Przejdź do głównej zawartości

My gorzowscy maruderzy...


Gdyby karano za malkontenctwo, gorzowscy politycy mieliby na karku kilka wyroków dożywocia, bez możliwości ubiegania się o złagodzenie kary.

      Przykro to pisać, ale najbardziej Gorzowa nie lubią jego mieszkańcy, i to ci najbardziej w jego życie zaangażowani: posłowie, radni, działacze, dziennikarze, i wszyscy ci, którzy mają swoje forum oraz sposobność do publicznego zabierania głosu. 

       Owszem, też ulegam manierze narzekania, bo to polski sport narodowy, a w Gorzowie, nie ma mniej zwolenników, niż Speedway. Ciągle słyszymy, że wszystko jest do bani, a w szczególności, i na przykład... i wtedy następuje litania: „Kwadrat” zabetonowany, drzewa wycięli, trawa nie skoszona, pies nas...ł na chodniku, ulewa zalała ulice a w Landsbergu tak nie było, Zielona Góra nas ograła, inwestycje były opóźnione. Same konkrety, a narzekających ogranicza jedynie czas antenowy lub ilość znaków w tekście.

        Narzekają, bo zależy im na dobru wspólnym, na „małej ojczyźnie”, jak argumentują, której prezydent z Deszczna, nie rozumie. A przecież, to narzekactwo nie pojawiło się wraz z nastaniem Jacka Wójcickiego. Nie jest czymś nowym, i w sumie, nikogo nie powinno dziwić. Romans gorzowskich elit z malkontenctwem zaczął się dużo wcześniej. Miał się dobrze, gdy Henryk Maciej Woźniak zamykał centrum i przerabiał postkomunistyczne bloki w „kamienice”, ale na dobre rozwinął się za Tadeusza Jędrzejczaka. „Słowianka” miała być katastrofą finansową, budowa galerii rozłożyła kilka warzywniaków, a Bulwary Nadwarciańskie zabiły gorzowskich kupców. I jeszcze ta Filharmonia Gorzowska, która leży podobno za miastem, chociaż ze „Złotej Kancelarii” jest do niej nie więcej niż 350 metrów. Czteropasmowa Kostrzyńska okrzyknięta została „autostradą do Łupowa”, a budowa nowego Urzędu Miasta „gigantomanią”. Dzisiaj dawni narzekacze mrugają okiem, i chetnie by do dwóch ostatnich pomysłów wrócili, ale jest za późno.

        Prezydent Wójcicki nie ma lepiej, choć w jego przypadku, „konikiem” malkontentów nie jest inflacja dużych projektów, ale problemy z realizacją tych zaplanowanych za poprzednika. Problemy, które w minimalnym stopniu wynikają z jego zarządzania, a w maksymalnym z sytuacji gospodarczej i na rynku opracy. „Realizacja inwestycji wygląda fatalnie” – to Marta Bejnar-Bejnarowicz, a wturuje jej kolega z rajcowskich ław Jerzy Sobolewski: „My się przyzwyczailiśmy, że wszystkie inwestycje są oddawane nie w terminie”. Jakby żyli na innej planecie. Nawet nie próbują opinii na temat inwestycyjnych opóźnień w Gorzowie, konfrontować z sytuacją we wszystkich innych miastach. Wystarczy w Google wpisać słowa kluczowe „opóźnienia inwestycje”, a następnie dopisywać miasta: Bydgoszcz, Poznań, Zielona Góra, Wrocław, Gdańsk etc. by się przekonać, że nie narzekają z troski o miasto, ale są zwyczajnie upierdliwi lub niedoinformowani.

      Po tym tekście, też znajdą się tacy, co to zawyją, że jest on podlizywaniem się prezydentowi, albo napisany został za kasę. W tym mieście to standard, i najczęściej „łakomstwo” zarzucają innym ci, którzy najwięcej jedzą, a interesowność, osoby z niej żyjące. 

       Na pół roku przed wyborami, jest jeszcze jedna kategoria narzekaczy – to ci, którzy zamierzają kandydować. Wśród tych hałasów, najbardziej drażnią głosy osób, które miały już wpływ na sprawy Gorzowa, ale poległy na całej linii. Pierwszy z brzegu, to ekswiceprezydent Artur Radziński, który właśnie reaktywował swoje jednoosobowe stowarzyszenie. „Zależy nam na krytycznym opiniowaniu tego co dzieje się w Gorzowie” – zadeklarował człowiek, który sam był przedmiotem poważnej krytyki, i nie zawsze było to tylko narzekactwo. Karykaturalnie będzie wyglądało „wskazywanie faworyzowania w podziale środków wojewódzkich Zielonej Góry”, przez osobę, która za ich słabsze wykorzystywanie niż w Winnym Grodzie, jest bezpośrednio odpowiedzialna.

       Taki urok miasta nad Wartą. To, że ktoś wypluł marchewkę, zanim pojawił się kij, nie oznacza, że ma rację. I dotyczy to wszystkich, także dawnych Ludzi dla Miasta, ratuszowych eksdyrektorów i prezesów: Kaźmierczaka, Gierkowskiego czy Klatty, ale również odepchniętej przez obecnego prezydenta, liderki „Kocham Gorzów”.



Popularne posty z tego bloga

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Komarnicki chce być kanonizowany ! Ale najpierw celuje honorowego obywatela ...

Były komunistyczny aparatczyk w drodze po kolejne zaszczyty. Lokalni decydenci zastanawiają się,  czy nie będzie to pierwszy krok do żądania koronacji lub rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego. Bardziej wtajemniczeni obawiają się nawet, czy rezygnacja z urzędu biskupa diecezjalnego przez Stefana Regmunta, to nie jest pierwszy krok w drodze PZPR-owskiego aktywisty po zaszczyty kościelne...                      ...bo skoro Władysławowi Komarnickiemu nie wystarczają już zaszczyty świeckie, to jest obawa iż sięgnie po te, które dotychczas zagwarantowane były głównie dla duchownych. W tym wieku i tak „ już nie może ”, a żonę bez problemu mógłby umieści ć w klasztorze sióstr klauzurowych w Pniewach. Fakty są takie, że do przewodniczącego Rady Miasta Roberta Surowca wpłynęły cztery wnioski o nadanie W. Komarnickiemu tytułu „ Honorowego Obywatela Gorzowa Wielkpolskiego ” i gdyby nie rozsądek niekt...

Znamy Jerzego i Annę, a teraz jest także Helenka Synowiec

Dzieci z polityką nic wspólnego nie mają, ale gdy w rodzinie wybitnych prawników i znanych polityków pojawia się piękna córka, nie jest to temat obojętny nad Wartą dla nikogo. Mecenas Synowiec ma powody do radości, jego urocza żona i matka Anna jeszcze więcej, a mieszkańcy Gorzowa powinni mieć nadzieję, że za kilkanaście lat, także ich córka mocno dotknie Gorzów swoją obecnością... ...bo choć dzisiaj Helenka Synowiec jest jeszcze osobą nieznaną, to za kilka lat będzie bardzo obserwowaną. Jednych takie podejście irytuje, ale ponad wszelką watpliwość w Gorzowie nikt z nazwiskiem „Synowiec”, nie może być kimś przeciętnym. „ Przedstawiam Wam nowego członka mojej rodziny córeczkę Helenkę – gorzowiankę, która urodziła się 11.10.2016 r, o godz. 8:35 ” – ogłosiła na portalu społecznościowym Anna Synowiec . Ktoś powie, że to nie temat, ale to jest właśnie temat, gdyż nikt z bohaterów nie jest przeciętny: ani ojciec, ani matka, ani nawet córka.          ...