To nasze lubuskie towarzystwo
trzeba trochę przewietrzyć, województwo potrzebuje świeżej krwi. Polityczne
układy powinny się obawiać, czy uda im się mną zawładnąć. Ja będę działał
obiektywnie, i będę wspierał wszystko co sensowne, a głupich rzeczy, nawet autorstwa
najbliższych kolegów, popierać nie będę
Rozmowa z FRANCISZKIEM JAMNIUKIEM, przedsiębiorcą, filantropem i samorządowcem.
![]() |
Fot.: TeletopJamniuk |
Nad Wartą: Po co komuś takiemu jak pan,
osobie zrealizowanej biznesowo oraz rodzinnie, aktywność na rzecz innych, i to
w tak dużej skali ?
Franciszek Jamniuk: Może właśnie
dlatego angażuję się na rzecz innych, bo nie jestem od nikogo uzależniony. Mam
odpowiednią wiedzę, doświadczenie i środki, a zatem nie muszę się nikomu
kłaniać, jeśli on lub środowisko, ma inne cele, niż bezinteresowna praca na
rzecz społeczeństwa.
N.W.: Zabrzmiało fajnie, ale
czy tak się w ogóle da ?
F.J.: Oczywiście, ze tak, i coś
na ten temat wiem. Mam świadomość, że dzisiaj w Słońsku, ale też w ramach
powiatu, a za chwilę szerzej, jestem jednym z niewielu, który ma komfort
posiadania własnego zdania. To pozwala mi działać obiektywnie i bezstronnie.
N.W.: A tak po ludzku, nie szkoda czasu ?
Przecież ten czas i pieniądze, mógłby pan zaangazować jeszcze bardziej w i tak
świetnie prosperujący biznes. Ba, zdaje się, że pan już nic nie musi, więc po
co to wszystko ?
F.J.: Zgadza się, ale patrząc z
perspektywy, że mając wpływ na pewne rzeczy, i to przyniosło pozytywny efekt
dla szerszej społeczności, to ta chęć działania jest coraz większa. Jestem
przedsiębiorcą, od zawsze współpracuję z organizacjami pozarządowymi, i to mnie
po prostu kręci. Owszem, nie będę tego robił wiecznie, bo mam wspaniałego
synka, i jemu chciałbym poświęcić swój czas, ale uważam, iż po kilku latach w
samorządzie gminnym, później powiatowym, mogę jeszcze sporo dobrego zrobić z poziomu
samorządu wojewódzkiego.
N.W.: Właśnie, ta droga jest taka naturalna:
najpierw Rada Gminy w Słońsku, później Rada Powiatu Sulęcińskiego, ale jednak
przez cały czas najbardziej kręci chyba sołtysowanie w Ownicach ?
F.J.: Bycie sołtysem w rodzinnej
miejscowości, to przywilej i zaszczyt. Inna sprawa, że mam powody do dumy. Ot,
chociażby ten wybiegany program scalania gruntów, w ramach których wioska
zmieni się nie do poznania. To owoc wielu lat mojej aktywności samorządowej i
biznesowej, wielu kontaktów oraz dziesiątek rozmów. Powiedzmy sobie wprost, że
te kilka milionów na remont dróg we wsi, a także wyznaczenie granic działek dla
mieszkańców, to realne korzyści. Szkoda tylko, że nie mieliśmy wsparcia ze
strony władz gminy.
N.W.: Upsss...właśnie. Obserwując pana
aktywność, ale też dyskusje na portalach społęcznościowych, można odnieść
wrażenie, że dzieje się w Ownicach, ale
gmina jako całość, niestety stanęła w miejscu kilka lat temu.
F.J.: Bo zabrakło komuś wyobraźni
i wiedzy, że ekonomii nie da się oszukać. Prowadzę biznes, i dlatego wiem, że
tutaj wszystko musi grać, nie ma miejsca na tani bajer. Jeżeli zarządca gminy nie
słucha ludzi, którzy są źródłem przychodów do budżetu gminy, to traci możliwość
komunikacji z tymi, którzy wiedzą jak zarabiać, choć sam potrafi tylko wydawać.
Stąd był pomysł rady przedsiębiorców, który przez obecnego wójta został
zarzucony.
N.W.: To co się stało z wójtem, którego wiele
lat temu przedsiebiorcy wspierali, bo zastępował „nieśmiertelnego” Antoniego
Polaka ?
F. J.: Jest marazm. Wójt nie wie
chyba nawet, ilu ma na terenie gminy przedsiębiorców, i dlatego nie widział
potrzeby spotkania się z nimi, by wysłuchać ich głosu. Przecież my nie chcemy
od niego niczego, ale sporo możemy mu dać, bo mamy wiedzę i doświadczenie.
N.W.: „Słońsk widzę za 10 lat”...
Jak by pan chciał, by ta gmina wyglądała ?
F.J.: Bez rozwoju
przedsiębiorczości, a więc zadbania o przyszłe wpływy do budżetu, widzę
ciemność. Poza tym, odnoszę wrażenie, że nie wykorzystujemy odpowiednio
możliwości pozyskania środków zewnętrznych na rozwój. To ostatni dzwonek, bo
bez inwestycji w infrastrukturę dla biznesu, za kilka lat będziemy tu gasić
światła. Bez biznesu, nie będzie podatków w budżecie, a bez dobrych budżetów, nie
będzie rozwoju.
N.W.: Widzę, że wkurza pana to,
że wydawaniem budżetowych środków, zajmują się często ludzie, którzy nie
rozumieją biznesu. Tio musi być irytujące, patrzeć na ludzi z wizją dotrwania
do końca kadencji, a nie zrobienia czegoś sensownego ?
F.J.: To jest jak z rolnictwem.
Jeśli rolnik nie zrobi na swoich włościach odpowiedniego przygotowania, nie
zasieje i nie będzie o to dbał, to nigdy nie zbierze plonów. Tak samo jest w
samorządzie. Podam przykład. My w Słońsku, nie mamy planu zagospodarowania
przestrzennego, a w biznesie decyzje podejmuje się szybko, i pewne podstawy
muszą być. U nas w Słońsku tak proste rzeczy, jak pozwolenie na zjazd z drogi,
do potencjalnego przedsięborcy, albo pozwolenie na budowę trafostacji, trwa
miesiącami, blokując rozwój.
N.W.: Samorząd jest związany
przepisami i procedurami.
F.J.: To rozumiem, i nikt nie
mówi o łamaniu prawa lub procedur. Znam potężnego przedsiębiorcę, który
działa poza Polską, ale chciał
zainwestować w u nas, bo jest to związane z procedurami dotyczącymi pracowników
delegowanych. Chciał rozszerzyć działalność, i zainwestować w gminie Słońsk. Mamy
28 hektarów terenów przemysłowych, które leżą ugorem, są nieuzbrojone, i nie ma
tam żadnego zjazdu z drogi krajowej i planu zagospodarowania. Poszedł do wójta,
ale usłyszał obiecanki cacanki. Efekt ? Ten inwestor poszedł do sąsiedniej
gminy, kupił tam ziemię, i tam będzie kilkadziesiąt nowych miejsc pracy.
N.W.: Wróbelki ćwierkają, że
będzie pan poważnym kandydatem, taką tajną bronią na listach Nowoczesnej i
Platformy Obywatelskiej do Sejmiku Województwa Lubuskiego. To porawda ?
F.J.: Nigdy tego nie kryłem,
nawet w naszej rozmowie, że chciałbym słuzyć swoim doświadczeniem i wiedzą na
szerszą skalę. Ja nic nie chcę, alesporo mogę zaoferować.
N.W.: Dotychczas był pan znany
jako osoba, która rozmawia ze wszystkimi – ludźmi z PiS, od KUKIZ-a,
działaczami lewicy i PSL, no i wreszcie ta Nowoczesna i PO. W sejmiku będzie
podobnie ?
F.J.: Dialog to jest podstawa i
sens aktywności publicznej. To nasze lubuskie towarzystwo trzeba trochę
przewietrzyć, województwo potrzebuje nowej krwi. Stare układy, klepiących się
po plecach kumpli, trzeba odsunąć na bok, by na wojewódzkie salony dostało się
więcej tlenu, powietrza i świezych pomysłów.
N.W.: Tak się łatwo mówi, ale
jak się wchodzi tam, to te partyjne koterie potrafią zdominować i przygasić
każdego.
F.J.: Nie, to raczej polityczne
układy powinny się obawiać, czy uda im się mną zawładnąć. Ja będę działał
obiektywnie, i będę wspierał wszystko co sensowne, a głupich rzeczy, nawet autorstwa
najbliższych kolegów, popierać nie będę.
N.W.: To sprawdźmy. Jest pan od
wielu lat organizatorem dużego świeta dla niepełnosprawnych. Jeszcze
kilkanaście dni temu, mieliśmy w Sejmie protest rodziców i niepełnosprawnych.
Politycy byli podzieleni w ocenie sytuacji. A Pan ?
F.J.: Nie ukrywam, że kilku
kolego z PiS-u wytknąłem już, że hipokryzja wraca jak bumerang. Jeśli wcześniej
mówiło się coś pod publiczkę, rozbudzało się nadzieje, że będzie lepiej dla
niepełnosprawnych, to teraz nie można się chować w mysią dziurkę. Znam problem,
boniepełnoisprawnym pomagam nie od roku lub dwóch, ale od lat kilkunastu. Wiem,
jak wielu jest tam wartościowych ludzi, pomimo ograniczeń fizycznych. Oni nie
narzekają na życie, oni nie chcą zbytków, oni chcą godnie żyć. To jest cel i
temat, w którym będęchciał funkcjonować ponad podziałami partyjnymi.
N.W.: Kończąc. Słońska
zasługuje na lepszego wójta ?
F.J.: Słońsk zasługuje na dużo
więcej, a przede wszystkim, na szacunek dla ludzi, którzy mają inne zdanie niż
włodarz. U nas nie ma konsultacji społecznych, bo wójt wie wszystko najlepiej.
Nie ma uzgodnień, bo jeden człowiek wie wszystko. Ot, taki król bez korony...
N.W.:...którego pan podobno chce
zdetronizować, mając zresztąkandydata w osobie utalentowanego Marka Jankowskiego.
Owszem, świetnie wykształcony, obycie biznesowe i być może nowa jakość dla
gminy, ale przeciwnicy mówią, że to „produkt Jamniuka”.
F.J.: Powiem krótko. Jeśli ktoś tak to postrzega, to bardzo dziękuję. Nie
ukrywam, że w mojej firmie wielu nauczyło się rzeczy, których nie nauczy żaden
uniwersytet – ekonomii, zarządzania, rozumienia środowiska międzynarodowego
oraz pracy nad projektami. Dziekuję tym żłośliwcom, i zawsze będę działał tak,
by w mojej firmie pracowali najlepsi.
N.W.: Dobra, im pewnie chodzi o
to, że pan będzie „sterował” z tylniego siedzenia.
F.J.: Ale po co mi to ? Nie ma
takiej opcji, bo ja z gminy nic nie potrzebuję, choć wpłacam do jej budżetu
ogromne kwoty. Chcę tylko jej pomyslności, a Marek jest jednhym z tych młodych
i zdolnych mieszkańców gminy, który rozumie nowe czasy. On ma pozytywnego bzika
na punkcie konsultyacji społęcznych, a to jest mój konik. Dlaczego ? Bo chcę,
by gmina rozwijała się zgodnie z oczekiwaniami mieszkańców.
N.W.: Czyli ręczy pan za niego?
F.J.: Pewnie, że tak. Jestem o
tym przekonany, bo znam go jako pracownika, jako radnego, i jako osobę aktywną
w organizacjach pozarządowych.
N.W.: Czyli idzie nowe w
Słońsku?
F.J.: Absolutnie ! Dużo nowego. Przede wszystkim, lepszego.
N.W.: A pan jako radny
wojewódzki jeszcze to wzmocni?
F.J.: Będę się starał, i to z
myślą o całym powiecie sulęcińskim, o wszystkich jego gminach. Chciałbym być
godnym następcą Marka Zaręby.