Ludowiec Dąbrowski jest dziś w dziedzinie nowych mediów na samym przodku. Fedruje profesjonalnie; pokazując przy tym siebie samego w całej okazałaości - jest luz i dystans, inteligencja oraz atrakcyjna forma. Polityczna konkurencja pęka z zazdrości.
Politycy o proweniencji ludowej nie mają łatwo,
ciąży im stereotyp, że są zbyt konserwatywni oraz mało nowocześni. To taka sama
prawda jak to, że inteligentne osły są głupsze niż konie – czyli kłamstwo. Wydawało
się, że politycy w Lubuskiem pozbawieni są pomysłowości i oryginalności. Mało
który potrafi zaskoczyć i zrobić coś sam, a w dodatku bez pieniędzy
wydzierganych z budżetu samorządu, państwa lub unijnych funduszy. A tu takie
zaskoczenie – w dodatku ze strony partii politycznej, której wszyscy niesłusznie
przypinają łatkę anachronicznej.
Kanał na YouTube pt. „Polityczna szafa Arkadiusza Dąbrowskiego”, to absolutny hit sezonu.
Jedni są zaskoczeni, a inni zazdrośni. Zewsząd słychać jazgot platformersów, że
oni takiej profeski nie mają nawet za miliony od marszałek. W dobie internetu
dziennikarzem może być każdy, wystarczy, że medium będzie mądre,
ciekawe,wywołujące emocje lub wychodzące poza własną bańkę informacyjną. Kanał Arkadiusza Dąbrowskiego spełnia
wszystkie kryteria. Ktoś powie, że polityk nie powinien być dziennikarzem;
ciekawe więc, dlaczego dziennikarze stali się politykami.
Sęk w tym, że Dąbrowski nie maltretuje swoich
widzów polityką w formie, jaką znamy – rozmawia z zaproszonymi gośćmi, ale nie
partyjną nowomową. Oto próbka tytułów: „Jak
Chińczycy postrzegają Polaków” czy „Lekcja
podrywania dziewczyn na znaną siostrę”. Tematyka i sposób prowadzenia
rozmowy pokazują, że Dąbrowski – na co dzień dyrektor marszałkowskiego
departamentu PROW i sekretarz Polskiego Stronnictwa Ludowego, podróżuje po
całkowicie innej trajektorii, niż większość lubuskich polityków. Stworzył teatr
jednoosobowego aktora, do którego zaprasza kogo chce – ale fakt zaproszenia Radosława Brodzika z Nowej Lewicy
pokazuje, że jest to scena bardzo otwarta. Na ludzi mądrych!
Na polityczną konkurencję padł blady strach –
zastanawiają się, jak i za ile Dąbrowski to zrobił. Trudno im będzie zrozumieć,
że można samemu i za swoje, a wiedza na ten temat jest na wyciągnięcie ręki. Kiedy
Lubuskie Centrum Informacyjne „błyszczy” jak sztuczne złoto, ludowiec stworzył
medium, które może być przykładem dla innych.
Politycznie sekretarz Dąbrowski nie jest na
pierwszej linii lubuskiej polityki, ale to dobrze – ma więcej czasu na
realizację własnych pomysłów. Musi się liczyć ze złowrogimi pomrukami
konkurencji, także wewnątrz własnej partii, ale opinie o nim są jednoznaczne:
jest oryginałem i ma duszę pokerzysty. Lubuskiemu PSL-owi Łukasz Mejza nie był do niczego potrzebny; jego marketingowa i
PR-owa wiedza oraz umiejętności, to przedszkole. Dąbrowski postawił poprzeczkę
wysoko, wiadomo jednak, że choć mierzy wysoko, to nie poleci w kosmos – co dla
posła z listy PSL było łatwizną.
LINK: