Przejdź do głównej zawartości

Seksmisja regionowi służy...

Wielu politycznych samców nie ma dziś najmniejszych szans w konfrontacji z przedstawicielkami płci pieknej na lubuskiej scenie politycznej. Na eksponowanych stanowiskach w lubuskiej polityce kobiet jest nie tylko więcej, ale już dawno owinęły sobie panów wokół palca. Najczęściej są skuteczniejsze, bardziej przebiegłe i do perfekcji opanowały przynależną zwierzetom „sztuke kamuflażu”: potrafią udawać euforię, maskować się, a nawet przybierać pozy charaktersytyczne dla zranionych lub nawet martwych...


...i kiedy media liberalne podniecają się „kwotami” – a więc głupim i lewackim obowiązkiem umieszczania na listach co najmniej 35 procent osób jednej płci, kobiety mające na siebie polityczny pomysł, podobnych „protez” nie potrzebują.

Wszystko dlatego, że wszystko wywalczyły sobie bez suwaków, parytetów oraz jakichkolwiek innych kwot czy substytutów, które potrzebne są koleżankom upośledzonym – na przykład feministkom, ale nie polityczkom kompletnym, błyskotliwym i świadomym nie tylko własnej seksualności – co prawda mocno już yhm ...leciwej – ale przede wszystkim przewidywalności zachowań mężczyzn.

Żeby mi baba rozkazywała” – mówił poirytowany Maks Paradys w znanej wszystkim „Seksmisji”, gdy funkcjonariuszka Lamia Reno nakazał mu, by posłusznie włozył koszulę w spodnie. Można się tylko domyslać, ale podobne odczucie – chociaż głośno nikt tego nie powie – jest udziałem co najmniej połowy męskiego świata lubuskiej polityki.

Dotychczas ton lubuskiej polityce nadawała przewodnicząca PO Bożenna Bukiewicz i marszałek Elżbieta Polak, ale „rozpychały się” także inne kobiety: senator Helena Hatka i Krystyna Sibińska z PO, Elżbieta Rafalska z PiS-u czy wreszcie Jolanta Fedak z PSL. W Gorzowie nie dało się i nie da nie zauważyć oraz nie usłyszeć przebojowej Marty Bejnar-Bejnarowicz czy niepowtarzalnej Grażyny Wojciechowskiej.

Aktywność uroczej i oryginalnej aktorki oraz aktywistki Aliny Czyżewskiej, która nie zdecydowała się nigdzie kandydować, to już „crem de la crem”. Ona – gdyby zechciała – do uzyskania mandatu radnej nie potrzebuje kwot i proporcji, bo oprócz płci ma do zaoferowanie duzo więcej.

Pierwsze co przychodzi na myśl, to fakt iż województwo lubuskie jest najbardziej sfeminizowanym regionem: wojewodą jest Katarzyna Osos, a przed nią funkcję tą pełniła H. Hatka, marszałkiem E. Polak, starostą gorzowskim Małgorzata Domagała, szefową PO B. Bukiewicz, PSL-u J. Fedak, na lidera PiS-u wyrasta E. Rafalska, radnymi wojewódzkimi są Barbara Kucharska oraz Anna Synowiec, a prezydentem Gorzowa jest Jacek Wójcicki.

Kobiety, a nawet osoby o sylwetce i wrażliwości kobiet, mają się więc w lubuskiej polityce doskonale.

Czy sa lepsze ?

Na pewno nie gorsze, czego najlepszym przykładem jest marszałek Polak – która jednak wykonuje swoją funkcję o niebo lepiej niż Marcin Jabłoński, przewodnicząca Bukiewicz – której „nie podskoczy od dawna nikt”, a jej ryzykowna strategia ułożenie listy wyborczej przyniosła pozytywny skutek. Dobrym przykładem jest również starosta Małgorzata Domagała, która w kilka miesięcy uporała się z problemami zadłużenia kostrzyńskiego szpitala, choć jej poprzednik nie mógł lub nie umiał tego zrobić latami.

Cokolwiek nie powiedzieć o ekssenator H. Hatce, to poza dyskusją zostaje fakt, że jest to osoba najlepiej przygotowana do pełnienia funkcji publicznych w województwie lubuskim. Szefowa Lubuskiej Kasy Chorych i Narodowego Funduszu Zdrowia, dyrektor generalny LUW, radca generalny, wojewoda i senator – takim curriculum vitae nie może pochwalić się nikt, a jeśli dorzucić do tego perfekcyjną znajomość języków obcych oraz studia podyplomowe na renomowanych uczelniach, to byłoby błędem trzymanie takiej osoby na marginesie polityki.

Inna sprawa, że kobiety stąpają po kruchym lodzie.

Teoretycznie społeczeństwo chce, aby uczyniły politykę bardziej łagodną, ukierunkowaną na współpracę, a także tematy związane z rodziną, ale gdyby chciały przy tym wykorzystać płeć jako argument, to szybko zostaną sprowadzone na ziemię. Przykład pierwszy z brzegu to eskapada B. Bukiewicz na Galapagos, gdy powinna przewodzić obradom Unii Międzyparlamentarnej w Ekwadorze, „kulanie się na publicznym” przez prezes PSL J. Fedak, czy posada dla córki poseł Krystyny Sibińskiej w Urzędzie Marszałkowskim.

Kobiety są tak samo – a może jeszcze bardziej – cyniczne w polityce jak mężczyźni. Praktyka pokazuje, że potrafią być bardziej skuteczne, a przy tym – wcale nie musza wykorzystywać w swoich strategiach tego, co w konfrontacji z mężczyznami, przynajmniej wedłyg ich mniemania, jest bronią najważniejszą: atutów seksualności.


Dzisiaj kobietom wystarczy inteligencja, której mają znacznie więcej niż zniewieściali mężczyźni.

Są też problemy...


Ilość nie idzie w jakość. Prezes PSL Jolantę Fedak – na co dzień prezes Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej - cała Polska poznała, gdy do ministra rolnictwa Marka Sawickiego powiedziała tuż przed posiedzeniem rządu: „Spier...aj”, ale większe problemy ma z nią marszałek E. Polak.

Formalnie jest jej przełożoną, ale w rzeczywistości Fedak zachowuje się jak „nadmarszałek”: knuje jak obalić swoja przełożoną, testuje cierpliwość, traktuje ją z dystansem, kreuje nieprzychylne plotki, zachowuje się jakby los Polak zależał od jej głosu. Marszałek ma problem – potraktować jej brutalnie nie może, bo sama straci posadę.


I tak kobiety rządzą województwem...



Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...