Przejdź do głównej zawartości

Olaboga, olaboga, co to będzie! Co z tym Senatem?

W mieście zdziwienie: to prezes Grzyb nie był dogadany w sprawie swojego startu do Senatu? Ta sytuacja zmienia postać rzeczy, ponieważ liczni totunfaccy byli przekonani, że jest inaczej. Są też tacy, którym kamień spadł z serca; nie bez racji - uważają Grzyba za bardzo dobrego menadżera. Polityczne aspiracje ogłoszone zostały zbyt szybko i nonsensownie w konfrontacji do lokalnych autorytetów.


        Było już witanie się z gąską, ale na polityczny stół wjechała czarna polewka. Wcale tak być nie musiało i może nawet nie będzie, ale póki co – Marek Grzyb, prezes Stali Gorzów, nie jest rozważany przez Szymona Hołownię w roli kandydata do Senatu.

     „Nie ma takich ustaleń. Przelotnie poznałem pana Grzyba podczas wcześniejszej wizyty w Gorzowie, ale nie rozmawialiśmy na temat tej kandydatury, nie ma takich planów co do tego pana” – mocno skonstatował w wywiadzie dla Nad Wartą lider Polska 2050.

         To idzie w poprzek temu, co dotychczas było tajemnicą poliszynela: prezes Marek Grzyb chce iść drogą Władysława Komarnickiego, Roberta Dowhana i Przemysława Termińskiego. Analogia nie do końca trafiona, ponieważ każdy z wymienionych był prezesem klubu żużlowego, ale też aktywnym samorządowcem oraz liderem partii lub organizacji społeczno-gospodarczej. Prezes Grzyb takich kart w swoim życiorysie jeszcze nie ma.

        Gdyby wierzyć politycznym plotkom, to wszystko było już dogadane. Wskazywały na to również wypowiedzi samego zainteresowanego. „To projekt Polska 2050. Wierzę Szymonowi Hołowni i uważam, że to może się udać. Poza tym, żółte barwy są mi bliskie” – mówił w pażdzierniku 2021 roku w rozmowie z Wirtualną Polską.

           Deklaracja Szymona Hołowni zaskoczyła, ale nie do końca. Były kandydat na Prezydenta RP ma w Lubuskiem całkiem dobre rozeznanie sytuacji: jego najbliższą współpracowniczką jest była szefowa gorzowskiego wydziału spraw społecznych poseł Hanna Gill-Piątek, z Międzyrzecza pochodzi jego kluczowy ekspert ds. obronności gen. Mirosław Różański, a samorządowy filar bedzie mu nad Wartą budowała Marta Bejnar-Bejnarowicz. Jest jeszcze kwestia ustaleń międzypartyjnych – o ile Hołownia jest przeciwny jednej wspólnej liście do Sejmu, to już w przypadku Senatu, stawia na porozumienie z Platformą Obywatelską oraz innymi opozycyjnymi partiami.

    „Będzie jedna lista do Senatu, a więc blok senacki i wszystkie uzgodnienia będą musiały być podejmowane wspólnie z naszymi partnerami politycznymi. Mieliśmy już z Donaldem Tuskiem i Kosiniak-Kamyszem wspólną wymianę zdań” – mówi Nad Wartą Sz. Hołownia.

        Nie wiadomo, czy prezes Grzyb zdecyduje się wystartować jako kandydat niezależny, ale wiadomo, że pomysł ten skazany jest na porażkę. Nie udało się to o wiele bardziej znanym i cenionym nad wartą osobom: Władysławowi Komarnickiemu – którego popierały środowiska biznesowe i samorządowe, ale nie partie polityczne, a także powszechnie lubianej i szanowanej Annie Synowiec, której nie chciała poprzeć Platforma Obywatelska, choć popierali ją działacze tej partii.

          Precedens niezależnego kandydata z dużymi pieniędzmi oraz ciekawą historią już był. W 1997 roku, choć wtedy wybory senackie odbywały się w ramach innego okręgu, wystartował Krzysztof Habich. Słynny „doradca podatkowy” i biznesmen z listy najbogatszych Polaków wyborów nad Wartą nie wygrał; trafił za to na wiele miesięcy do więzienia.

        Prezes Grzyb jest o wiele mniej diaboliczną postacią. Sponsorzy go cenią i szanują, a kibice uwielbiają. Nie da się zakwestionować faktu, że był nad Wartą odbierany bardzo pozytywnie; człowiek sukcesu z dużymi pieniędzmi, który chce się zaangażować w najpopularniejszą nad Wartą dyscyplinę sportu. Po przaśnym Władysławie Komarnickim oraz wycofanym Ireneuszu Zmorze, powiało świeżością, oryginalnością oraz czymś, co młodzież określa sformułowaniem: grubo albo wcale. Jest lubiany za profesjonalizm, a kochany pomimo wad i błędów. Tym ostatnim było ulegnięcie podszeptom niektórych, aby pójść po bandzie ze znanym, cenionym i lubianym – choć wywołującym emocje, mecenasem Jerzym Synowcem.

   Z tym atakiem przesadził. Nic nie zyskał, ale bardzo wiele stracił. Mecenas Synowiec nie stracił i nie straci nic, bo na swoją pozycję pracował trzy dekady. Grzyb nie musiał go kochać, ale jako doświadczony przedsiębiorca oraz menadżer, powinien dobierać środki i metody działania do lokalnych realiów. Mając Synowca po swojej stronie, albo przynajmniej w charakterze neutralnego obserwatora, mógł osiagnąć znacznie więcej.

   Wybrał Heideggerowski „byt ku śmierci” – politycznej, zanim się jeszcze w tym obszarze narodził. Perspektywy jego startu w wyborach z poparciem Szymona Hołowni, Platformy Obywatelskiej lub PSL-u są kiepskie. Do wyborów jeszcze rok i może nic nie jest stracone, ale musiałby przebić wiele sufitów. Warto jest słuchać i radzić się osób, które wykraczają poza własną bańkę informacyjną. Rozsądnym podejściem byłoby zakopanie wojennych toporów i odesłanie amatorów oraz zaśniedziałych „pomników gorzowskiej polityki”.

    Serial z kandydatami do Sejmu i Senatu trwał będzie jeszcze kilka miesięcy. Prawdopodobnie może się jeszcze wiele wydarzyć. Jeśli pokusa wojny ze wszystkimi zostanie odłożona na bok, możliwy jest każdy scenariusz – nie wyłączając z tego ponownego wejścia do gry. Łatwo przewidzieć, że prezes tak ważnego klubu jak Stal Gorzów, to ważna postać. Jak się jest na sportowej górze, to wszystkie drogi prowadzą w dół, a na polityczną górę nie da się przeskoczyć przy użyciu siekierki. Potrzebna jest subtelność.



Popularne posty z tego bloga

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Komarnicki chce być kanonizowany ! Ale najpierw celuje honorowego obywatela ...

Były komunistyczny aparatczyk w drodze po kolejne zaszczyty. Lokalni decydenci zastanawiają się,  czy nie będzie to pierwszy krok do żądania koronacji lub rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego. Bardziej wtajemniczeni obawiają się nawet, czy rezygnacja z urzędu biskupa diecezjalnego przez Stefana Regmunta, to nie jest pierwszy krok w drodze PZPR-owskiego aktywisty po zaszczyty kościelne...                      ...bo skoro Władysławowi Komarnickiemu nie wystarczają już zaszczyty świeckie, to jest obawa iż sięgnie po te, które dotychczas zagwarantowane były głównie dla duchownych. W tym wieku i tak „ już nie może ”, a żonę bez problemu mógłby umieści ć w klasztorze sióstr klauzurowych w Pniewach. Fakty są takie, że do przewodniczącego Rady Miasta Roberta Surowca wpłynęły cztery wnioski o nadanie W. Komarnickiemu tytułu „ Honorowego Obywatela Gorzowa Wielkpolskiego ” i gdyby nie rozsądek niekt...

Znamy Jerzego i Annę, a teraz jest także Helenka Synowiec

Dzieci z polityką nic wspólnego nie mają, ale gdy w rodzinie wybitnych prawników i znanych polityków pojawia się piękna córka, nie jest to temat obojętny nad Wartą dla nikogo. Mecenas Synowiec ma powody do radości, jego urocza żona i matka Anna jeszcze więcej, a mieszkańcy Gorzowa powinni mieć nadzieję, że za kilkanaście lat, także ich córka mocno dotknie Gorzów swoją obecnością... ...bo choć dzisiaj Helenka Synowiec jest jeszcze osobą nieznaną, to za kilka lat będzie bardzo obserwowaną. Jednych takie podejście irytuje, ale ponad wszelką watpliwość w Gorzowie nikt z nazwiskiem „Synowiec”, nie może być kimś przeciętnym. „ Przedstawiam Wam nowego członka mojej rodziny córeczkę Helenkę – gorzowiankę, która urodziła się 11.10.2016 r, o godz. 8:35 ” – ogłosiła na portalu społecznościowym Anna Synowiec . Ktoś powie, że to nie temat, ale to jest właśnie temat, gdyż nikt z bohaterów nie jest przeciętny: ani ojciec, ani matka, ani nawet córka.          ...