Przejdź do głównej zawartości

Notka z życia opozycji...

Jeżeli Pudłowski i Tyszkiewicz, Sługocki czy Polak, czekają spokojnie na to, że Rafalska, Ast lub Paluch nie dadzą rady, a sami w międzyczasie będą się głównie adorować, efekty będą za dwa lata fatalne. Lubuska opozycja spod znaku Platformy Obywatelskiej nie wyciągnęła żadnych wniosków, a ta od Ryszarda Petru, jest zakochana sama w sobie i nie bardzo wie co robi, przyjmując pod swoje skrzydła dosłownie wszystkich – od działaczy Sojuszu Lewicy Demokratycznej, po tych z Polskiego Stronnictwa Ludowego. To nie może się udać, jeśli komunikacji pomiędzy działaczami, nie zastąpi komunikacja z potencjalnymi wyborcami.


          W regionie dobrze rządzonym przez antyrządową opozycję, której twarzą jest marszałek Elżbieta Polak, zgodnie z badaniami prowadzonymi w regionach, największe poparcie społeczne posiada konserwatywne Prawo i Sprawiedliwość, której twarzą są Elżbieta Rafalska i Marek Ast. Wszystko dlatego, że zużyta wieloma latami sprawowania władzy w regionie PO, stała się partią bezpłciową i bezideową. Co bardziej smutne, ugrupowaniem niedostrzegającym swojego potencjału na zapleczu - zasobów ludzkich, które symobilizuje tych kilka nazwisk nowego pokolenia: Marcin Pobierowski, Mariusz Marchewka, Tomasz Gierczak, Michał Iwanowski czy Radosław Wróblewski. To nazwiska ludzi młodych, ale z ogromnym doświadczeniem samorządowym i administracyjnym.

          Świat lubuskiej Platformy Obywatelskiej w czasach „postbukiewiczowskich”, to dwór – pełen urzędniczych gierek oraz intryg w Urzędzie Marszałkowskim, partyjnych podchodów oraz „badania terenu”.

          Jak nigdy, aktualną staje się konstatacja, że „polityka to teatr”, chociaż tu nikomu nie chodzi o to, by dobrze zagrać, lecz tylko o to, aby rozegrać konkurenta. Prawda jest taka, że wielu urzędników z nadania PO i szybko przez nią „skaperowanych” do partii, nie zna świata innego niż ten z okresu rządów E. Polak i Marcina Jabłońskiego, gdy można było więcej. Perspektywa oddania pola w Urzędzie Marszałkowskim komuś innemu, rozpala wyobraźnię do czerwoności.

        Senator i komisarz PO Waldemar Sługocki próbuje być liderem otwartym, jego zaangażowanie i aktywność są większe niż kogokolwiek wcześniej, ale nie jest zbyt wiarygodnym kandydatem na szefa opozycji w Lubuskiem, bo nic dla partii jeszcze nie wywalczył, a miejse na liście do Senatu było bardziej łaską, niż nagrodą – mimo iż zasłużył na znacznie więcej.

         Z drugiej strony jest Nowoczesna, która nie ma jeszcze silnych struktur w powiatach i gminach, ale z takimi nazwiskami jak Wadim Tyszkiewicz, Paweł Pudłowski czy Jerzy Wierchowicz, ma na czym budować. Inną sprawą jest to, czy przygarnianie pod swoje skrzydła dosłownie wszystkich – od lewicowców z SLD po ludowców z PSL – będzie czytelne i wiarygodne dla wyborców. Można bowiem PiS-owcom zarzucać radykalizm oraz ortodoksję, ale niewiele tam przypadków – kolokwialnie rzecz ujmując – „politycznego kurest...a”, gdzie niegdysiejsi działacze lewicy w jeden dzień stają się liberałami, by kilka dni później znów odnaleźć w sobie społeczną wrażliwość i znaleźć się w organizacji promującej wartości więcej niż lewicowe.

        Przyjmowanie do Nowoczesnej oportunistów z innych partii jest błędem i lepiej poświęcić czas i środki na znalezienie ludzi nowych i mniej koniunkturalnych.

         Ewentualny transfer prezydenta Janusza Kubickiego do Nowoczesnej, czemu dziś naturalnie wszyscy powinni zaprzeczać, wcale nie musi być niczym złym, bo przez lata udowodnił iż jego partią jest Zielona Góra. Analizując jednak sprawę czysto teorytycznie, z punktu widzenia marketingu politycznego, można mieć wątpliwości czy popularny samorządowiec Wadim Tyszkiewicz z Nowej Soli „zostanie kupiony” jako polityk parlamentarny, a zbyt parlamentarny Jerzy Wierchowicz z Gorzowa, będzie „zjadalny” dla wyborców oczekujących od Nowoczesnej świeżości i czegoś nowego.

          Największą zaletą prezydenta Tyszkiewicza jest to, że nie kojarzy się z żadną partią i ma zdolność odczytywania społecznych emocji – naturalnie aktywny na Facebuku, często cytowany i komentowany przez media.

            Jeśli Pudłowski i Tyszkiewicz popełnią błędy Bożenny Bukiewicz, koncentrując się na budowaniu wokół siebie dworu słabeuszy, poniosą porażkę. Stać ich na to, by gromadzić wokół siebie najlepszych i nawet jeśli informacje o rozmowach z prezydentem Kubickim to plotki, jest to ten rodzaj plotek, który opozycji może tylko pomóc, a PiS-owców przestraszyć.

              A co z Komitetem Obrony Demokracji ? Ta formacja chyba zaczęła zasypiać i wypalać się, bo sama nie znalazła pomysłu na siebie - udając, iż nie interesuje jej polityka, podczas gdy większość szczerych i uczciwych działaczy tej organizacji, chce więcej i więcej.

           Można się na Prawo i Sprawiedliwość zżymać, ale oni robią swoje i nie tracą kontaktu ze zwykłymi wyboracmi, podczas gdy opozycja dyskutuje we własnym towarzystwie. Obiecują wyrwać Polskę z pułapki PiS-owskich obietnic, ale na razie sami wpadli w pułapkę zajmowanie się głównie sobą.



Popularne posty z tego bloga

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Komarnicki chce być kanonizowany ! Ale najpierw celuje honorowego obywatela ...

Były komunistyczny aparatczyk w drodze po kolejne zaszczyty. Lokalni decydenci zastanawiają się,  czy nie będzie to pierwszy krok do żądania koronacji lub rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego. Bardziej wtajemniczeni obawiają się nawet, czy rezygnacja z urzędu biskupa diecezjalnego przez Stefana Regmunta, to nie jest pierwszy krok w drodze PZPR-owskiego aktywisty po zaszczyty kościelne...                      ...bo skoro Władysławowi Komarnickiemu nie wystarczają już zaszczyty świeckie, to jest obawa iż sięgnie po te, które dotychczas zagwarantowane były głównie dla duchownych. W tym wieku i tak „ już nie może ”, a żonę bez problemu mógłby umieści ć w klasztorze sióstr klauzurowych w Pniewach. Fakty są takie, że do przewodniczącego Rady Miasta Roberta Surowca wpłynęły cztery wnioski o nadanie W. Komarnickiemu tytułu „ Honorowego Obywatela Gorzowa Wielkpolskiego ” i gdyby nie rozsądek niekt...

Znamy Jerzego i Annę, a teraz jest także Helenka Synowiec

Dzieci z polityką nic wspólnego nie mają, ale gdy w rodzinie wybitnych prawników i znanych polityków pojawia się piękna córka, nie jest to temat obojętny nad Wartą dla nikogo. Mecenas Synowiec ma powody do radości, jego urocza żona i matka Anna jeszcze więcej, a mieszkańcy Gorzowa powinni mieć nadzieję, że za kilkanaście lat, także ich córka mocno dotknie Gorzów swoją obecnością... ...bo choć dzisiaj Helenka Synowiec jest jeszcze osobą nieznaną, to za kilka lat będzie bardzo obserwowaną. Jednych takie podejście irytuje, ale ponad wszelką watpliwość w Gorzowie nikt z nazwiskiem „Synowiec”, nie może być kimś przeciętnym. „ Przedstawiam Wam nowego członka mojej rodziny córeczkę Helenkę – gorzowiankę, która urodziła się 11.10.2016 r, o godz. 8:35 ” – ogłosiła na portalu społecznościowym Anna Synowiec . Ktoś powie, że to nie temat, ale to jest właśnie temat, gdyż nikt z bohaterów nie jest przeciętny: ani ojciec, ani matka, ani nawet córka.          ...