Ekipa rządząca miastem nie jest prorozwojowa ! Cały czas
budowany jest wokół Inneko oraz pozostałych spółek, wielki czarny PR i ma to
już swoje negatywne konsekwencje w postaci ucieczki dwóch potencjalnych
inwestorów. Bez innowacyjnego przemysłu, opartego na badaniach, które już dziś
można przeprowadzać w Gorzowskim Ośrodku technologicznym, Gorzów nie ma szans
na rozwój. Gdyby nie podatek wpłacany do kasy miasta, pole golfowe broniłoby
się finansowo.
Rozmowa z MARKIEM
WRÓBLEWSKIM, twórcą i byłym prezesem gorzowskiego ZUO
![]() |
FOT.: Youtube/Lubuskie.pl |
Nad Wartą: Słucha pan tego wszystkiego, co
mówi prezes Czyżewski o przedsięwzięciach, którymi dotychczas chwaliliście się,
a które dziś prezentowane są jako pasmo porażek i nietrafionych inwestycji ?
Marek Wróblewski: Na początku słuchałem, ale od jakiegoś czasu
przestałem, bo to najczęściej nieprawda i trudno mi zrozumieć jaki jest cel w
deprecjonowaniu rzeczy, którymi obecna ekipa mogłaby się chwalić.
N.W.: Dlaczego Czyżewski obrał sobie pana
jako cel ?
M.W.:
Oni się mnie obawiali mnie i od początku postanowili ze mną walczyć,
choć ja deklarowałem współpracę i wsparcie.
N.W: Dobra, ale oprócz personalnej
niechęci, co się stało, że firma dotychczas głównie nagradzana, stała się przedmiotem
krytyki ze strony nowych władz ZUO, a właściwie już Inneko ?
M.W.: Nie ma w Polsce i Europie w branży
wyróżnienia, którego by firma jeszcze nie dostała. Jeśli nie byliśmy najlepsi,
to poza dyskusją byliśmy wiodącym podmiotem w branży. My nie musieliśmy naśladować
wzorców z Polski w dziedzinie przetwarzania odpadów, bo byliśmy modelowym
wzorcem dla wszystkich innych.
N.W.: Nie taka narracja przebija się do
opinii publicznej. O dawnym Zakładzie Utylizacji Odpadów, a dzisiejszym „Inneko” mówi się głównie źle i to ustami
samego prezesa, co wydaje się dziwne.
M.W.: Bo
to jest jakiś oryginalny sposób komunikacji. Cały czas budowany jest
wokół Inneko oraz pozostałych spółek, wielki czarny PR. Zamiast się chwalić, a
jest czym, próbuje się to wizerunkowo niszczyć. Tu niepotrzebnie wplotła się
polityka. Chodziło więc najpierw o zdyskredytowanie dokonań eksprezydenta Jędrzejczaka,
by nie okazało się, że pozostawił po sobie coś niezwykle wartościowego, a
później to wszystko ich przerosło. To nie są zwykłe spółki, jakieś kołchozy czy
fermy drobiu, ale podmioty wysokich technologii.
N.W.: Rozrzutny pan podobno był i zbudował,
tu za prezesem Czyżewskim „księstwo w księstwie”, skłądające się z niezliczonej
liczby spółek ?
M.W.:
To nie tak, dziś już nikt nie pamięta, że gdy zaczynałem za prezydenta
Gorywody, później Henryka Macieja Woźniaka, a w 1998 roku, prezydenta
Jędrzejczaka, w firmie nie było dosłownie nic, oprócz dwóch umeblowanych w
„gierkowskim” stylu pokoików przy Teatralnej. ZUO powstało, aby wybudować
pierwszy w Polsce zakład do przetwarzania odpadów komunalnych, na długo zanim
pojęcia przetwarzania czy segregacji odpadów w ogóle zaczęły publicznie
funkcjonować. Nam udało się po różnych perypetiach wybudować w 1998 roku
pierwszy tego typu zakład, który na początku nie bronił się ekonomicznie, ale
szybko stał się jednym z najnowocześniejszych w Europie.
N.W.: Z kilku pokoików stworzył pan
konglomerat na który składa się kilka innych spółek. Powstaje pytanie: czy
miejska spółka powołana do przetwarzania odpadów powinna się zajmować
czymkolwiek innym, niż przetwarzaniem śmieci
?
M.W.:
To jest pytanie do właściciela z którym ja wszystko uzgadniałem, bo to
nie jest tak, że pozwoliłbym sobie na samowolkę. Do czasu zmiany w Ratuszu
właściciel miał wizję, ale później zaczęło być z tym gorzej. Poprzedni
prezydent rozumiał jak wielką wartością jest to, co stworzyliśmy. Prezydenta
Wójcickiego nie interesowały te spółki,
może dlatego, że zrozumienie ich działania wymaga pewnej wiedzy, a zdaje się,
iż on jej nie posiada. Taki potencjał należy wykorzystywać. Po tak wielkim
wysiłku inwestycyjnym, spółka musi ponosić koszty, i dlatego to są trudniejsze
lata.
N.W.: Dalej nie wiem, po co te wszystkie
spółki...
M.W.:
Słowo spółka brzmi w mediach ciekawie: „Oo, Wróblewski sobie
spółki pozakładał!”, ale przecież te podmioty powstały, by obsługiwać nowoczesne
instalacje z obszaru przetwórstwa odpadów i do dnia dzisiejszego bronią się finansowo.
N.W.: Pana przeciwnicy mówią inaczej, może
więc jakiś przykład ?
M.W.:
Proszę bardzo. W Polsce jest niedostatek instalacji do utylizacji
różnych odpadów. Szukając dywersyfikacji, skoncentrowałem się na niszach, które
mogłyby przynosić pieniądze. Stąd powstała pierwsza spółka Recupyl Poslka,
którą powołaliśmy z Francuzami, a zajmować się miała przerobem baterii. Doskonały
układ w którym ZUO miało w niej 25 procent udziałów. Spółka rozwijała się
doskonale, będąc ewenementem na skalę europejską, ale Inneko sprzedało jej
udziały w styczniu.
N.W.:
To dobrze, czy źle ?
M.W.: Na dziś, to ja
podejrzewam, że transakcja mogła się odbyć z naruszeniem prawa, bo bez
publikacji. Nie znam sprawy do końca, ale sprzedano, bo prezes Czyżewski
sprzedaje wszystko, co się da. Ta spółka obsługiwała spory kawał Europy, a
baterie przyjeżdżały z Niemiec, Danii, Szwecji, Łitwy czy Łotwy. Przez lata
broniła się ekonomicznie, miała świetne perspektywy na rozwój, a mimo to
została sprzedana.
N.W.: Bo Inneko ma się zajmować tylko
śmieciami.
M.W.:
To coś panu powiem, zakład podstawowy, który był wielokrotnie
modernizowany, jest dziś liderem w kraju, gdyż jest w nim wiele unikalnych na
skalę kraju instalacji. Ot, na przykład składowisko odpadów niebezpiecznych,
które jest jednym z trzech w Polsce, czy składowisko odpadów azbestowych,
jedyne takie w województwie. Jest też instalacja da utylizacji gruntów
skażonych odpadami ropopochodnymi. Te instalacje, to jest śmietana tego
zakładu, która pozwala na utrzymywanie dla mieszkańców niższych cen za śmieci.
N.W.: Tu chyba pan przesadza. Padł ze
strony wiceburmistrza Strzelec Krajeńskich zarzut, że Inneko finansuje różne
przedsięwzięcia i dlatego ceny smieci są wysokie. Miasto chętnie posługuje się
tym argumentem w ocenia pana okresu działalności.
M.W.:
Ależ funkcjonowanie tych spółek nie ma żadnego wpływu na ceny śmieci.
Wartość inwestycji w Chróściku, gdyby to budować teraz, to jest około 150
milionów złotych. To jest jedyny RIPOK w województwie, a cena za przyjęcie jest
jedną z najniższych w kraju, choć nie może konkurować z czymś, co ma tylko
śmietnisko i udaje, iż posiada jakąś instalację. Ten zarzut się nie broni.
Można się przerzucać na takie argumenty, ale niech samorząd w Strzelcach
Krajeńskich pamięta, że ze swoich pieniędzy nie zainwestował ani grosza w
przetwarzanie odpadów. Korzystają z obiektu, który Gorzów wybudował głównie pod koniec lat dziewięćdziesiątych.
NW.: Jest też zarzut, że niektóre spółki są
ulokowane daleko poza miastem w Stanowicach.
M.W.:
I nie mówi się dlaczego. W Stanowicach dlatego, że mieliśmy tylko 6
tygodni na złożenie wniosków o dofinansowanie, łącznie z pozwoleniami na
budowę. Zdaje się, że dzisiaj władzom miasta dwa lata jest za mało, do znacznie
mniej skomplikowanych inwestycji. To było niewyobrażalne, by w mieście
przygotować nieruchomość w ciągu miesiaca, a musieliśmy, bo Lubuskie otrzymało
z ministerstwa premię za szybkie wykorzystywanie dotacji unijnych. Spora kwota
z tej puli trafiła na rozwój Gorzowskiego Ośrodka Technologicznego...
N.W.: ...które też nie jest pupilem tej
władzy.
M.W.:
Bo ta ekpia nie jest prorozwojowa ! O mieście świadczy budżet i
możliwości, a na budżet składa się potencjał biznesowy. Mało kto wie, że GOT
posiada dziesiątki hektarów gruntów bezpośrednio graniczących z K-SSSE i to są
jedyne grunty inwestycyjne miasta. Miasto nie ma jednak oferty dla inwestorów,
ukrywa to, nie chwali się i nie pokazuje. Miasto nie ma dla biznesu żadnej innej oferty, a tu
można postawić dosłownie każdy zakład. To działanie na szkodę miasta.
N.W.: Może coś posadzą tu, bo pan też trawę
energetyczną sadził
M.W.:
Gminy wokół Gorzowa robią wszystko, aby by przyciagnąć inwestorów,
lokując nawet własne pieniądze, uzbrajają tereny, a Gorzów mając takie tereny
inwestycyjne i nie musząc inwestować, nie wykorzystuje tego wcale.
N.W.: Oni uważają inaczej, że to pan tymi
swoimi wizjami realizował jakieś osobiste fanaberie.
M.W.:
To nie fanaberie, ale wykonane z zewnętrznych środków inwestycje, które
mogłyby przynosić miasto ogromne korzyści. Tu nie chodziło tylko o to, żeby te
spółki przynosiły dochody, ale aby spełniały funkcje rozwojowe. Przecież to
jedyny w województwie park, który broni się ekonomicznie. Podobny istnieje może
w Nowej Soli, ale tam miasto wydało mnóstwo pieniędzy, inaczej niż w przypadku
naszych działań. Tyle się mówi o przyciaganiu innowacyjnego biznesu, a ukrywa
się i deprecjonuje, to co stworzyliśmy w ramach GOT. Nie przyjedzie do Gorzowa
żaden inwestor, inny niż z taśmą
produkcyjną, jeśli nie byłoby oferty, a my możemy im zaproponować bardzo wiele:
od dopracowania ich technologii, udostępnienie gruntów z aktualnym planem
zagospodarowania, a na specjalistycznych badaniach kończąc. W sumie spółka zrobiła inwestyce za 22 mln właściwie
w całosci za środki unijne. Ja po zakończeniu tej inwestycji nie dostałem
absolutorium, bo pan prezes Czyżewski uznał, że mam złą komunikację z radą
nadzorczą i nie mogę dostać absolutorium.
N.W.: Złe relacje ... I kto to mówi ?
M.W.:
No właśnie.
N.W.: Listy otwarte, zarzuty o mobbing w
Inneko i takie tam. Za pana czasów tego nie było ?
M.W.:
Odwrotnie, pracownicy chcieli uczestniczyć i realizować cele, bo ja tego
wszystkiego sam przecież nie zrobiłem. Żeby tak dużo zrobić, w tak krótkim
czasie, bo w ostatnich 3 latach spółka która miała przychody dwadzieścia parę
milionów, zrobiła inwestyce za siedemdziesiąt parę milionów, trzeba wsparcia
ludzi. To był nasz nieprawdopodobny sukces i nie mój, ale współpracujacych ze mną
ludzi. Udało mi się skompletowac wspaniałą załogę, która teraz jest dewastowana
i niszczona. Były znakomuite relacje w całej firmie i nie było zwiazków zawodowych, powstały ale się rozwiązały,
bo nie miały nic do roboty. My bardzo dbaliśmy o załogę i relacje. Zwiazki powstały
na skutek manipulacji pezesa Czyżewskiego.
N.W.: On się broni i ma argumenty. Ostatnio
głośno było o tym, że podobno zawierał pan umowy z podmiotami bez zgody organów
korporacyjnych i takie tam.
M.W.:
To inna sprawa. Gdyby przyszła nowa władza i powiedziała: przyszło nowe,
zrozum, musisz spadać. To ja to rozumiem. Ale było inazcej: byłem mobbingowany
przez 1,5 roku w dziwny sposób za jakieś dziwne hiostorie. Chcięli coś na mnie
znaleźć, zrobiono audyt moich przedsięwzięć gospodarczych 5-6 lat do tyłu i
wykryto, że dałem zaliczkę i ta zaliczka nie została zwrócona. To miało służyć
za główny zarzut, że naruszyłem prawo. Może i tak było, że naruszyłem ustawę o
zamówieniach publicznych, choć według mojej ówczesnej wiedzy i braku reakcji
prawnika, miałem prawo nie widzieć, bo dotyczyło to umowy przedwstępnej.
NW.:To jest ta sprawa CBA ?
M.W.: Czyżewski nagłośnił to w momencie, gdy
okazało się, że z dużej chmury będzie mały deszczcz, bo sąd nakazał zwrot zaliczki
– czyli nie ma szkody, a prokuratura najprawdopodobniej złoży wniosek o
warunkowe umorzenie. Nie ma szkody, a dochodzenie nie wykazało iż zrobiłem cokolwiek umyślnie. Muszą być dwie przesłanki:
umyślnosć i szkoda. Tu nie było niczego. Nagłośnił ten fakt w momencie, gdy
wiedział, że nic z tego nie będzie.
N.W.: Gminy zarzucają Inneko, ze inwestuje
w różne rzeczy nie związane ze śmieciami i dlatego koszty dla mieszkańców są
tak duże ? Kort tenisowy i takie tam cieszące inwestycje.
M.W.:
Pole golfowe, to gest spółki dla
miasta. To jedyne pole na świecie wybudowane na składowisku odpadów
komunalnych. Są pola na hałdach pokopalnianych, ale na składowiskach nie. Tam
było 20 ha gruntów zdegradowanych odpadami. Można było je zrekultywować,
wydając na ten cel około 2 mln złotych i cały czas ponosić koszty utrzymania.
Ja wymyśliłem tam pole golfowe, które udalo się zrealizować.
N.W.: Taka dosyć droga zachcianka.
M.W.:
Wręcz przeciwnie, wsparcie dla miasta i zysk dla mieszkańców. Jest
faktem, ze nie udało się tego sfinansować ze środków zewnętrznych, bo taki był
okres. Pole kosztowało jakieś 3,5 mln i wydawało się, że bez większych
problemów będzie się bronić w działalnosci bieżącej i będzie wychodzić na zero.
Ale jest pewne „coś” o czym się nie mówi. Wówczas pozycja w stawkach podatku od
nieruchjomosci była najniższa, chyba 20
grposzy. To były grunty miasta, które przekazało je spółce i wydało warunki zabudowy
pod pole golfowe. Niestety, wbrew ustaleniom, zaczęto nam naliczać od całego
terenu taki sam podatek jak innym podmiotom gospodorczym. Ten podatek wynosi
teraz około 400 tysiecy złotych i jest główną przyczyną strat pola golfowego.
N.W.: Czyli gdyby nie podatek, to nie
byłoby strat ?
M.W.:
Tak, by było. Patrzę na to tak, że miasto ma dzisiaj 400 tysięcy z
podatków i nie ma kosztów utrzymania byłego śmietniska, które rocznie
wynosiłyby co najmniej 100 tysiecy złotych. Nie jest więc tak, jak się to pole
przedstawia. Poza tym, to jedyne pole golfowe w Polsce w granicach miasta.
N.W.: Chwalił się pan tymi wszystkimi
sukcesami prezydentowi Wójcickiemu ?
M.W.:
Nie miałem kiedy, bo on się wcale
firmą nie ineteresował. Ja nie miałem z nim żadnego kontaktu zawodowego jak został prezydentem. Nie zwizytował firmy, nie
chciał poznać, jak wielki atut ma miasto
w GOT.
N.W.: Taka wisienka ?
M.W.:
No cóż, może się na tym nie zna.
N.W.: Poza dyskusją jest pod wpływem prezesa
Czyżewskiego, który przedstawia ćwierć wieku pana pracy dla Gorzowa, jako jakąś
klęskę.
M.W.:
Tak, ten czarny PR prezesa Czyżewskiego ma nawet swoje konsekwencje. Uciekło
nam dwóch poważnych inwestorów, którzy chcięli robić z nami interesy. Kiedy
jednak usłyszeli od niego, że spółka ma ogromne problemy i nie wiadomo, czy
przeżyje, to się wycofali. Nie pojmuję, jak można własną spółkę tak szkalować
na zewnątrz. Przecież to działanie na szkodę miasta i jego mieszkańców. To
chyba jedyny przykład w Polsce, że właściciel krytykuje swój własny majatek.
N.W.: Co dalej ?
M.W.:
Bez innowacyjnego przemysłu, opartego na badaniach, które już dziś można
przeprowadzać w Gorzowskim Ośrodku technologicznym, Gorzów nie ma szans na
rozwój, bo z socjalnej płacy w fabrykach nie będzie się rozwijał, a inni tu nie
przyjadą. Łatwo narzekać, ze coś kosztuje, ale trzeba to promować. Dosyć łatwo
coś wyprodukować, ale trzeba to jeszcze sprzedać, a najpierw dotrzeć z
informacją do odbiorcy. To rola miasta.