Na akcie zgonu połączeń
kolejowych z Gorzowa widnieje nie tylko podpis marszałek Polak oraz wicemarszałka
Jabłońskiego, ale także radnych wojewódzkich i parlamentarzystów z Północy.
To nie jest historia typu: za górami, za lasami i takie tam. Nie za lasami i nie za siedmioma dolinami, ale tutaj, nad Wartą dzieją się jaja. Mamy kolejne odcinki serialu pt. „Pociąg z Gorzowa nie wyjechał”.
Warto w tej sprawie
regionalnym politykom psuć krew, a za rok dać czerwoną kartkę. „Lubuskość”
buduje się na doświadczeniach, a te z dworca PKP w Gorzowie nie są najlepsze.
Toi Toi to już nie symbol, ale miejsce do którego wielu mieszkańców chciałoby
złozyć regionalną władzę, która sprawę pokpiwa nie od dziś. Marszałek Elżbiecie Polak się nie
dziwię – bo zielonogórka, ale dlaczego radni wojewódzcy z Gorzowa nie chcą
zdjąć różowych okularów?
Na każdym kroku potwierdza się to, że dla odpowiedzialnych za organizację przewozów regionalnych polityków z Zielonej Góry, miasto nad Wartą jest czymś w rodzaju „zamorskiego” terytorium, któremu należy się dużo mniej.
Przez lata
podtrzymywaliśmy absurdalną tezę, że lotnisko w Babimoście służy całemu
województwu, a już za chwilę będzie stanowiło poważną przeciwwagę lub chociażby
uzupełnienie dla innych portów lotniczych. Dobrze by było, gdyby marszałek
województwa zadbała o przewozy regionalne z Gorzowa z takim samym poświęceniem
i zaangażowaniem, jak robi to w odniesieniu do lotniska w Babimoście oraz
winnic z Zaboru.
Tak, nie żartuję i nie kpię, piszę całkiem poważnie, oczekując poważnego
traktowania subregionu, który do budżetu województwa wpłaca więcej niż
Południe. Pięknie byłoby zobaczyć marszałek województwa i platformerską świtę,
która razem ze swoim szefem Donaldem Tuskiem jedzie pociągiem z Gorzowa do
Zielonej Góry. Lider opozycji nie jeździ koleją od wielkiego dzwonu, był
widywany w pociągach relacji Sopot – Warszawa; dlaczego nie miałby jechać z
dworca w Gorzowie? Nie, nie do Warszawy – tam nie dojedzie, a jest nam
potrzebny, ale chociaż do Winnego Grodu.
Powszechna jest na Północy opinia, połączona z dozą irytacji oraz poczucia
niesprawiedliwości, że władze województwa znajdują dziesiątki i setki milionów
na mało komu potrzebny most w Milsku, port lotniczy w Babimoście, nową siedzibę
Urzędu Marszałkowskiego oraz nowe połączenia kolejowe na Południu, ale
aspiracje Gorzowa w kontekście połączeń z kluczowym dla mieszkańców Krzyżem i
Kostrzynem, leżą odłogiem. Znajomy „pisor” trafił w dziesiatkę: w postawie
Urzędu Marszałkowskiego do Gorzowa i północnej części regionu jest sporoo
analogii do Unii Europejskiej: marszałkowscy urzędnicy, często miejscy radni
Zielonej Góry z PO, chcą nas „zagłodzić”. Ograniczają więc dostęp do środków i
podcinają skrzydła, stosują podwójne standardy.
Nic dziwnego, że sprawy wyglądająbeznadziejnie, skoro żaden z radnych wojewódzkich nie napisał w tej sprawie ani jednej interpelacji. Czy tylko ja czegoś nie rozumiem? Lotnicze połączenia z Babimostu do Warszawy i Chorwacji są ważniejsze, niż regionalne połączenia kolejowe. Swoją córkę zawożę i odbieram w Świebodzinie, bo inaczej widziałbym ją raz na rok, a na uniwersytet musiałaby wyjeżdżać z kilkudniowym zapasem.
Niech mnie ktoś poprawi, może się mylę, ale
dostępność tych połączeń kolejowych należy nam się w Gorzowie jak psu miska.
Tak czy nie? Jeśli tak, to gdzie są radni wojwództwa lubuskiego; jak można
zamykać oczy na tak ważne sprawy. Dostaliście grubą podwyżkę – weźcie się w
końcu do pracy!
Co zrobić, żeby przełamać tą fatalność? W dłuższej perspektywie wymienić
naszych przedstawicieli w sejmiku. W któtszej, mocne stanowisko kolejny już raz
powinna zająć Rada Miasta – nie cała, bo platformersi się wyłamią; głos
powinien być donośny. Przykład obwodnicy północnej pokazał, że takie gesty mają
swoją wagę i przynoszą skutek. Stawka w takich grach jest wysoka. Jeśli nie
będzie donośnego głosu w takich sprawach, to tematy, ot choćby przebiegu Kolei
Dużej Prędkości, zawsze będą nam przechodzić obok nosa. Obecna władza w
sejmiku, która wisi na jednym lub dwóch głosach, jest najsłabsza od kilku kadencji;
niestety reprezentanci Gorzowa są jeszcze słabsi. I tu jest pies pogrzebany.