Jak nie wiadomo co robić i w jaki sposób się zachowywać, trzeba się
zachować przyzwoicie, bo ludzi wielkich poznaje sie nie po sposobie wstępowania
na urzędy, ale klasie z jaką z nich odchodzą. Istotna dwoistość w postrzeganiu
wypowiedzi i postaw eksprezydenta Gorzowa, a dzisiaj wicemarszałka województwa,
wynika z dualizmu percepcji jego nowej roli – jest tylko członkiem zarządu
województwa odpowiedzialnym za nic, czy aż przedstawicielem Północy we władzach
regionu. Efekty ów dylematu widać gołym okiem – były prezydent zapomniał o złożonej po wyborach ocenie samego siebie: „Oderwałem się od ziemi. Zachorowałem na
nieomylność”, ale poczuł moc i krew, a może nawet doszukał się w swojej
przedemerytalnej misji znaków Ducha Świętego...
...które
pchnęły go do mocnej krytyki prezydenta Jacka
Wójcickiego za rzeczy i działania, które okazały się marszałkowską imaginacją
Tadeusza Jedrzejczaka. Inaczej
mówiąc – eksprezydent zaczął strzelać, ale kule musi nosić Pan Bóg.
„Nie
wiem jak Gorzów będzie miał, bo ja chciałbym wiedzieć co Gorzów chce, bo wiem
co chce Zielona Góra, Żary, Nowa Sól czy Krosno Odrzańskie, a także
poszczególne powiaty, ale jakie są oczekiwania naszego pana prezydenta nie
wiem. W wielu przypadkach naboru wniosków, Gorzów wniosków nie składa. Nie wiem
czy to jest błąd, bo nie znam planów prezydenta” – mówił kilka dni temu
wicemarszałek z Północy, którego „proaktywność” na rzecz miasta ogranicza się
jak na razie do „sypania piachu w szprychy”, zamiast wspierania samorządu na
czele którego przez 16 lat stał jako prezydent Gorzowa.
W
wypowiedziach byłego prezydenta zdaje się dominować przekonanie, że wszystko co
jest robione inaczej niż on zaplanował, jest do niczego, a jeśli już próbuje
się realizować pomysł stworzony w okresie jego prezydentury, to jest to
polityczny plagiat spowodowany brakiem własnych pomysłów.
Dosadnie oceniła
taką postawę w wywiadzie dla Radia Gorzów, radna wojewódzka oraz szefowa
Komisji ds. Młodzieży i Spraw Obywatelskich Anna Synowiec.
„Wierzę w to, że Tadeusz Jędrzejczak ma dobro
Gorzowa w sercu i będzie współpracował z prezydentem Wójcickim i z radnymi tego
miasta. Jestem zdziwiona jego wypowiedziami, bo trzeba pytać przede wszystkim marszałek
Polak o współpracę z Gorzowem. Tak naprawdę marszałek Jędrzejczak odpowiada za
dosyć wąską dziedzinę. Były prezydent powinien wiedzieć, czego powinien
oczekiwać Gorzów, bo to chyba nie jest tak, że wszyscy muszą chodzić i pukać do
pana marszałka” – mocno zareagowała gorzowska radna i adwokat w jednym
Tym samym,
spełniają się najczarniejsze sny tych, którzy w marszałkowskiej nominacji dla
Jędrzejczaka nie widzieli plusów dla Gorzowa, ale jedynie dla niego osobiście.
Na tej nominacji stracili wszyscy: gorzowska Platforma Obywatelska, lubuski
Sojusz Lewicy Demokratycznej i władze Gorzowa, a zyskał tylko eksprezydent –
pozycję zawodową i finansową, miejsce do krytyki swoich gorzowskich adwersarzy
oraz stanowisko do recenzowania.
Wnet okaże
się, że miastu bardziej sprzyjają członkowie Zarządu Województwa z Południa –
nie wyłączając z tego marszałek Elżbiety Polak – niż były prezydent Gorzowa,
który wychodzi z założenia, że jak Wójcicki będzie miał „pod górkę”, to jemu bedzie „z
górki”.
Polactwo w czystym wydaniu: jak sąsiad kuleje, to ja zacznę lepiej chodzić.
Polactwo w czystym wydaniu: jak sąsiad kuleje, to ja zacznę lepiej chodzić.
„Nie podoba mi się postawa marszałka
Jędrzejczaka, bo nie takie były założenia. Musimy współpracować i jestem
przekonana, że Tadeusz Jędrzejczak powinien współpracować z władzami Gorzowa,
bo wszystkim nam leży to miasto na sercu i chcemy dla niego pozyskiwać jak
najwięcej środków. Nie słyszałam, by Gorzów nie starał się i nie składał
wniosków, a nawet wręcz przeciwnie – widzę w tym względzie dużą aktywność” –
zdementowała nieprawdziwe informacje radna Synowiec.
Nawet
jeśli były prezydent odpowiada w Urzędzie Marszałkowskim jedynie za picie
drinków na rautach w Niemczech, Brukselii i w konsulatach, to nie powinien
zapominać, że nie został wicemarszałkiem po to, by rewanżować się za przegraną
w wyborach prezydenckich, ale by pokazać, że gdy mówił publicznie: „Oderwałem się od ziemi. 16 lat rządziłem
miastem i miałem przekonanie, że najlepiej wiem, czego miastu potrzeba.
Przyznaję, ze zachorowałem na nieomylność, a wielu doradców mnie w tym
przeświadczeniu utrzymywało. No i z tej góry miałem złą perspektywę”, to
nie była to fałszywa skrucha jako odpowiedź na oczekiwanie dziennikarzy, ale
szczera refleksja.
Medialna polemika pomiędzy uznaną adwokat i radną wojewódzką, a zasłużonym dla miasta prezydentem z wolą "odwinięcia się" przeciwnikom, pokazuje jedynie, że gorzowska polityka zmieni się tylko wtedy, gdy ludzi o temperamencie i doświadczeniu Anny Synowiec będzie w niej jeszcze więcej, a tych z jedynie politycznymi doświadczeniami - znacznie mniej ...