Przejdź do głównej zawartości

Sługocki i Pudłowski, odwalcie się od Gorzowa !


Gorzów jest jedynym miastem wojewódzkim w Polsce, w którym Platforma Obywatelska nie pójdzie do wyborów razem z Nowoczesną. Oto czego nikt nie chce powiedzieć: zdjęcie z nadwarciańską liderką tej partii lub kandydatem na prezydenta, to nie jest powód do dumy, ale obciach na całe miasto.

FOT.: Lubuskie.pl/Gazeta.pl

To było zbyt piękne i do przewidzenia, żeby „mafijne” rączki partyjnych ośmiornic, nie upomniały się o „swoje”. Jak bardzo trzeba nie szanować inteligencji wyborców swoich formacji, by na siłę próbować stworzyć coś sztucznego, co będzie ładnie wyglądało w mediach, ale czego nie życzą sobie mieszkańcy.

Szantażują Jurka, że jak nie pójdzie z Platformą, to takie tam” – alarmuje jeden z działaczy Nowoczesnej, i wszystko jest na rzeczy, bo pielgrzymki Katarzyny Lubnauer, Kamili Gasik-Pihowicz i Pawła Pudłowskiego nad Wartę, nie były w ostatnim czasie spowodowane miłością tych osób do stolicy Lubuskiego, ale chęcią wykazania, że Koalicja Obywatelska zafunkcjonuje wszędzie: od Karpat po Bałtyk, od Odry aż po Bug. Nikomu nawet przez myśl nie przyszło, że pomiędzy Odrą i Wartą są ludzie bezinteresowni i niezależni, którzy partyjnych nakazów wykonywać nie muszą. Więcej, są tacy, którzy rozumieją, że polityczny romans Jerzego Synowca z osobami pokroju poseł Krystyny Sibińskiej i jej kandydata na prezydenta Roberta Surowca, byłby dla tego zasłużonego dla miasta filantropa samobójstwem.

Wygórowane ambicje i brak skrupułów nędznych partyjnych figurek Waldemara Sługockiego z PO i Pawła Pudłowskiego z Nowoczesnej, to bardzo groźne połączenie, które może się skończyć tylko karykaturalnie. Działania obu tych panów, które niczym się nie różni od metod stosowanych przez tych, z którymi chcą wygrać – „rycerzy dobrej zmiany”, są zaprzeczeniem tego, co na co dzień głoszą, umizgując się do ruchów miejskich. Inna sprawa, że w rękach ludzi zdesperowanych wizją marginalizacji, chęć namówienia innych do złamania sobie kręgosłupów, to brzytwa w ręku małpy – łatwo się pociąć. Liderzy lubuskich struktur Nowoczesnej i Platformy Obywatelskiej, weszli w buty partyjnych oficerów, ale Gorzów to nieznane dla nich wody.

Działania posła Pudłowskiego i senatora Sługockiego, należy przyjąć z mieszanką irytacji i zdziwienia, ale z drugiej strony, oni obaj przez trzy lata liderowania swoim formacjom, nigdy nie byli twórcami, ale jedynie tworzywami. Ten ostatni ma manierę stawiania się pośrodku, niezależnie od tego co jest na skrzydłach, a Pudłowski wszedł w buty „politruka”, i po ostatnim programie Anity Gargas na temat m.in.  dziwnych „uwłaszczeń” na państwowym majątku w Zielonej Górze, nawet wiadomo, dlaczego. 

Fakty są takie, że posunięto się wręcz do „politycznego szantażu”, pomiędzy wierszami przebąkując, że jeżeli Synowiec nie odpuści, to konsekwencje poniesie jedna z najaktywniejszych gorzowskich radnych wojewódzkich Anna Synowiec: spadnie na liście bardzo nisko, lub nie zostanie przez PO wystawiona wcale. Nie mała w tym zasługa Sibińskiej i Surowca, którzy „ryją” pod tą ostatnią permanentnie, bo lusterka w domu już pozbijali, a ona jest dla nich wyrzutem sumienia – że można być uczciwym człowiekiem nawet w polityce. Rzucają w Annę Synowiec kłamliwymi plotkami oraz insynuacjami, niczym „koktajlami mołotowa”, ale problem polega na tym, że ich „autorytet” nad Wartą, już dawno skruszył się do poziomu zera. Nie rozumieją, że ani Jerzy Synowiec, ani Anna Synowiec, w polityce być nie muszą, ale ich obecność w niej sporo do niej wnosi. Tego samego nie mogą powiedzieć o sobie, bo przez lata, nie wnieśli do niej nic, choć sporo z niej...wynieśli.

Co z tego, skoro obawiający się o własną przyszłość polityczną Paweł Pudłowski i Waldemar Sługocki,  liczą na to, że mecenas Jerzy Synowiec się „opamięta”, złamie sobie kręgosłup i zaprzeczy własnym poglądom, tworząc wspólne listy wyborcze z gorzowską Platformą Obywatelską, a więc ludźmi, którzy od lat miastu głównie szkodzą.

Ekscesy liderów lubuskiej Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej są tym większe, im mniejsze jest znaczenie ich samych. Tym mniej jest w nich zrozumienia dla tych, którzy od partii politycznych zależą w stopniu minimalnym, żeby nie powiedzieć - żadnym. Współpracownicy J. Synowca, którzy zaangazowali się w Nowoczesną,  są zbyt inteligentni, by nie widzieć tupetu Pudłowskiego - tego bezceremonialnego prostactwa, którymi reaguje na sytuację, gdy ma przed sobą prawdziwego lidera.  Jego partyjna pozycja wydaje się być mocna, ale tylko wobec tych, których polityczna przyszłość zależy od partii. Jego osobista przyszłość już dzisiaj jest przeszłością, i całkiem niepotrzebnie próbuje łamać kręgosłupy ludziom uczciwym, którzy nie dali się złamać za PRL-u, a tym bardziej nie dadzą się złamać tym, którzy rodzinnie PRL-owi zawdzieczają wszystko. Paweł Pudłowski to już przeszłość, i cień tego wszystkiego, o czym z lubością opowiadał wchodząc do polityki.

Padają hasła: „Trzeba iść razem przeciw PiS”. Dobrze, coś jest na rzeczy. Może jednak warto zaproponować w końcu wyborcom coś więcej, niż tylko: „PiS jest do bani!”. Doskonale robi to na co dzień marszałek Elżbieta Polak, ale jej ciężka praca pójdzie na marne, jesli twarzami ciekawych inicjatyw, będą platformerskie „mordy”. Sporo jest w lubuskiej PO osób ciekawych, błyskotliwych i doświadczonych, aby nie burzyć rzeczy dobrych, tylko dlatego, że chce się Koalicji Obywatelskiej dla ludzi złych.

Co za brak wyobraźni, by nie wiedzieć, że Nowoczesna istniała nad Wartą głównie dzięki popularności Jerzego Synowca i Jerzego Wierchowicza. Obaj są w stanie zgodzić się na wszystko, ale mają zasady, i nie zgodzą się na partyje nakazy i szantaże. Może Pudłowskiemu i Sługockiemu zabrakło wyobraźni ? Jak zwykle...



Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...