Przejdź do głównej zawartości

Jacku, jesteśmy coraz bliżej Ciebie...

Sen mieszkańców o samorządzie bez polityki właśnie się kończy, a przebudzenie zaczyna wchodzić w fazę politycznego koszmaru w sferze jak najbardziej realnej i dla wszystkich odczuwalnej. Tym samym, najbardziej urzekająca bajka, jaką kiedykolwiek usłyszeli mieszkańcy Gorzowa, ta - o apolityczności, przyzwoitości oraz wizjonerstwie prezydenta Wójcickiego, staje się nieprzyzwoitym żartem. Opowiedzieli ją niegdyś Ludzie dla Miasta i szybko zyskała wśród mieszkańców popularność porównywalną z Korczakowskim „Królem Maciusiem I”...

Na podstawie fot. Gorzow.pl

...ale prezydent Jacek Wójcicki w przeciwieństwie do Króla Maciusia nie chce się uczyć pokory, nie chce wprowadzać reform i wyrwać się z partyjnych etykiet, ale zapewne skończy podobnie – na politycznej wyspie bez ludzi, bo Ludzi dla Maista już zniszczył.

Jeśli ktoś myśli, że politycy nie potrafią zrobić większych głupstw, niż te o których wiadomo, to przykład gorzowski pokazuje, że jest w poważnym błędzie.

Zgniły romans z Prawem i Sprawiedliwością, którego owocem jest „polityczny bękart” w postaci wiceprezydenta Artura Radzińskiego oraz odrzucenie dziecka z prawego łoża Łukasza Marcinkiewicza, to dla wielu mocne przebudzenie się, po którym wiara w dobrego władcę z Sikorskiego – zwanego też „Sokratesem z Deszczna” – wyparowała szybciej niż ciepła wódka ze szklanki gorzowskiego posła Kukiz 15.

Trzymając się bajkowych analogii, do Ratusza wpuszczony został bajkowy „Kraken”, a sam władca ubrał się w Andersenowskie „nowe szaty”, a więc jest goły i wesoły, a w dodatku pokazuje pupę mieszkańcom, choć za rok zostanie przez swoją PiS-owską miłość mocno w nią kopnięty.

Inaczej mówiąc, dla prezydenta Wójcickiego, wszelkie deklaracje ze strony Sebastiana Pieńkowskiego, Marka Surmacza czy Elżbiety Rafalskiej brzmią inaczej niż jest w rzeczywistości i jak on je słyszy – przypominają reklamę zakładu pogrzebowego: „Z każdym dniem jesteśmy coraz bliżej Ciebie”.

Martwi również perspektywa w której Wójcicki, nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz, przyłapany został na prostackim kłamstwie, co lapidarnie wychwyciła red. Hanna Kaup z egorzowska.pl przypominając iż na kilka precyzyjnych pytań o koalicję i prezydenturę dla Radzińskiego oraz sekretarzowanie dla Marcinkiewicza, prezydent w programie red. Romana Błaszczaka „Fabryczna 19” stanowczo odpowiedział: „Zaprzeczam. Zaprzeczam(...). Nie ma żadnych takich rozmów”.

Owszem, ma swoją narrację do tego skandalu, ale poza dyskusją pozostaje to, że nigdy jeszcze niczyja wiarygodność nie zbankrutowała w Gorzowie tak szybko i tak doszczętnie. Problemy eksprezydenta Tadeusza Jędrzejczaka zaczęły się od podejrzanego lotu na Olimpiadę w Syndej, a problemy Wójcickiego zaczynają się od teraz – odleciał już dawno, a dziś wiadomo iż za sprawą „PiS-owskiej kochanki" poleci jeszcze dalej, bo w Kosmos lub „do pierdla”.

Na dzisiaj robi dobrą minę do złej gry, bawiąc ludzi „tanią” rozrywką i majacząc po kątach, że nie miał wyjścia, bo PiS zakręciłby mu kurek z pieniędzmi, ale to zwykłe "palenie głupa". Przekonany o swojej genialności, już za życia zastyga w pomnikowej pozie, choć do całości nie pasuje wystająca z butów słoma oraz charakterystyczny dla okradanych w Gorzowie pomników brak głowy, a dokładniej – inteligencji.

Przyjdzie czas, że jakakolwiek kolaboracja z PiS-em Anno Domini 2016, będzie rysą na życiorysie większą, niż szmalcownictwo w okresie hitlerowskiej okupacji. Niech chodnikowy program "Tuptuś" odniesie w Gorzowie sukces, bo prerzydent Wójcicki będzie potrzebował chodników na tyle szerokich, by za kilka lat, od przyzwoitych ludzi nie dostać po buzi...


Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...