Przejdź do głównej zawartości

Platforma gnije ! Dzisiaj odeszli kolejni cenni działacze ...

Oczekiwanie zmian w lubuskiej Platformie Obywatelskiej było ogromne, ale -dla dobra sprawy w wyborach prezydenckich – chcący ją zmieniać od wewnątrz działacze i kandydaci na działaczy: milczeli. Partia składająca się z leciwej baronessy, nawiedzonej senator z Lipek Wielkich, zakompleksionej posłanki z Gorzowa oraz stąpającego pięć centymetrów nad ziemią kandydata na ołtarze, przechodzi najpoważniejszy kryzys od klilku lat.


Procesu gnilnego nic już  nie zatrzyma, bo z gorzowskiej Platformy Obywatelskiej odchodzą ci, którzy chcieli i mogli ją zmieniać – mając ku temu odpowiednie predyspozycje oraz odpowiedni poziom niezależności. Zostają w niej życiowi nieudacznicy, prowincjonalni karierowicze oraz „producenci martwych dusz” – dla których polityka jest wszystkim.

Platformerski establishment w województwie lubuskim lubi takie znane nazwiska jak Wierchowicz, Synowiec, Woziński czy Wichlińska dopóty, dopóki ich zaangażowanie jest rytualne i nie zagraża ich własnym karierom. „Niech sobie będą, niech działają, byle nie mieli za dużych ambicji” – uważają ci, którzy poza polityką nie widzą życia, a dziś „żyją z władzy” w parlamencie, samorządach, Lubuskim Urzędzie Wojewódzkim czy Urzędzie Marszałkowskim.

Ludziom spełnionym zawodowo polityka do niczego potrzebna nie jest – ale mogliby  tej polityce wiele dać.

Jako pierwszy „pękł” przed drugą turą wyborów Jerzy Wierchowicz, który padł ofiarą strachu o własne tyłki ze strony przewodniczącej lubuskich struktur PO Bożenny Bukiewicz, senator Heleny Hatki oraz udających „polityczną przyjaźńKrystyny Sibińskiej i „Jasia bez pola” -  Roberta Surowca.  Nie chciał się zgodzić na organizacyjną mizerię, deficyty intelektualne, a przede wszystkim – został przez swoich kolegów i koleżanki potraktowany „z buta”.

W takiej sytuacji ludzie tej klasy i rangi nie mieli wyjścia.

Sensu trwania w tej partii nie ma, bo tam o nic ważnego nie chodzi. Ciarki mi przechodzą na myśl o tym, co zobaczyłem w ostatnich miesiącach uczestnictwa w strukturach Platformy obywatelskiej” – mówi NW najbardziej znany w regionie adwokat, a także radny Rady Miasta Jerzy Synowiec.

We wtorek oficjalnie wystąpił z Platformy Obywatelskiej, a dzisiaj zrobiła to jego żona – również bardzo znana prawniczka oraz radna Sejmiku Wojewódzkiego Anna Synowiec. „W Platformie Obywatelskiej poznałam niestety bardzo wielu ludzi działających nie dla regionu i miasta, ale głównie z niskich pobudek. Poznałam też wielu wartościowych ludzi, ale z nimi mogę współpracować bez aktywności w partii” – skonstatowała A. Synowiec, która w sejmikowym klubie pełni także funkcję sekretarza.

W obu przypadkach chodziło o sprzeciw wobec koniunkturalnemu traktowaniu polityki i zajmowaniu się tylko partią dla partii.

To jednak nie wszystko.

W środę popołudniu z partii zrezygnowali lub wycofali swoje deklaracje kolejni działacze z koła kierowanego dotychczas przez senator H. Hatkę, a wśród nich m.in. adwokat i radna Powiatu Gorzowskiego Anna Wichlińska, zatrudniający ponad 150 pracowników przedsiębiorca Zbigniew Woziński, były dyrektor biura senatorskiego H. Hatki – Stanisław Czerczak, a także Tadeusz Grabowski, któremu zarzucono dawną przynależność do PZPR, gdzie – w przeciwieństwie do byłego opiekuna pracowników budowlanych w DDR Władysława Komarnickiego - był szeregowym członkiem, a obecnie może się pochwalić piękną kartą doświadczenia życiowego i zawodowego.

Polityk nie może mieć emocji” – powiedziała dwa tygodnie temu w Radiu Zachód senator z Lipek Wielkich H. Hatka. 

Tak właśnie działała jako wojewoda, a potem senator. Najpierw wyłączyła emocje, później rozum, a ostatnio intelektualne zwieracze...

W wyborach trzeba wyłączyć samą senator...



Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...