Posłem został
nie dlatego, że był znany, ale właśnie dlatego iż zdecydowana większość
wyborców Pawła Kukiza nie miała pojęcia kim był. Nie chcięli go „systemowcy” – bo ma swoje przywary i nie
do twarzy mu z ciężką pracą, ale nie pasuje też do wizerunku „antysystemowca” – bo całe życie tkwił w
systemach z których czerpał garściami i bez opamiętania: nie patrząc na to czy
ktoś jest liberałem czy socjalistą, zatrudnia na etat czy za nic ma prawa
pracowników. Niebawem gorzowskiego posła KUKIZ’15 czeka spore rozczarowanie, bo
choć parlamentarnego mandatu nikt mu w tej kadencji nie odbierze – a więc, mimo
braku zawodowego doświadczenia i stażu, pracę jeszcze przez ponad trzy lata
będzie miał – to utrata „przywództwa”
w organizacji jest niemal pewna...
![]() |
Wykształcona, pracowita i błyskotliwa, to zaprzeczenie cwaniactwa oraz leserstwa, które były szef "Solidarności", a obecnie "poseł na Sejm" reprezentuje od dawna... |
...a zatem, oprócz walki ze
słabościami, cyklistami, homoseksualistami, masonami, cudzoziemcami, komarami,
nałogami oraz „białymi myszkami”, poseł
Jarosław Porwich będzie musiał
zawalczyć o utrzymanie własnej pozycji.
W Gorzowie struktury KUKIZ’15
nie istnieją wcale, bo też nie ma kto ich budować, a nawet gdyby – to wszyscy
wiedzą iż w gruncie rzeczy nie ma wokół kogo. Tymczasem, coraz lepiej
organizujący się działacze z powiatów południowej części województwa
lubuskiego, już się „na swoim” pośle poznali i choć
oczekiwanie na współpracę artykułują, to w gruncie rzeczy liczą głównie na
siebie.
Problemy Porwicha powiększa
fakt, że w oczach działaczy postrzegany jest nie jako "antysystemowiec", lecz
utrwalacz systemu, a niektórzy działacze z Południa jako potwierdzenie tego
faktu, wytknęli mu zatrudnienie w biurze poselskim Lubomira Fajfera, byłego działacza Platformy Obywatelskiej, który
pełnił funkcję szefa gabinetu wojewody Jerzego
Ostroucha, a do biura Kukiz”15 przyszedł wprost z dyrektorskiej posady w
Lubuskim Urzędzie Wojewódzkim.
„My prosimy się o głupie kilkaset złotych na biuro, by
budować struktury organizacji, a Jarek zatrudnia za pieniedze poselskie ludzi przeciw
którym do wyborów szliśmy. Obiecuje nam od miesięcy, ostatni raz dwa tygodnie
temu biuro, ale nas zbywa” – mówi nieoficjalnie działacz KUKIZ’15 z
południowej części regionu.
Oficjalnie podobny komunikat
wysłała w kwietniu br. podczas rozmowy w Radiu INDEX rzeczywista liderka KUKIZ’15
Olimpia Tomczyk- Iwko z Zielonej
Góry, która cieszy się nie tylko sympatią większosci działaczy, ale również
przedstawicieli środków masowego przekazu. Poseł Porwich zdaje się to wyczuwać
- niczym pies przed zabranie mu kości – i robi wszystko by działaczom z
Południa nie było łatwo.
„Nasz Jarek został posłem i była wielka radość, bo nie wszędzie się
udało. Potem przyszedł listopad i piękne otwarcie biura poselskiego w Gorzowie,
a w grudniu otwarcie biura w Zielonej Górze, ale to to ostatnie to wersja życzeniowa
niestety, bo mamy kwiecień i niestety biura nie ma” – mówi Tomczyk – Iwko,
która stanowczo admawia komentarza dzisiaj, ale wiadomo iż biura wciąż nie ma. „Życzenie mamy do posła Jarka, zeby stworzyć
coś w Zielonej Górze, bo wystarczy lokalik, by zorganizować nam pracę i byśmy
mogli być bliżej ludzi. Idealna wersjawydarzeń powinna wyglądać tak, że fajnie
by było, gdyby poseł umożliwił nam chociaż posiadanie własnego lokalu i nie
mamy tu specjalnych wymagań” – mówiła w rozmowie w Radiu INDEX.
Poseł KUKIZ’15 okazał się
dużym rozczarowniem nie tylko dla struktur stowarzyszenia w Lubuskiem – których
tworzenia nawet się nie podjął - ale
również dla macierzystej „Solidarności”, którą zawiódł podczas głosowania nad
podwyższeniem minimalnych stawek godzinowych w ramach umów cywilnoprawnych.
Chociaż cały klub głosował
przeciw rządowej ustawie, to logicznym było iż były szef regionu NSZZ „Solidarności”
zagłosuje za, ale tak się nie stało.
„Zagadałem się. Zanim się spostrzegłem było za późno. Nie odnotowano
mojego głosu i tym samym wyszło, ze nie byłem obecny na głosowaniu” - tłumaczył
się głupawo w „Tygodniku Solidarność”, ale kto go zna dłużej niż 10, 15 i 20 lat – a piszący
te słowa miał to nieszczęście – doskonale wie, że przypadku w tym być nie
mogło, ale koniunkturalizmu było sporo.
W Gorzowie za Porwichem nie
pójdzie dosłownie nikt, nawet organizowani przez jego syna narodowcy – którzy dostali
skazujące wyroki za mowę nienawiści przeciw cudzoziemcom - ale w Zielonej Górze struktury są już bardzo
mocne i Porwich ma poważną konkurencję: wiceprzewodniczącego kożuchowskiej Rady
Miasta Marcina Jelinka, Olimpię Tomczyk-Iwko czy szefa lubuskich narodowców Krystiana Kamińskiego.
Poważnym cieniem na wizerunku
rzekomo „antysystemowego” posła rzuca
się wspólna spółka z platformerskim wojewodą J. Ostrouchem – przepisana kilkanaście miesiecy
temu na jego syna – która powstała w wyniku zakupu ziemi od komornika, a także unijne
dotacje, które związek hojnie od systemu otrzymywał i w ramach których
zarabiali platformerscy „wykładowcy”.
Słaba to rekomendacja, by kolejny raz oszukać Pawła Kukiza oraz wyborców, chcących wymiany elit, a nie podmiany cwaniaków z gorszych na lepszych...