Przejdź do głównej zawartości

Media nasze lubuskie. Marzenia o niezależności ...

Rzecz dotyczy tego, czy lubuskie media są niezależne, a dziennikarze mają pełną swobodę wykonywania swojego zawodu w taki sposób, jak wyobrażali to sobie pierwszego dnia po przekroczeniu progu redakcji lokalnego radia, telewizji lub gazety. Modne dziś w ustach antysystemowców „likwidowanie systemu”, paradoksalnie nie powinno ograniczać się tylko do uzdrawiania instytucji i polityki, ale również świata mediów...
Płacenie za ogłoszenia to normalna rzecz, ale lepiej by było, gdyby w tym procesie
wszystkie regionalne media traktowane były podobnie lub chociażby na zasadzie: kto
przedstawi lepszy pomysł, ten otrzyma zlecenie. Niestety władza lubi mieć wpływ
na redakcje i w konsekwencji tego na dziennikarzy...

...i nie chodzi tu o szykany względem mających inne zdanie lub krytukujących władzę – bo lepszy jest dziennikarz, którego poglady są znane niż ten, który udaje, że ich nie ma – ale o danie dziennikarzom większej swobody i bezpieczeństwa pracy.

Jeśli ktokolwiek potrzebuje dzisiaj „immunitetów” do nieskrępowanego głoszenia prawdy, przekazywania wiadomości niewygodnych dla władzy czy biznesu, to nie są to politycy – bo oni już dawno abdykowali w tej dziedzinie na rzezcz public relations oraz „wchodzenia w dupę” wyborcom, ale ludzie mediów.

Nie ci z mediów ogólnopolskich, lecz dziennikarze regionalni i lokalni – pośrednio lub bezpośrednio zależni od polityków, dużych firm czy po prostu „towarzystwa wzajemnej adoracji”.

„Dostaliśmy to do redakcji, zrób coś z tego, bo wiesz, my jednak dostajemy pieniadze z urzędu i nie za bardzo możemy, chociaż to prawda” – takie i tym podobne konstatacje od uczciwych i rzetelnych redaktorów oraz właścicieli regionalnych mediów, to dla piszącego te słowa żadna nowość.
        
        Tą atmosferę doskonale wyczuwają i jeszcze bardziej się z nią nie zgadzają, choć mogą to robić tylko nieoficjalnie, sami dziennikarze. To nie jest tak, że oni są głupi – w swojej przeważającej masie mamy w Gorzowie i Zielonej Górze dziennikarzy utalentowanych, utytułowanych i mądrych – ale za takich uważają ich często szefowie.

Zwłaszcza wtedy, gdy mówią z kim rozmawiać mają, a z kim nie. Kogo zapraszać i cytować w tekstach, a kogo ignorować. I wreszcie wtedy, gdy wręczają kartkę z pytaniami i nakazują uzyskanie bezrefleksyjnej „setki” lub komentarza do tekstu od politycznego barana, który od lat mówi to samo. Najlepsi są więc ci, którzy nie pytają dyrektora TVP Gorzów: „Dlaczego ?”, godzą się na obiekcje redaktora Piotra, gdy ten z obawy o konsekwencje  emisji materiału konstatuje do doświadczonego redaktora: „Zbychu, rozjebią nas za to!”, czy wreszcie milczą, gdy naczelny poważnej redakcji konsultuje swój tekst z marszałek województwa.

Najlepiej sprawdzają się więc ci, którzy nie mają wiedzy na żaden temat i potrafią recytować głupie frazesy na zawołanie, a niezmącone myśleniem twarze niektórych polityków: senatorów, posłów, radnych czy urzędników, są dla nich „intelektualnym wyzwaniem”, a nie życiowym zawodem iż muszą udawać, że ich rozmówca nie jest zwykłym debilem.

Najlepiej mają się w więc w lubuskich mediach ci, którzy potrafią ten system uznać za swój, a przy tym charakteryzują się cechami, które dają też szansę na awans lub po prostu święty spokój. Serwilizm, brak dociekliwości oraz umiejętność czytania w myślach dyrektora, prezesa lub wydawcy, to cechy o wiele bardziej cenne niż wiedza i chęć dotarcia do prawdy.

To nie są media ogólnopolskie, gdzie szykana względem odważnego dziennikarza jutro będzie na pierwszej stronie tabloidu, ale „gorzówek” czy „zielonka” – albo jeszcze gorzej: Nowa Sól, Żary czy Żagań - gdzie marszałek, wojewoda, ważny poseł lub burmistrz, doskonale znają miękkie „podbrzusze” przełożonego zbyt ambitnego dziennikarza.

W tej sytuacji trzeba wielu mądrych dziennikarzy wywiesza „białą flagę”, znajduje sobie politycznych patronów lub po prostu ustawia się w „kolejce do dziobania”, bo nigdy nie wiadomo czy ten mniej lub bardziej rozgarnięty radny, jutro nie będzie ważnym urzędnikiem państwowym lub prezesem dużej firmy, a wtedy droga do biura prasowego stoi otworem.

Wszystko dlatego, że wbrew powszechnej opinii w lokalnych mediach nie zarabia się „kokosów”, co dla inteligentnych dziennikarzy, jest dodatkowym powodem do frustracji.

Wszystko dlatego, że informacje o wielkich zarobkach ogólnopolskich dziennikarzy już dawno dotarły pod lubuską strzechę. Nie ważne, że przyzwoicie zarabia się tylko w „Gazecie Wyborczej”, a reszta klepie biedę, etat w Telewizji Gorzów jest luksusem, którego doświadczają nieliczni, a jeśli już – to w konkurencji na wysokość zarobków na wstępie przegrywają z pracownikami „Faurecii”,  a nawet niektórych marketów.

To wszystko frustruje, a w zestawieniu z totalnym uzależnieniem wiekszości lubuskich mediów od polityków, ważnych urzędników oraz „towarzystwa” – które potrafi wycofać spory pakiet reklam lub po prostu postraszyć sądem i odszkodowaniami – skutkuje tym, że mediom nie opłaca się podpadać nikomu.

 Teoretycznie niezależne media prywatne mogą sobie pozwolić na więcej, ale to fikcja, bo bez pieniędzy z różnorakich urzędów – a już za chwilę z promocji programów Unii Europejskiej – nie przeżyje żadna redakcja. Jest trochę jak w sycylijskim Palermo,  gdzie biznesową lub zawodową „kulę w łeb” dostaje się nie za błędy w sztuce, ale nielojalność względem „rodziny”...

    Sposobów w jaki władza może wpływać na media lub kupować sobie ich sympatię jest wiele, ale ten najskuteczniejszy to pieniądze o czym blog Nad Wartą pisał w 2013 roku, a co ilustruje załączona do tekstu ikonografia.

Trzeba wierzyć, że nowa władza rządowa – a wkrótce zapewne także regionalna - będzie lepsza niż ta odchodząca. Będzie rozumiała, że niezależność mediów oraz ich wolność od bezpośrednich lub pośrednich nacisków, to miernik jej poziomu i jakości. To nic, że PiS-owski menadżer lub redaktor naczelny zastapi tego z PO lub SLD. Ważne, by swojego światopoglądu – lub po prostu stylu bycia w którym „lizodupstwo” i „wazelina” stają się mottem postępowania – nie przekałdał na podległych dziennikarzy. Tak w obszarze działań i słów, jak też atmosfery pracy.


Autor nie wierzy w to, ale marzyć ma prawo. Moze chociaż red. Zbigniewa Bodnara przestaną traktować jako "zło konieczne", a zaczną jak przystało - na jednego z najlepszych dziennikarzy politycznych w regionie...



Popularne posty z tego bloga

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Komarnicki chce być kanonizowany ! Ale najpierw celuje honorowego obywatela ...

Były komunistyczny aparatczyk w drodze po kolejne zaszczyty. Lokalni decydenci zastanawiają się,  czy nie będzie to pierwszy krok do żądania koronacji lub rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego. Bardziej wtajemniczeni obawiają się nawet, czy rezygnacja z urzędu biskupa diecezjalnego przez Stefana Regmunta, to nie jest pierwszy krok w drodze PZPR-owskiego aktywisty po zaszczyty kościelne...                      ...bo skoro Władysławowi Komarnickiemu nie wystarczają już zaszczyty świeckie, to jest obawa iż sięgnie po te, które dotychczas zagwarantowane były głównie dla duchownych. W tym wieku i tak „ już nie może ”, a żonę bez problemu mógłby umieści ć w klasztorze sióstr klauzurowych w Pniewach. Fakty są takie, że do przewodniczącego Rady Miasta Roberta Surowca wpłynęły cztery wnioski o nadanie W. Komarnickiemu tytułu „ Honorowego Obywatela Gorzowa Wielkpolskiego ” i gdyby nie rozsądek niekt...

Znamy Jerzego i Annę, a teraz jest także Helenka Synowiec

Dzieci z polityką nic wspólnego nie mają, ale gdy w rodzinie wybitnych prawników i znanych polityków pojawia się piękna córka, nie jest to temat obojętny nad Wartą dla nikogo. Mecenas Synowiec ma powody do radości, jego urocza żona i matka Anna jeszcze więcej, a mieszkańcy Gorzowa powinni mieć nadzieję, że za kilkanaście lat, także ich córka mocno dotknie Gorzów swoją obecnością... ...bo choć dzisiaj Helenka Synowiec jest jeszcze osobą nieznaną, to za kilka lat będzie bardzo obserwowaną. Jednych takie podejście irytuje, ale ponad wszelką watpliwość w Gorzowie nikt z nazwiskiem „Synowiec”, nie może być kimś przeciętnym. „ Przedstawiam Wam nowego członka mojej rodziny córeczkę Helenkę – gorzowiankę, która urodziła się 11.10.2016 r, o godz. 8:35 ” – ogłosiła na portalu społecznościowym Anna Synowiec . Ktoś powie, że to nie temat, ale to jest właśnie temat, gdyż nikt z bohaterów nie jest przeciętny: ani ojciec, ani matka, ani nawet córka.          ...