Oficjalnie nikt z włodarzy północnej części województwa kandydowania
jeszcze nie potwierdził. Nie jest jednak tajemnicą, że żaden z nich rezygnacji
z ubiegania się o reelekcję, nie rozważa. W większości przypadków, rezygnacji z
nich nie rozważają również wyborcy, ale o tym, iż łaska wyborców „na pstrym koniu jeździ” wiedzą
wszyscy...
FOT.: Tvp/radiogorzow |
...o
czym boleśnie przekonał się w trakcie poprzednich wyborów prezydent Gorzowa Tadeusz Jędrzejczak. Po szesnastu
latach udanych rządów, i przed rozpoczęciem realizacji strategicznych
inwestycji, mieszkańcy dali mu czerwona kartkę, a zaufali niedoświadczonemu
wójtowi podgorzowskiej gminy Deszczno.
BYĆ JAK WÓJCICKI
Zwolennicy
chwalą za pomysłowość i energiczność, a przeciwnicy sugerują podłączenie się do
kroplówki ze skromnością. W tym ostatnim, nie pomaga fakt, że wójt Tymszan jest
po prostu błyskotliwie inteligentny, przystojny, bez kompleksów, i posiada
piekną oraz przedsiębiorczą żonę. Szkoda tylko, że kierowana gmina nie kojarzy
się właściwie z niczym, oprócz Święta Pieczonego Kurczaka – imprezy dużej i
gromadzącej sporą liczbę uczestników, ale jednak nie tak prestiżowej jak
bogdanieckie Święto Chleba. Z drugiej strony, jeśli są wyremontowane drogi,
zadbane szkoły i świetlice wiejskie, to o nic więcej starać się już nie trzeba.
CARYCA KRYSIA
Chyba najmocniejszą
pozycję w gminach subregionu, a może nawet całego województwa, posiada
wójt Krystyna Pławska z Bogdańca. „Caryca”
– tak o niej mówią wszyscy, którzy ją znają, a więc każdy, kto w regionie ma
coś do powiedzenia. Nie znać wójt Pławskiej, to potwierdzenie dyletanctwa, a
nie być znanym przez nią, jest świadectwem nieprzydatności do niczego.
Pławska spawuje
władzę w Bogdańcu od 2002 roku, jej gmina od tego czasu mocno się rozwinęła, a
mieszkańcy nie wydają się być nią znudzeni. Wręcz przeciwnie, co powoduje, że
niewielu jest w gminie śmiałków, którzy chcieliby stanąć z nią w szranki. Chociaż
jest „tylko” wójtem, i nie angażuje się w działalność żadnej partii, jej waga
wśród najważniejszych osób w regionie, jest dużo większa, niż kolejnych
parlamemntarzystów i partyjnych notabli. Zalety: doświadczenie i ogrom
sukcesów, które widać w każdym sołectwie. Wady: ich brak.
Wizytówką gminy
jest wypromowane przez nią Lubuskie Święto Chleba, ale mieszkańcy, cenią sobie
w niej zainteresowanie sprawami mniejszej wagi. Konkurentką mogłaby być
popularna i skuteczna starosta Małgorzata
Domagała, ale nie jest tajemnicą, że przeciw Pławskiej nie wystartuje. Wolą
współpracować.
SKUTECZNOŚĆ KONTRA JAŁOWOŚĆ
Na korytarzach
kłodawskiego Urzędu Gminy, nikt nie wyobraża sobie, że ten gmach w 2018 roku
mogłaby opuścić wójt Anna Mołodciak.
Na razie nie ma wyraźnych konkurentów, i jej myśli o reelekcji nie są niczym
nadzwyczajnym, skoro ma się czym w gminie chwalić. Mimo tego, w poprzednich
wyborach, bezskutecznie próbował z nią konkurować, mieszkający w Deszcznie,
radny Gorzowa Robert Jałowy. Nie
mając sukcesów w Wojewódzkiej Inspekcji Handlowej, chciał zarabiać w
samorządzie, ale mieszkańcy wnet się na nim poznali, i odesłali skąd przyszedł.
Dzisiaj, z ramienia PiS-u jest dyrektorem gorzowskiego oddzialu TVP, ale i tu
więcej jałowości, niż energii.
Wójt Mołodciak może jednak spać spokojnie, bo nie przespała okazji dla gminy przez kolejne kadencje. Ogień propagandy, nie rozmrozi trwałej sympatii do niej, ze strony mieszkańców.
LUBISZYŃSKA SMUTA
Nie wszędzie
jest tak dobrze. Gmina Lubiszyn nigdy nie miała szczęścia do wójtów. Po erze Elżbiety Kwaśniewicz i Romana Końca, późniejszych dyrektorów w
Agencji Nieruchomości Rolnych oraz Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji
Rolnictwa, nastapił okres smuty. Efekt ?
Lubiszyn jako jedyna gmina wokół Gorzowa nie została uwzględniona w
Zintegrowanych Inwestycjach Terytorialnych, co skutkować będzie na
dziesięciolecia. Jako antidotum na ten stan rzeczy, mieszkańcy wybrali na wójta
młodego przedstawiciela handlowego Artura
Terleckiego, ale to okazało się leczeniem cholery dżumą. Niedoświadczony
wójt nie spełnił pokładanych w nim nadziei.
Do perfekcji
opanował za to sztukę autokreacji, i – jak to czynił Stanisław Anioł w „Alternatywy 4” – „podczepiania się”. Wiosna 2016, a więc tuż po wyborach
parlamentarnych. Jeden z samorządowców dopytuje w gronie kilku osób, czy
wicemarszałek Ryszard Terlecki, to
rodzina. Wójt Terlecki zaprzecza. Wiosna 2017 roku, i podobne pytanie, tym
razem w gronie kilku wójtów, ale odpowiedź, już inna i sugerująca, że znany
polityk PiS jest jego chrzestnym.
WPATRZONY W DUDĘ JAK W ŚWIĘTEGO
Patentów na
wchodzenie „dobrej zmianie” w du...ę
jest wiele, a jeden z nich próbuje zaimplementować do swojej pracy, raczej spisany w tegorocznych wyborach na
straty – podobnie jak cała jego kadencja – burmistrz Witnicy Dariusz Jaworski. Duży portret
prezydenta Andrzeja Dudy w miejskim
Ratuszu może robić wrażenie na PiS-owskich posłańcach, ale większość po prostu
śmieszy. „Kiedyś związany z lewicą, a
dzisiaj zakochany w PiS-ie” – śmieje się jeden z samorządowców.
Pierwszymi
oznakami, że z burmistrzem Witnicy jest coś nie tak, i choć jest zwyczajny i
niby taki sam, to jednak niezwyczajny i inny, było to, że pozbył się z gminy
dwóch absolutnie wybitnych na skalę regionu fachowców: menadżera kultury Władysława Ryla oraz skarbniczki Agnieszki Chudziak. Ta ostatnia,
obecnie skarbnik w gminie Kłodawa, wymieniana jest dzisiaj w gronie jego
przyszłych konkurentów, i gdyby wsłuchać się w głos lokalnych przedsiębiorców, to
ma spore szanse. Sygnałów tego było wiele, a jednym z nich zwołane w 2016 roku
referendum, które z powodu niskiej frekfencji, było nieważne.
Niesmak i
przeświadczenie o nieudolności burmistrza Jaworskiego, są jednak powszechne. To
co on uważa za sukces: inwestycje ze środków własnych, ludzie rozsądni słusznie
interpretują jako dowód jego nieskuteczności w pozyskiwaniu środków unijnych.
Nie warto jego nazwiska zapamiętywać, bo za kilkanaście miesięcy, będzie
symbolem witnickiego obciachu.
KSIĄŻĘ KUNT
Tego co o
Jaworskim, nie można powiedzieć o burmistrzu najdynamiczniej rozwijającego się
miasta na Północy, a więc Andrzeju
Kuncie z Kostrzyna nad Odrą. Nadgraniczną gminą rządzi już 16 lat i na
zmiany się nie zanosi. Kolejne wybory wygrywa, bo mieszkańcom żyje się lepiej,
a przedsiębiorcy mają doskonałe warunki do inwestycji. O biznesowej pozycji
jego miasta pisać nie trzeba, bo wie o tym każdy, ale nie bez znaczenia jest
również pozycja polityczna – szczególnie ta w strukturach powiatowych.
Jest odważny. Popaprańcy
z „dobrej zmiany” – nie wyłączając z
tego wojewody Władysława Dajczaka i
komendantów Policji, chcieli w 2017 roku zablokować „Przystanek Woodstock”, ale
burmistrz Kunt na to nie pozwolił, a decyzja zależała właśnie od niego.
Gminą zarządza
jak firmą, a jej wizerunkiem, jak globalną marką. W Powiecie Gorzowskim to
absolutnie numer jeden, a o skuteczności Kunta i jego dobrej współpracy ze
starostą Domagałą, świadczy także to, że w Kostrzynie swoje siedziby mają filie
powiatowych wydziałów komunikacji i budownictwa. To jednak nic, przy jego
doskonałych relacjach z regionalnymi politykami.
Kolejną kadencję ma niemal pewną, a konkurenci
nie zastanawiają się czy wygra ewentualną batalię – bo wynik jest znany już
dziś – ale czy Kunt wystartuje. W tych wyborach wystartuje, więc muszą czekać
kolejne cztery lata.
W SANTOKU I LUBNIEWICACH DOBRZE, W SULĘCINIE PALERMO
Nowe
samorządowe rozdanie, raczej nie zagrozi wójtowi Santoka Józefowi Ludniewskiemu i burmistrzowi Lubniewic Tomaszowi Jaskule. Obaj robią co do
nich należy, skutecznie pozyskują unijne dotacje i korzystając z potencjału,
jaki dała ich gminom przyroda oraz historia. Przyroda – bo burmistrz Jaskuła to
zapalony wędkarz, ale przede wszystkim skuteczny menadżer, a wójt Ludniewski,
traktuje gminę jak własną firmę: po gospodarsku.
Uznali,
że wielka polityka to nie dla nich, i będzie cacy, jeśli zadowoleni będą
mieszkańcy gminy. Nie mylili się ani na jotę, i tak jak pochodzą z dwóch
różnych powiatów, tak samo reprezentują dwa różne światy: wiecznie
rozpolitykowany Powiat Sulęciński i skoncentrowany na rozwiązywaniu problemów
Powiat Gorzowski. W sąsiedzkim dla Jaskuły Sulęcinie, wieczne skandale, a
niedawno prokuratura wysłała akt oskarżenia przeciwko burmistrzowi Dariuszowi Ejchartowi. Zarzuty pewnie
naciągane, ale smród czuć na odległość.
NA KONIEC
Jak
będzie nie wie nikt, ale warto pamiętać, że o losach włodarzy zadecydują
konkretni ludzie – muszą tylko zechcieć pójść na wybory. Nie kierować się
propagandą, lecz tym co widzą dookoła. Nie słuchać malkontentów – jak wójt
Lubiszyna, nieudaczników – jak burmistrz Witnicy, prokuratorów – którzy oskarżają
skutecznego burmistrza Sulęcina, ale oceniać władzę po efektach. Tylko tyle,
albo aż tyle.