Ulubiony koń cesarza Kaliguli na imię miał Iniciatus i został nawet
senatorem. Najlepszy wiceprezydent królowej Elżbiety, to Artur. Koń był wyjątkowy
i nad jego snem czuwali pretorianie, a Artur wcale nie ma gorzej, bo nad jego
nieudolnością czuwa „dobra zmiana”. Koń
puszczał w senacie bąki, a Artur robi
sobie jaja z prezydenta Wójcickiego –
podobno niczego nie olewa, ale wkłada we wszystko dużo serca. Gdyby nie zamach –
koń Iniciatus byłby konsulem, a gdyby nie urlop Wójcickiego, Artur nie musiałby
się dzisiaj tłumaczyć, że „dał dupy”
na całej linii...
...i to on –
niczym Kopernik wstrzymując Słońce i ruszając Ziemię – dał Ziemi „odpocząć” i wstrzymał w mieście ruch
kołowy. Trudno nie drżeć, wiedząc, że przed wiceprezydentem Arturem Radzińskim jeszcze remont
Kostrzyńskiej i kilka innych. Gorzowianie wiedzą, czym to pachnie i mają
nadzieję, że po dzisiejszej szarży gorzowskich „Misiewiczów”, prezydent Jacek
Wójcicki wreszczie zmądrzeje i dalsze „robienie
sobie jaj” z mieszkańców przez Radzińskiego, zostanie im oszczędzone.
„Chciałem zaapelować z tego miejsca do
prezydenta Wójcickiego, żeby zakasał rękawy i wziął się do pracy, bo wygląda to
coraz gorzej. Prezydent nie może kreować się na osobę, która panuje nad
sytuacjąm bo jest odwrotnie” – mówił dziś na budowie nadzorowanej przez
rekomendowanego przez Prawo i Sprawiedliwość wiceprezydenta, przewodniczący Rady Miasta Sebastian Pieńkowski, któremu asystował
inny gorzowski „misiewicz” bez większego – doslownie żadnego – doświadzcenia zawodowego
Paweł Ludniewski.
Panowie
wyczuli falę miejskiego niezadowolenia z realizacji inwestycji drogowych,
ochoczo na nią wskoczyli i zgrabnie na niej podczas konferencji surfowali.
Zapomnięli jednak o tym, że wszystkiemu winien jest ich polityczny nominat
Iniciatus ...upss, pardon, to nie ten – Artur Radziński. Konferencja, to nie
przypadek i chociaż konstatacje Pieńkowskiego w głowie się nie mieszczą, warto
pamiętać, że jesteśmy w miejscu, w którym trzeba słów mocnych, bo za chwilę
słowa stracą moc lub nie będzie można ich wypowiadać.
Ratusz wyszedł
z innego przekonania, a niezawodna Marta
Liberkowska – żeby było jasne: ładna i mająca uroczy głos, ale... – nie zawiodła
nikogo, kto lubi „mowę trawę”. Te kobiece
ozdobniki oraz koniec końców – pierdoły.
„Nadzorujący
prace wiceprezydent Artur Radziński naprawdę wkłada w to całe serce” - napisała
w komunikacie, który z każdym zdaniem, stawał się jeszcze mniej strawny: „Rozumiemy, że utrudnienia mają prawo
wywoływać znużenie”. Ten bezsensowny komunikat, to kwintesencja obecnej
władzy, która zbudowana jest na prymitywnym przekazie i wykorzystywaniu kobiet,
jako parawanu dla nieudolności facetów – od Wójcickiego zaczynając, idąc przez Łukasza Marcinkiewicza i Artura
Radzińskiego, a na Pieńkowskim kończąc.
Prezydent na
urlopie w momencie totalnego paraliżu miasta ? Niestety, nie jest to żadna
nowość, bo Wójcicki nawet siedząc w gabinecie przy Sikorskiego, nadal czuje się
jak na wczasach lub kolonii, w większej niż Deszczno miejscowości.
Przewidywania co do tej śmiesznej trupy Wójcicki – Radziński-Sujak są tak
mroczne, że teoretycznie przyszłość może być tylko lepsza niż one. Niestety,
wizja rządów „misiewiczów” w postaci
Pieńkowskiego czy Ludniewskiego, może być potwierdzeniem tezy, że rzeczywistość
przerasta najczarniejsze scenariusze.
„Mówimy to w imieniu mieszkańców. Wzywamy
pana prezydenta, żeby podjął konktretne kroki” – mówił na konferencji Paweł
Ludniewski, przy którym Bartłomiej
Misiewicz, to człowiek pracowity, znajacy życie oraz posiadający ogromne
doświadczenie pozapolityczne.
Można ubolewać, że prymitywnej
propagandzie ulegają nad Wartą tysiące, ale zamiast tego, lepiej wyciągnąć
wnioski: opozycja w Gorzowie nie zatrzyma „dobrej
zmiany” w jej pełzającym marszu na Ratusz, jeśli nie przyjmie do
wiadomości, że grzeczności, to można prawić na szkolnych akademiach, a „Misiewiczom”
trzeba mówić wprost: jesteście zakłamanymi frajerami i życiowymi nieudacznikami,
którzy chcą się „nachapać” na publicznym, a dla miasta nic dobrego nie
zrobicie.
Prezydent
Wójcicki jest odpowiedzialny za inwestycje i wszystko inne, ale wiceprezydent Radziński
powinien „dostać kopa”, bo okazał się
dyletantem, a PiS sprawdza jak daleko może się posunąć. Jeśli teraz ujdzie to „dobrej zmianie” na sucho – a tak będzie –
to właśnie jesteśmy obserwatorami żegnania się Wójcickiego z urzędem.
Ciężko się rządzi z
prokuratorskimi zarzutami i wziją wyroku. Może to ostatni taki urlop ze Słońcem
innym niż przez okienko w Wawrowie...