Przejdź do głównej zawartości

Bohater trzeciego szeregu...

Gdy umierają ludzie z pierwszych stron gazet, rozpisują się o tym wszyscy, ale gdy odchodzą ludzie z trzeciego szeregu – zaangażowani, poświęcający swój czas i pieniądze oraz oddani na rzecz tych z szeregu pierwszego – zapomina się o nich nawet na portalu gminy w której byli samorządowcami. Warto jednak o nich pamiętać, bo są solą demokracji i polityki w ogóle ...
Radny Krzysztof Bula podczas sesji inauguracyjnej Rady Miasta w 2014 roku

Zmarł znany większości lubuskich polityków działacz i aktywista wielu partii Krzysztof Bula z Dobiegniewa. Nigdy nie zrobił spektakularnej kariery, bo od zawsze wolał pracować na rzecz karier innych. Wspierał finansowo, poświęcał czas i energię – czesto zaniedbując sprawy własne.

Znali go i sporo mu zawdzięczali ministrowie, wojewodowie i parlamentarzyści.

Był współzałożycielem i członkiem władz regionalnych Akcji Wyborczej Solidarność w latach 90-ych, później wiceprezesem lubuskich struktur Stronnictwa Narodowego, a następnie Partii Chrześcijańskich Demokratów i Polski Razem Jarosława Gowina. Organizował pierwszą kampanię wyborczą Jacka Bachalskiego, a później wielu innych polityków i z różnych opcji.

Dość powiedzieć, że był zaangażowany w kampanie wyborcze takich osób jak ekspremier Kazimierz Marcinkiewicz, ekswiceminister Maciej Rudnicki, poseł Bogusław Wontor oraz wielu innych znaczących postaci lubuskiego życia publicznego.

Zawsze aktywny i oddany mieszkańcom swojej gminy – gdyby nie on turniej „Dobiegniew Cup” do dzisiaj byłby nikomu nieznaną imprezą w niewielkiej gminie.

Ostatnio pracował jako listonosz oraz pełnił mandat radnego Rady Miasta i Gminy Dobiegniew. „Musiałem zmienić rejon pracy jako listonosz, bo nie wyrabiam jako radny i dostarczyciel. Wszyscy myślą, że wszystko im załatwię. Nie daję rady” – mówił nie dalej jak tydzień temu w rozmowie z autorem bloga Nad Wartą.

Pogrzeb w sobotę o godz. 12.00 w Dobiegniewie.


Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...