Przejdź do głównej zawartości

Marta to nie jest lekarstwo, ale eksperyment i prezent dla PiS-u...

W mieście nad Wartą nie jest ani tak dobrze, ani tak tragicznie, jak niektórzy chcieliby to widzieć. Biedadyskusje o kontrkandydacie dla Wójcickiego weszły w fazę „prekonsultacji” i choć do ostatecznych rozstrzygnięć jeszcze sporo czasu, to pewne są dwie rzeczy. Po pierwsze, nie wystartuje kandydat z największymi szansami i cieszący się w mieście ogromnym szacunkiem, a mowa o mecenasie Synowcu. Po drugie, niemal pewnym jest, iż w konkury z wykreowanym przez siebie prezydentem, stanie liderka Ludzi dla Miasta. Kandydatem na prezydenta może być każdy, ale nie każdy do bycia prezydentem się nadaje w momencie, gdy wydaje mu się, że jest inaczej...


...bo Marta Bejnar-Bejnarowicz, jaką znamy po trzech latach jej samorządowej aktywności, to jedynie wypolerowany „kostium” ruchomiejskiej aktywistki. Próbuje kołysać gorzowską sceną polityczną przy pomocy interpelacji, patetycznych oświadczeń oraz eventów, ale to wciąż za mało.

Opakowana jest przyzwoicie, jako młoda, dynamiczna i zaangażowana w mnóstwo przedsięwzięć – i tak w rzeczywistości jest - ale gdy się zajrzy za kreowaną sztuczną kurtynę otwartości na innych, ujrzeć można kwintesencję tego, czego miastu nie potrzeba najbardziej, a co było powodem jej rozwodu z prezydentem Jackiem Wójcickim: emocjonalność, niezdolność do kompromisów, akcyjność, zacietrzewienie oraz działanie pod publiczkę. Żadnych spójnych wizji i chęci budowania ponad podziałami, nic oryginalnego i za dużo „nie swojego”, ale podrzucanego od jakiegoś czasu, przez zainteresowanych posiadaniem w przyszłości wpływów w mieście.

Najbliżej byłoby nam do pani Bejnarowicz, bo chcemy poprzeć kandydata, który rzeczywiście mógłby w tym mieście coś zrobić i zmienić” – oświadczył wiceszef lubuskiego KUKIZ’15 Roman Kuźbiński i nie wiadomo, czy taką deklarację traktować jako wsparcie, czy jednak „pocałunek śmierci”, bo liderka LdM rozmawiała też z liderami innych środowisk: Jerzym Wierchowiczem z Nowoczesnej, Krystyną Sibińską z Platformy Obywatelskiej, a nawet spotkała się z eksprezydentem Tadeuszem Jędrzejczakiem.

Czyli jak u Stanisława Anioła w „Alternatywy 4”: „Całe miasto wiedziało, że mnie popiera Broński i że ja jestem jego człowiek. A Broński był podczepiony pod Korszula, a Korszul to z kolei człowiek Skolskiego”.

Jeśli dorzucić do tego Roberta Anackiego z Partii Wolność, to różnorodność „zwierzyny politycznej” w jej ewentualnym obozie, mocno nawiązywałaby do „Arki Noego” z której po ewentualnej elekcji wyskoczyłyby jeszcze bardziej pospolite zwierzątka, niż te pływająca na łajbie Wójcickiego. Nie byłoby problemem „nakarmienie ich”, bo w mieście spółek i synekur dostatek, ale czy tego właśnie oczekują mieszkańcy ? Wątpliwe.

Właśnie, rzecz o zwierzętach. To one – a w mniejszym stopniu niż zwykli mieszkańcy Gorzowa – najwięcej zawdzięczają Ludziom dla Miasta: kaczki w Parku Róż – kaczkomaty, „Pędzliczek zielonkowaty” i nietoperze – opóźnienie swojej zagłady, a zwierzęta z cyrków – zakaz występów na miejskich terenach. Tu warto krótko podsumować: jest radna Bejnar-Bejnarowicz jedną z najaktywniejszych i najgłośniejszych radnych, ale warto powiedzieć wprost, że z trudem znaleźć efekty jej aktywności. Owszem, stawia celne diagnozy, ale nie daje rozwiązań, potrafi być bezkompromisowa, lecz w jej przypadku nie jest to najlepsza rekomendacja, by zarządzać miastem – może zostać blogerem.

Nie brakuje więc ględzenia, że byłaby najlepszym kandydatem na prezydenta, ale mówią tak ci, którzy dobrze wiedzą, iż Wójcicki ma bardzo duże szanse na reelekcję i sami kandydata wystawiać nie chcą.

Partie nie szukają przyszłego prezydenta, a jedynie kandydata na przeciwnika Wójcickiego, pod którego - mogłyby się „podczepić”. Jest jednak bardzo prawdopodobne, że wystawiając przeciwko dotychczasowemu prezydentowi postać kalibru szefowej LdM, uda się upodobnić przyszłoroczną kampanię wyborczą do scen z filmu „LotnaAndrzeja Wajdy, gdzie wymachujący szabelkami ułani, chcieli pokonać niemieckie czołgi.

Gdyby jednak na siłę szukać kandydata, to jest w mieście nad Wartą sporo osobowości z doświadczeniem i umiejętnościami, by nie musieć sięgać po „substytuty”.

Jeśli niektórym w poszukiwaniach przeszkadza trudny charakter kandydata idealnego, jakim mógłby być eksprezydent Henryk Maciej Woźniak, to mogą się gorzko rozczarować, gdyby nierealne stało się faktem, a Bejnar-Bejnarowicz została prezydentem. Jeśli ktoś nie potrafi kontrolować nastrojów, to nie będzie dobrym prezydentem, bo w tej robocie, kompetencje psychologiczne są nie mniej ważne, niż te twarde.

Te pierwsze przez wielu zostały już zlustrowane i rozpoznane. Niechęć środowiska Marty Bejnar-Bejnarowicz do współpracy z innymi nie jest miejską plotką, ale faktem. Wcześniej faktem było milczenie jej środowiska, gdy w Urzędzie Miejskim degradowani lub pozbawiani pracy byli fachowcy, których zastępowali ci z Ludzi dla Miasta. To co ona dziś krytykuje, ubrana w „kostium” bezinteresowności, nie jest konsekwencją odrzucenia ruchomiejskich pomysłów, ale efektem ich częściowej implementacji – zwłaszcza w obszarze konsultacji programów konsultacji.

To więcej niż pewne, że prezydent Wójcicki sobie nie radzi, a jego wiceprezydenckie otoczenie, to w dwóch trzecich kompletne cymbały.

Pewien człowiek w Afryce kupił szlifowaną cyrkonię i dał do weryfikacji jubilerom. Czy byli w stanie określić „na oko”, że to nie diament ? Oczywiście, że nie. Nie inaczej w polityce, a już szczególnie tej lokalnej, gdzie „legenda” i obraz, zniekształcają przekaz. Politycy Platformy Obywatelskiej, Nowoczesnej i ci od Kukiza – których trudno nazwać politykami – okazaliby się jednak ludźmi bez wyobraźni, gdyby uwierzyli, że gorsza i żeńska  kopia byłego wójta Deszczna, jest lepsza niż oryginał.

A może potrzeba zmiany i wystawienia kontrkandydata dla obecnego prezydenta, a w rzeczywistości zrobienia „prezentu” PiS-owi i Sebastianowi Pieńkowskiemu, to sztuczne wykreowanie sytuacji, która obróci się przeciw miastu i odda je „dobrej zmianie” ?

Zanim opozycyjne względem PiS i Jacka Wójcickiego środowiska, zaczną na siłę budować przeciwko niemu koalicję, warto położyć na jednej szali wszystkie niedociągnięcia – opóźnienia inwestycji, nieudolnych wiceprezydentów z PiS i PO oraz kilku dyrektorów, brak kreatywności, a na drugiej – mniejszą niż w innych miastach rolę partii, względny spokój w Radzie Miasta i jednak inicjowane inwestycje. Co gorsze: skok partii na Urząd Miejski i Pieńkowski w roli „Towarzysza Szmaciaka” czy perturbacje z remontem dróg oraz mało wizjonerski włodarz miasta ? Raczej to pierwsze.

Słabość Wójcickiego wzięła się stąd, że całkiem niepotrzebnie w pierwszym roku prezydentury przyjął za swoją, ruchomiejską ideologię. Jeśli to zaważyło na dwóch kolejnych latach jego prezydentury, to strach pomyśleć, co by się stało, gdyby miastem rządzili jej twórcy. 

Lepiej nie leczyć grypy - tym w rzeczywistości są dotychczasowe problemy inwestycyjne miasta - "maścią" o mało znanej zawartości, o której gawiedź mówi, że zadziała. Takie eksperymenty kończą się nawet zgonami... 


Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...