Przejdź do głównej zawartości

Co z tą opozycją ? Słabo...

Rosnąca w siłę Nowoczesna z każdym tygodniem staje się bardziej poważniejszą ofertą dla ambitnych i aktywnych działaczy w Lubuskiem, niż zgrana płyta zmęczonych i oderwanych od rzeczywistości liderów Platformy Obywatelskiej. Ta ostatnia, sondażowo trzyma się jeszcze mocno w swoim lubuskim bastionie, ale wynika to jedynie z faktu sprawowania władzy samorządowej, co wiąże się z konkretnymi korzyściami dla działaczy:  od samorządowców - liczących na „przychylne oko” podczas rozpatrywania wniosków o unijne dofinansowanie, przez potencjalnych beneficjentów prywatnych – „ostrzących sobie zęby” na środki dla firm, a na marszałkowskich urzędnikach kończąc...
              
FOT.: Wikipedia/RZG/Radio Gorzów/Polsat Info
         ...bo liczebność i siła lubuskiej Platformy Obywatelskiej, nie wynika dziś z aktywności, świeżości oraz inwencji jej działaczy, ale jest ściśle związana z etatami w Urzędzie Marszałkowskim oraz podległych mu jednostkach. Oczywiście, można przyjąć iż są to ludzie w zdecydowanej większości ideowi, gdyby nie to, że sama partia postrzegana jest jako całkowicie z tych wartości wyjałowiona.             
           
            Nie lepiej bywa z Nowoczesną, ktora bieżącą taktykę, przedkłada nad logikę. Dokładniejsza analiza jej działań w regionie i kraju pokazuje, że tej partii nie zależy na pokonaniu Prawa i Sprawiedliwości, ale odebraniu „nieubrudzonych” działaczy Platformie Obywatelskiej. Oni sami w nieoficjalnych rozmowach z blogiem Nad Wartą nie mówią „nie”, ale podkreślają, że określanie się dzisiaj byłoby zbyt wczesne.

     „Rozumiem jednak, że lepiej się określić w ciagu najbliższych kilku miesięcy, bo później będzie to interpretowane jako koniunkturalne” – mówi jeden ze znanych samorządowców.

    Trudno oprzeć się wrażeniu, że przyszłotygodniowe turne platformerskiej „wierchuszki” po 12 powiatach (9 listopada o godzinie 17 w każdym z miast) - od Grzegorza Schetyny w Zielonej Górze, przez Ewę Kopacz w Gorzowie, Rafała Trzaskowskiego w Słubicach, Rafała Grupińskiego w Świebodzinie, Bartosza Arłukowicza w Krośnie Odrzańskim, a na Małgorzacie Kidawie-Błońskiej w Strzelcach Krajeńskich i Cezarym Grabarczyku w Międzyrzeczu, kończąc - to próba przełamania niemocy i inercji, ale przede wszystkim chęć nadrobienia ośmioletnich zaległości w kontakcie ze strukturami, by nie zaczęły odpływać do Nowoczesnej.

      Jest jeden problem. Błędy i ubytki w sferze organizacyjno-operacyjnej, można w kilka lub kilkanaście miesięcy skutecznie uzupełnić, ale deficytów intelektualnych u partyjnych liderów, nie zastąpi jednorazowy import do regionu wszystkich znanych twarzy z Warszawy.  

    Nie jest prawdą, że dla lepszej komunikacji z coraz mniej wymagającym elektoratem, lepiej nie „szpanować” wiedzą, oczytaniem i wysokim poziomem intelektualnym. Właśnie teraz, gdy w polityce przestają się liczyć argumenty, a liczy się argument siły, liderzy partii w regionie powinni emanować świeżością umysłu, rozumieniem sytuacji politycznej szerzej niż tylko z pozycji podsłuchanych w hotelu poselskim rozmów oraz dorobkiem zawodowym robiącym wrażenie w stylu: „WOW!”.

     O ile w Zielonej Górze nie jest źle, a tamtejsza Platforma Obywatelska ma wizerunek partii światłej i skupiającej ludzi z doświadczeniem oraz obyciem, to nad Wartą jest z tym istotny problem. Dyskusja o gorzowskiej platformie, jej sposobach działaniach oraz liderach, nie może się odbywać z pominieciem faktu, że w odbiorze społecznym ta partia nie jest do końca wiarygodna – niby jest w miejskiej koalicji z PiS-em i prezydentem Jackiem Wójcickim, żyrując jego kontrowersyjne działania oraz dyskontując ten fakt dla swoich działaczy, a z drugiej strony udaje iż jest inaczej.

   Poza tym, trudno oprzeć się wrażeniu, że kryzys przeżywa „kondycja intelektualna” czołowych działaczy tej partii w mieście nad Wartą, gdzie w cenie jest "retor" Jerzy Sobolewski, bo dostarcza słuchaczom więcej radochy niż Ferdynand Kiepski, lub "raper" Radosław Sujak, a w odstawkę idą profesjonaliści: ekskurator oświaty Radosław Wróblewski czy ekswicemarszałek Tomasz Gierczak.

       Wielu członków PO wprost przyznaje, że ów "kondycja intelektualna" odbiega od oficjalnego wizerunku Platformy Obywatelskiej, często demotywując i odstręczając tych, którzy myślą iż tutejsi radni i posłowie, to tak samo błyskotliwie inteligentni ludzie jak krajowi liderzy. Jest inaczej i nikt nie chciał w przeszłości tego zmieniać, czego konsekwencją jest obecność dzisiaj uznanych adwokatów Jerzego Wierchowicza i Jerzego Synowca – oraz skupionego wokół nich środowiska prawników - w Nowoczesnej.

        Ale to jedna strona medalu opozycji w Lubuskiem.

       Oczywiście, trudno przejść obojętnie obok inteligencji i dorobku biznesowego Pawła Pudłowskiego oraz hiperaktywności i skuteczności prezydenta Wadima Tyszkiewicza, ale ich problem – podobnie jak i Wierchowicza w Gorzowie - polega na tym, że chcieliby wyborcom obiecać powrót do dawnych standardów polityki, najlepiej tych z intelektualnego klimatu Unii Demokratycznej i Unii Wolności, lecz w nowocześniejszym wydaniu. Cel i intencje zapewne dobre, ale społeczeństwo – zwłaszcza tu na pograniczu Polski - już całkiem inne, wymagające innych sposobów dotarcia do niego.

      Smutną konstatacją ostatniego roku lubuskiej polityki jest to, że wcale nie taka lotna Elżbieta Rafalska, wraz z kilkoma innymi jeszcze mniej rozgarniętymi „wuefistami”, zepchnęła dotychczasowych działaczy opozycji do politycznego narożnika, ale w lubuskiej PO i Nowoczesnej nie narodzili się nowi naturalni liderzy. Ich więcej w ruchcach miejskich oraz u KUKIZ-a i KORWIN-a, czego potwierdzeniem są m.in.: Marta Bejnar Bejnarowicz, Alina Czyżewska, Michał Szmytkowski, czy Olimpia Tomczyk-Iwko i Robert Anacki, a jakby brak ich u „wypasionych kotów”.

     Po co komu partie opozycyjne wobec PiS-u, jeśli mają być takie same jak te, które utorowały tej partii drogę po władzę?

    Dobrze więc, że Nowoczesna kokietuje Komitet Obrony Demokracji i jeszcze lepiej, że zadbała by znaleźli się w niej ludzie młodzi i zdolni – w gorzowskim wydaniu to znana ze społecznej aktywności Katarzyna Milczał, działacz i nauczyciel Leszek Sokołowski oraz były ekonomista i eksprezes Gorzowskiego Rynku Hurtowego, a dziś przedsiębiorca Mariusz Domaradzki, ale oby się nie okazało, iż mają być tylko „kwiatkami do kożucha”. Ich intelektualny potencjał i złe doświadczenia z aktywności w zmurszałym SLD, to spore atuty, ale Nowoczesna zbyt wielu jednocześnie chciałaby zrobić dobrze, a to sie udać nie może.

     Kłopot obu partii – Nowoczesnej i PO - polega na tym, że ludzie chcą zmiany totalnej i nie widzą w scenariuszach politycznych na przyszłość tych wszystkich byłych posłów, radnych, przewodniczących i znanych działaczy, bo oni już nic nowego wymyślić nie mogą.

      I to jest problem całej mainstremowej opozycji, która nie zawsze myśli o tym, aby coś zrobić w kraju, regionie i mieście, ale przestać być opozycją i zająć miejsce tych, których dzisiaj się zwalcza. Oby zmiany były nie tylko personalne - bo te są najłatwiejsze - ale również jakościowe...


Popularne posty z tego bloga

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Komarnicki chce być kanonizowany ! Ale najpierw celuje honorowego obywatela ...

Były komunistyczny aparatczyk w drodze po kolejne zaszczyty. Lokalni decydenci zastanawiają się,  czy nie będzie to pierwszy krok do żądania koronacji lub rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego. Bardziej wtajemniczeni obawiają się nawet, czy rezygnacja z urzędu biskupa diecezjalnego przez Stefana Regmunta, to nie jest pierwszy krok w drodze PZPR-owskiego aktywisty po zaszczyty kościelne...                      ...bo skoro Władysławowi Komarnickiemu nie wystarczają już zaszczyty świeckie, to jest obawa iż sięgnie po te, które dotychczas zagwarantowane były głównie dla duchownych. W tym wieku i tak „ już nie może ”, a żonę bez problemu mógłby umieści ć w klasztorze sióstr klauzurowych w Pniewach. Fakty są takie, że do przewodniczącego Rady Miasta Roberta Surowca wpłynęły cztery wnioski o nadanie W. Komarnickiemu tytułu „ Honorowego Obywatela Gorzowa Wielkpolskiego ” i gdyby nie rozsądek niekt...

Znamy Jerzego i Annę, a teraz jest także Helenka Synowiec

Dzieci z polityką nic wspólnego nie mają, ale gdy w rodzinie wybitnych prawników i znanych polityków pojawia się piękna córka, nie jest to temat obojętny nad Wartą dla nikogo. Mecenas Synowiec ma powody do radości, jego urocza żona i matka Anna jeszcze więcej, a mieszkańcy Gorzowa powinni mieć nadzieję, że za kilkanaście lat, także ich córka mocno dotknie Gorzów swoją obecnością... ...bo choć dzisiaj Helenka Synowiec jest jeszcze osobą nieznaną, to za kilka lat będzie bardzo obserwowaną. Jednych takie podejście irytuje, ale ponad wszelką watpliwość w Gorzowie nikt z nazwiskiem „Synowiec”, nie może być kimś przeciętnym. „ Przedstawiam Wam nowego członka mojej rodziny córeczkę Helenkę – gorzowiankę, która urodziła się 11.10.2016 r, o godz. 8:35 ” – ogłosiła na portalu społecznościowym Anna Synowiec . Ktoś powie, że to nie temat, ale to jest właśnie temat, gdyż nikt z bohaterów nie jest przeciętny: ani ojciec, ani matka, ani nawet córka.          ...