Ciężko mają komentatorzy, bo ocenianie gorzowskiej polityki straciło jakikolwiek
sens, a prezydencka nominacja dla „komentatora
wszystkiego” tylko to potwierdziła,
ujawniając tym samym pogłębiającą
się patologię gorzowskiej „elity”
politycznej. Sam bohater ratuszowego transferu nie traci rezonu, choć tym razem
nie strzela w kolano sobie, lecz miastu oraz jego interesom. Jest dla
prezydenta Wójcickiego wygodnym „pistoletem”
– wydając dzwięki „kapiszona” - bo
jak się coś nie uda, a nie uda się wiele, to zawsze będzie można zrzucić winę
na władze województwa...
...bo nowy
wiceprezydent Artur Radziński, to
mistrz pozorów, że zna się na wszystkim, choć jego kwalifikacje w tym obszarze
są jedynie wirtualne. Tak się jakoś porobiło w mieście nad Wartą, że odkąd
władzę w mieście sprawuje „Sokrates z
Deszczna” Jacek Wójcicki, to z
górki mają słabeusze, a pod górkę ci wszyscy, którzy potrafią więcej niż tylko
gadać.
Albo Radziński
rozczaruje swoich mocodawców z PiS-u – to pół biedy, bo życzenie im sukcesów
byłoby patologią – albo zaprzepaści szanse Gorzowa na ostatnie środki z obecnej
perspektywy unijnej. To bardzo szalenie niebezpieczna perspektywa.
Całkiem
niepoważna jest próba deprecjonowania marszałek Elżbiety Polak w momencie, gdy strategiczne decyzje w zakresie
środków unijnych zapadać będą w najbliższym czasie nie w PiS-owskich
ministerstwach, ale w Urzędzie Marszałkowskim.
Najlepszą
ilustracją jego nieodpowiedzialności, jest „młócka”
jęzorem, którą rozpoczął od krytyki wicemarszałka Tadeusza Jędrzejczaka, wbijając też „szpilę” jego przełożonej.
„Pan Jędrzejczak zawiera zadziwiające
polityczne sojusze, choćby teraz zasiadając
w zarządzie województwa i współdziałając z panią Polak, której stosunek do
Gorzowa i jego potrzeb jest powszechnie znany w mieście” – wypalił wiceprezydent
Radziński w Radiu Zachód, dając tym samym do zrozumienia, że współpraca z
marszałek województwa to błąd, coś niepożądanego, czy wręcz wstydliwego.
„Będę
zabiegał o to, żeby w województwie była realizowana strategia zrównoważonego
rozwoju. Dysproporcje są przeogromne, a to co jest planowane, wcale tej
tendencji nie odwróci”- skonstatował urzędnik, choć bardziej adekwatnym
określeniem, byłoby stwierdzenie – heppener.
Podobną
retorykę można rozwijać daleko poza granice absurdu, ale sytuacji Gorzowa to
nie poprawi, bo problemem tego miasta nie jest brak chętnych gadania, lecz
inflacja słów oraz deficyt działań.
Jeśli jest
jakiś powód dla którego łódź sterowana przez prezydenta Wójcickiego, będzie
nabierać wody szybciej niż dotychczas, to będzie to wiceprezydent Radziński. On
nie potrafi myśleć strategicznie, uprawiać polityki w kategoriach subtelnej gry
czy samorządowej dyplomacji oraz zawierać krótkotrwałych „kompromisów dla sprawy”. Będzie szedł jak czołg, tyle iż bez
amunicji, a to sukcesu nie przyniesie, podobnie jak głuchy nie jest w stanie
skomponować symfonii.
Efektywność
tej rozjeżdżającej się strategii władz Gorzowa na pozyskiwanie środków
unijnych, lapidarnie obnazył były prezydent – a dzisiaj członek zarządu województwa
- T. Jędrzejczak. „Bardzo chciałbym wiedzieć, co Gorzów chce, bo po kilkunastu posiedzeniach
zarządu województwa wiem, co chce Zielona Góra, Nowa Sól czy Żary oraz powiaty
województwa, ale jakie są oczekiwania prezydenta Gorzowa nie wiem. W wielu
przypadkach, gdy prowadzone są procedury rozdzielania środków finansowych czy
napływ wniosków, to Gorzów wniosków nie składa do wszystkich możliwych działań”
– stwierdził eksprezydent.
Były prezydent
Gorzowa również wypowiadał się w przeszłości o władzach wojewódzkich w sposób
mało elegancki, ale on był dla marszałek Polak prawdziwym partnerem, a
prezydenci Wójcicki i Radziński, nie są nawet petentami.
Nie da się
tkwić w szpagacie pomiędzy miłością do Prawa i Sprawiedliwości - którą motywuje
chęć pozyskania środków europejskich na rozwój Gorzowa - a udawaną sympatią do
władz wojewódzkich, którym PiS życzy jak najgorzej.
Co zrobić z
taką władzą, która działa jak we mgle lub zachowuje się jak ćma ?
Odpowiedź dał
w jednym ze swoich wierszy Ryszard
Krynicki: „Biedna ćmo, nie mogę ci
pomóc, mogę tylko zgasić światło”, co zdarzy się zapewne już w najbliższych
wyborach samorządowych...