prawicowe
organizacje?
S.C.: Mowa nienawiści ma charakter głównie
polityczny, a za pośrednictwem internetu, a nawet prasy, bo przecież mamy
mnóstwo tytułów, które wręcz epatują skrajnymi hasłami, stała się niestety
powszechna. To jest pokłosie tego, jaki mamy poziom debaty publicznej w naszym
kraju, gdzie dominują dwa obozy. Jedna strona tego sporu określa drugą mianem
„oszołomów politycznych”, zaś ta druga tych pierwszych „zdrajcami ojczyzny”. Można by te inwektywy
wymieniać bez końca. Przyznasz, że to bardzo obelżywe stwierdzenia, które nie
prowadzą do budowania mostów tylko ich burzenia. Nie słyszałem aby na przykład
w Niemczech członek partii Zielonych, mówił o Chadekach, ze są oszołomami, a
Chadek na Zielonego, że jest zdrajcą ojczyzny. Dzięki temu poziom debaty tam,
jest o niebo wyższy niż u nas.
N.W.:
Dlaczego?
S.C.: Bo tam ramy dyskusji politycznej, nie
przekraczają niebezpiecznej granicy, która w polskim życiu publicznym
przekraczana jest notorycznie.
N.W.: Może
to znak czasów, a jednocześnie wentyl bezpieczeństwa. Ludzie pokrzyczą na
siebie, zwyzywają się, poobrażają, ale dzięki temu nikt nie sięga po broń,
podpalenia lub inne niebezpieczne formy?
S.C.: To nie jest tak, że mowa nienawiści jest
czymś niewinnym, bo nie ma ofiar fizycznych. Ona potrafi zranić bardziej, niż przemoc
w rozumieniu fizycznym. Mamy przykład, gdy poddawany mowie nienawiści
nastolatek, a działo się to za pośrednictwem internetu, popełnił samobójstwo.
Wtedy koledzy oskarżali go w internecie o homoseksualizm, był piętnowany oraz obrażany czego wytrzymał i się zabił. Stąd
wniosek, że mowa nienawiści łatwo może przynieść skutki nie mniejsze, niż
podpalenie, pobicie lub inny akt przemocy. Absolutnie nie wolno nam tego
trywializować.
N.W.:
Zgadzam się, ale czy próby tego wyczyszczenia języka z emocji, nawet jeśli są
złe, nie idą zbyt daleko? Potem mamy sytuacje, że ktoś się obraża, bo
powiedziano o nim „murzyn”, a nie „czarnoskóry”, choć dzisiaj, to w ogóle na
ten aspekt nie można zwracać uwagi. Mamy potem absurdy, że w imię politycznej
poprawności, bajka „Murzynek bambo” uznawana jest za rasistowską...
S.C.: Zdaję sobie sprawę z zarzutów, które
doprowadziły do wyśmiania idei multi kulti, ale podam przykład. Ja też nie
mogłem zrozumieć, że kilka lat temu przyjęto formułę w której Cygana nie można
określać tym stwierdzeniem, ale że należy mówić, że jest Romem. Znałem tych
ludzi tu w Gorzowie, mówiło się na nich Cyganie, i ciężko było przyjąć nagle tę
semantyczną zmianę. Poruszyłem ten temat w jednej z rozmów z profesorem,
socjologiem z Collegium Civitas. On mi powiedział tak: słuchaj, a czy dla
Ciebie nie jest obraźliwe, gdy przedstawiciele innych narodowości mówią o
Polakach per „Polaczki”. Jest, bo niesie ładunek mocno pejoratywny, podobnie
jak w USA niektórzy mówią o czarnoskórych „Nigger” i tak dalej. Jeżeli mamy w
sobie jakąś kulturę, to powinniśmy wystrzegać się sformułowań, które mogą być
dla kogoś obraźliwe. A tak odbierają to Romowie gdy określamy ich mianem
Cygana.
N.W.: To
mamy już w Polsce problem z mową nienawiści, czy to raczej wybryki odosobnionych
grup? A może, jesteśmy właśnie obserwatorami pełzającej rewolucji w tym
obszarze? Przykład, narodowcy na manifestacji pokazują szubienice z wizerunkami
europosłów z Platformy Obywatelskiej.
S.C.: W internecie można znaleźć wydawnictwo
- „Brunatną Księgę”, trudno to nazwać
statystyką, ale jest to rzetelnie opisany zbiór przestępstw z nienawiści, które
mają miejsce w naszym kraju. Wzrost przestępstw z nienawiści jest w Polsce tak
drastyczny, że już dzisiaj powinniśmy bić na alarm. Zresztą i Gorzów nie jest
wolny od takich wydarzeń, bo trzy lata temu pod Katedrą doszło do manifestacji,
gdzie stanął polityk, a dzisiaj już poseł, i liderował zgromadzeniu podczas, którego mowa nienawiści
była lejtmotywem tego groteskowego wydarzenia. Tam akurat atakowano uchodźców,
których w Gorzowie nie ma. Atakowano też wyznawców Islamu, których możemy w
naszym mieście zliczyć na palcach jednej ręki i są to często osoby, które mają
polskie obywatelstwo i są uczciwymi przedsiębiorcami, płacącymi podatki, dzięki
którym możemy na przykład zjeść raz na jakiś czas zamiast kotleta schabowego
bądź bigosu pysznego kebaba.
N.W.: ...tam
krzyczano o uchodźcach: ”Zabić ich”, a ten poseł odpowiadał: „Też tak
można”.
S.C.: No właśnie,
proszę spojrzeć. W Gorzowie nie ma nawet jednego uchodźcy, a tu zbiera się
kilkaset osób pod patronatem tego posła, i wykrzykują hasła, które w prostej
linii są przestępstwem penalizowanym przez Kodeks Karny. Dlaczego się tak
dzieje? Bo politycy wyczuli interes w napuszczaniu ludzi na innych. Uznali, że
to im przysporzy wyborców. Nie rzetelna praca, nie pomysły na rozwój tylko
właśnie nienawiść i demagogia wobec wyimaginowanego wroga. Kiedyś obnoszenie
się z takimi poglądami, albo udział w takiej manifestacji posła, spowodowałby
sytuację w której byłby on unikany, marginalizowany i nie traktowany poważnie.
A gdzie odpowiedzialność tego człowieka, troska o bezpieczeństwo obywateli?
Jedyne co się liczy to interes polityczny bez względu na konsekwencje. Straszne
to i smutne zarazem. Kolejny przykład. Proszę bardzo. Nawet nieco bardziej
wyrafinowany, ale wciąż będący tylko podłą próbą dzielenia i podżegania ludzi.
Była niedawno głośna mediach społecznościowych sprawa internetowego ataku na
właścicieli sklepu Ukrainoczka. Wyrafinowana, bo bez użycia wulgaryzmów i nie wprost,
ale mająca na celu napiętnowanie ludzi tylko dlatego, że są innej narodowości.
Mowa nienawiści pod płaszczykiem niezrozumiałego bełkotu o kolorach
stanowiących wystrój sklepu.
N.W.: Trudno
mówić o odpowiedzialności, skoro taka narracja płynie również z ośrodków
rządowych.
S.C.: Tak, tego typu hasła weszły do debaty
publicznej i spowszedniały. Dziś na każdej manifestacji narodowców krzyczy się:
„Śmierć wrogom Ojczyzny”, a przecież to jest właśnie mowa nienawiści. Przecież
my Polacy nie jesteśmy w stanie wojny, aby życzyć komukolwiek śmierci.
Wysiadamy z samolotu w Poznaniu, a tam sklep z tzw. odzieżą patriotyczną, gdzie
na koszulkach podobnych haseł jest mnóstwo.
N.W.: W
polityce padają takie słowa bardzo często i to nie tylko na tle uchodźców. Ot,
dyskusja o pedofilii, gdzie politycy chcący podkreślić swoją empatię, często
używają publicznie słów typu: zboczeniec, pederasta. Czy to jest również mowa
nienawiści?
S.C.: Tą granicę powinniśmy regulować
samoczynnie. Jeśli przez kilka tysięcy lat budujemy cywilizację europejską,
która opiera się na prawie, wspieraniu słabszych i tak dalej, i nagle w XXI
wieku dochodzą do głosu skrajności, które jednoznacznie kojarzą się z
barbarzyństwem i odbierają nawet minimalne prawo do obrony, to znaczy, że coś
jest nie tak. Że nasz dorobek cywilizacyjny jest w odwrocie.
N.W.: No
dobrze, ale z jednej strony mamy obrzydliwe przestępstwo, i strasznego
człowieka, a z drugiej osobę oceniającą, która ma prawo do emocji i ekspresji.
S.C.: Emocje to jedno, a słowa to drugie. Polska
Konstytucja gwarantuje każdemu prawo do obrony, bez względu na popełniony czyn
i nie można nikogo linczować, zwłaszcza przed wyrokiem sądu. W ten sposób
szybko dojdziemy do sądów ludowych i kapturowych, czego raczej nie chcemy. Nie
na tym polega budowanie cywilizacji.
N.W.: A może
ta nasza europejska cywilizacja nie potrafi się obronić, bo jest zbyt
pacyfistyczna? Chcemy być tacy politycznie poprawni i cywilizowani, ale mówimy
o ludziach pozbawionych takich skrupułów.
S.C.: Nie przeczę, że
to jest znak czasów...
N.W.: ...chyba słabości raczej.
S.C.: W ten sposób szybko byśmy doszli do czasów Prawa Hammurabiego i jego: „Oka za oko, ząb za ząb”. Prawo daje większe możliwości, niż reakcje nienawiści, samosądy
oraz inne tego typu działania. My Polacy, jakby zapominamy, że jest prawo i
Konstytucja, one chronią nas, ale również zabraniają
propagowania idei i haseł faszystowskich czy komunistycznych. Chociaż przyznam,
w ostatnich czasach wiele się zmieniło, i to in minus. Prokuratura w
Białymstoku uznała swastykę za
hinduski znak szczęścia. I to
się dzieje w kraju, który został tak bardzo naznaczony przez
nazistów. Ja namawiam raczej do korzystania z
prawa, które chroni, niż wychodzenia na ulicę z hasłami wątpliwymi
prawnie i moralnie.
N.W.: Lubuskie jest wolne od przypadków rasistowskich wydarzeń? Gdzie tego jest więcej –
na Północy czy na Południu?
S.C.: Tu nie ma tak,
ze jest gdzieś tego więcej. Skala zdarzeń na tle innych województw nie jest ani mniejsza, ani większa. Były
oczywiście takie sytuacje. Jeden z aplikantów adwokackich na uczelni w Zielonej Górze rozdawał rasistowskie ulotki i hajlował w lesie podczas trudnej do
identyfikacji „uroczystości”. Nie śledziłem tej sprawy dalej, ale takie rzeczy
się zdarzają. Jest wspomniany przypadek posła, o którym rozmawialiśmy ale też jednego z gorzowskich radnych, który na swoim społecznościowym koncie zamieścił mem
w którym uchodźców przyrównał do szczurów.
N.W.: Kto to taki?
S.C.: Kandydat na
prezydenta Gorzowa z ramienia rządzącej partii. To było słabe, i szkoda nawet
komentować, tym bardziej że ten polityk jest też działaczem katolickim. A ten
„wyskok„ dalece się rozminął z tym czego nauczał Chrystus.
N.W.: Ale miało miejsce i to w wykonaniu poważnego człowieka.
S.C.: Tak, to jest
problem, gdy niektórzy mylą patriotyzm z rasizmem. Swoją
pracę wykonał między innymi wysyp tej
odzieży patriotycznej, źle pojmowany kult żołnierzy wyklętych nie mający nic
wspólnego z prawdą historyczną i antyuchodźcza propaganda. Jest niestety popyt
na te hasła, i to smuci. Wystarczy znajomość historii Polski, aby wiedzieć, ze
nasz kraj był silny, ale zawsze wtedy, gdy był wielokulturowy. Aż tyle, lub
tylko tyle. Niech to będzie puenta naszej rozmowy.
STANISŁAW CZERCZAK: Ekspert Instytutu Bezpieczeństwa Społecznego ds.
przeciwdziałania radykalizacji w środowisku młodzieżowym. Większość dorosłego życia poświecił na przeciwdziałanie zjawiskom
dyskryminacji, nietolerancji i nienawiści. Jest ekspertem w dziedzinie
innowacyjnych strategii typu „EXIT” i innych działań o charakterze
de-radykalizującym. Absolwent
Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Szczecińskiego. Wieloletni współpracownik
Stowarzyszenia „Nigdy Więcej”. Działacz społeczny, prelegent i edukator. Szkoli
nauczycieli, Policję, Służbę Więzienną
i Straż Graniczną