Przejdź do głównej zawartości

Redaktor Michnik wśród politycznych "kombatantów"...

Nie trzeba, a często nawet nie można się z Adamem Michnikiem zgadzać, ale poza dyskusją warto posłuchać. Wizyta świadka współczesnej historii Polski w Lubuskiem okazała się mało ciekawa dla regionalnych mediów „publicznych”, ale nie zawiedli sami mieszkańcy, co tylko pokazuje - jak bardzo media narodowe rozjeżdżają się w poruszanej tematyce z tym, kogo mieszkańcy chcą widzieć i słuchać. Prymitywne pomijanie wydarzeń ważnych, będące konsekwencją braku ciekawości świata oraz sporych deficytów intelektualnych, to wizytówka tych, którzy za nie w województwie lubuskim odpowiadają...

FOT.: Arc. włas./Klub Obywatelski

...bo oznacza w rzeczywistości, iż nie potrafią się merytorycznie skonfrontować z osobami o innych poglądach, sporej racji w ocenie spraw kraju oraz zdecydowanie większej inteligencji. W takiej sytuacji łatwiej jest wizytę redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej” Adama Michnika w Zielonej Górze pominąć, niż zrobić z niej ciekawą – nawet jeśli krytyczną - relację.

Propagandziści <dobrej zmiany> to są ciągle patałachy i mogliby się od komunistów tylko uczyć. Jak w stanie wojennym tego typu audycje robił Jerzy Urban, to było przynajmniej inteligentne, choć nieeleganckie, bo ja wówczas siedziałem w więzieniu i nie mogłem sie bronić, ale miało ciężar intelektualny” – mówił do kilkuset mieszkańców całego województwa w Sali Kolumnowej Urzędu Marszałkowskiego, przed którą protestowało kilkunastu przedstawicieli ONR-u, wykrzykując pod adresem wchodzących na spotkanie z nim „chrześcijańskie” hasła typu: „Komuniści !” czy „Kopać w dupę Michnika!”

Ubolewając nad jakością tej manifestacji, nie sposób docenić, że coraz liczniejszym bojówkom partii rządzącej jeszcze się chce, rosną niestety w siłę i sięgają po coraz bardziej radykalne środki. Nie jest to droga dla opozycji cywilizowanej, ale ta z bogatego rezerwuaru ludzi młodych, „obcykanych” w nowych technologiach oraz umiejętnościach organizacji, woli budować na „spasionych kotach”.

Kolejne spotkania opozycji zaczynają więc przypominać „seminaria dla kombatantów” i chociaż lubuskie „Czarne Protesty”, a także spotkania Komitetu Obrony Demokracji przyciągają również wielu młodych, to język i narracja - choć mądre oraz odpowiedzialne – zdają się być często tyleż samo archaiczne.

Dosyć łatwo przychodzi wszystkim wspominanie tego co było, a także prognozowanie typu: „Co zrobi lub myśli Kaczyński?”, lecz poza diagnozami i narzekaniem, mało tu błyskotliwych recept i pracy nad budowaniem czegoś nowego, ale nie starymi sposobami i hasłami „Przyszedł czas, abyśmy odpowiedzialnie porozmawiali o Polsce i cieszę się, że jest nas tylu” – rozpoczął z górnego „C” szef lubuskiej Platformy Obywatelskiej dr Waldemar Sługocki, jakby dotychczas takie rozmowy potrzebne nie były, a przecież przez osiem lat rządów jego partii, takiej potrzeby politycy z Gorzowa i Zielonej Góry nie komunikowali. Na spotkaniu z Michnikiem siedzieli wszyscy razem: ekswojewodowie Marcin Jabłoński, Katarzyna Osos i Jerzy Ostrouch, marszałek Elżbieta Polak, radni wojewódzcy, prezydenci, burmistrzowie oraz zwykli ludzie, którzy widzą w nich polityczną „Arkę Noego”, choć oni sami cynicznie szukają po prostu szalupy przed kolejnymi wyborami.

Sam Michnik zdaje się jednak wierzyć, że rządy Jarosława Kaczyńskiego, to epizod, a „dobra zmiana” pozostanie tylko wynikiem wyborów, nigdy nie stając się wszechobecną w funkcjonowaniu państwa i myśleniu ludzi.
        
    „Kaczyński i PiS zaplączą się we własne gacie absurdu, a my przeżyjemy(...). Reprezentują jaskiniowy antykomunizm, a to oznacza, że dla nich ważniejsze jest wbicie kogoś w ziemię, niż troska o Ojczyzną” – zagrzewał naczelny „Wyborczej”, przestrzegając, jednak przed rewanżyzmem, gdy uda się władzę PiS-owi odebrać. „Kiedyś powstanie pytanie: co zrobić z <pisiorami>? Wdeptać ich w ziemię, czy dać szansę jak to było w Hiszpani po dyktaturze Franko, czy w 1989 roku. Ja chciałbym, abyśmy z <dobrej zmiany> wychodzili spokojnie” – mówił.

Odnosząc się do „Czarnych Protestów”, podkreślił, że przy ogromnym podziwie i szacunku dla inicjatorek, nie wszystko mu się w tym przedsięwzięciu podoba, bo łatwo może ono przynieść odwrotne efekty. Chodzi o to, że krytyka PiS-u oraz obnażanie dyktatorskich zakusów tej partii na wolność i prawa kobiet są niezwykle istotne, ale trzeba w tym umiaru i pragmatyzmu, który może się nawet opłacać politycznie.

Przykro mi się zrobiło, gdy przy okazji <rewolucji parasolek>, zobaczyłem hasło: ochrzcij sobie kota. Tak nie można, bo czym innym jest protest, a czym innym ośmieszanie najświętszych dla katolików sakramentów” – mówił redaktor Michnik, po czym – niejako dając wskazówkę jak budować polityczną strategię, skonstatował: „Często przyjaciołom z KOD-u mówię, by nie popadali w obskurancki antyklerykalizm(...).Kto chce wygrać z PiS-em musi szanować religię i tradycje, bo Polska jest, była i zapewne będzie z katolicyzmem związana”.

Pytany o zakres wolności słowa w kontekście informacji ujawnianych przez założyciela WikiLeaks Julliana Assange oraz byłego pracownika CIA Edwarda Snowdena powiedział, że nie popiera ich i nie szanuje. „Oni nic dobrego nie robią i nie zrobili” – stwierdził redaktor Michnik, co wiarygodności jego ocenom współczesności, nawet przy uznaniu erudycji i dokonań, raczej mu nie dodaje.

Podobnie zresztą, kontrowersyjnym może być to, że nie pokusił się o ocenę tego, czy wszystko co robiła Platforma Obywatelska, było dobre. „Nie ma nic prostszego, niż kopać leżącego, a ja się do tego nie przyłączę” – powiedział.


Dobrze, że takie spotkania z ludźmi wybitnymi  odbywają się w Lubuskiem, bo są potrzebne i integrują środowisko, ale źle by się stało, gdyby to środowisko stało się doborowym towarzystwem wzajemnej adoracji, które odsunie od władzy PiS, by znów się wyalienować od zwykłych ludzi, zatapiając w celebrowaniu swojej wielkości i czerpiąc korzyści z układów politycznych.  Koszmarne przebudzenie nastąpić może za kilka lub kilkanaście miesięcy, gdy narracja towarzystwa wzajemnej adoracji z Platformy Obywatelskiej – a coraz częściej już po konwersji także ludzi Nowoczesnej - nie zostanie przez wyborców „kupiona”, bo semantycznie okaże się oderwana od tego czego oczekują i co rozumieją zwykli ludzie.

By wygrać trzeba nowego języka i nowych ludzi - co nie znaczy iż starzy oraz doświadczeni mają iść w absolutną "odstawkę" - bo wybory wygrywa ten, kto stawia słuszną diagnozę, co opozycji wychodzi, ale potrafi też skutecznie to "sprzedać" odbiorcom. PiS-owska propaganda ma jeden wspólny mianownik: prostotę i powtarzalność. Opozycja głównie intelektualizuje lub panikuje, ale wciąż brakuje trochę "mea cupla" i popiołu, a za duzo jest: "My zrobiliśmy", "My wiedzieliśmy"...


Popularne posty z tego bloga

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Komarnicki chce być kanonizowany ! Ale najpierw celuje honorowego obywatela ...

Były komunistyczny aparatczyk w drodze po kolejne zaszczyty. Lokalni decydenci zastanawiają się,  czy nie będzie to pierwszy krok do żądania koronacji lub rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego. Bardziej wtajemniczeni obawiają się nawet, czy rezygnacja z urzędu biskupa diecezjalnego przez Stefana Regmunta, to nie jest pierwszy krok w drodze PZPR-owskiego aktywisty po zaszczyty kościelne...                      ...bo skoro Władysławowi Komarnickiemu nie wystarczają już zaszczyty świeckie, to jest obawa iż sięgnie po te, które dotychczas zagwarantowane były głównie dla duchownych. W tym wieku i tak „ już nie może ”, a żonę bez problemu mógłby umieści ć w klasztorze sióstr klauzurowych w Pniewach. Fakty są takie, że do przewodniczącego Rady Miasta Roberta Surowca wpłynęły cztery wnioski o nadanie W. Komarnickiemu tytułu „ Honorowego Obywatela Gorzowa Wielkpolskiego ” i gdyby nie rozsądek niekt...

Znamy Jerzego i Annę, a teraz jest także Helenka Synowiec

Dzieci z polityką nic wspólnego nie mają, ale gdy w rodzinie wybitnych prawników i znanych polityków pojawia się piękna córka, nie jest to temat obojętny nad Wartą dla nikogo. Mecenas Synowiec ma powody do radości, jego urocza żona i matka Anna jeszcze więcej, a mieszkańcy Gorzowa powinni mieć nadzieję, że za kilkanaście lat, także ich córka mocno dotknie Gorzów swoją obecnością... ...bo choć dzisiaj Helenka Synowiec jest jeszcze osobą nieznaną, to za kilka lat będzie bardzo obserwowaną. Jednych takie podejście irytuje, ale ponad wszelką watpliwość w Gorzowie nikt z nazwiskiem „Synowiec”, nie może być kimś przeciętnym. „ Przedstawiam Wam nowego członka mojej rodziny córeczkę Helenkę – gorzowiankę, która urodziła się 11.10.2016 r, o godz. 8:35 ” – ogłosiła na portalu społecznościowym Anna Synowiec . Ktoś powie, że to nie temat, ale to jest właśnie temat, gdyż nikt z bohaterów nie jest przeciętny: ani ojciec, ani matka, ani nawet córka.          ...