Przejdź do głównej zawartości

Sąd nad Rafalską i Trzecią Rzeczpospolitą. Co dalej ?

Niestety, rozziew między tym, co o manifestacjach w obronie sądów myślą regionalni politycy, a oczekiwaniami jej uczestników, jest ogromny. Co gorsza, ci pierwsi nie mają pojęcia co się dzieje, i grzejąc się w masie bezinteresownie protestujących, liczą na to, że będzie jak dotychczas: byłem, wystąpiłem, pokazałem się i zapamiętają mnie. Uważna obserwacja kilku dni gorzowskich protestów pokazuje, że nic już takie samo nie będzie, bo nikt nie chce, aby po odejściu PiS-u było jak dawniej lub trochę lepiej.
FOT.: Bronisław Mierzwa/Facebook
Politycy opozycji od Warszawy, przez Gorzów, aż po Zieloną Górę, starają się udowodnić, że sukces protestów, to w dużej mierze także ich zasługa. Fakt, złapali oddech i poczuli moc tłumów, ale bez wzajemności, bo w wielu przypadkach, niewygłoszone: „Uuuu” i „Buuu”, było jednak bardziej „słyszalne”, niż głośno wyartykułowane „Wow”, okraszone brawami.

Dobitnie pokazały to dzisiaj wystąpienia pod biurem parlamentarnym minister Elżbiety Rafalskiej, które były nie tylko sądem nad jej hipokryzją i cynizmem, ale nad całą III Rzeczypospolitą, a także jej przedstawicielami.

Problem opozycji, szczególnie Platformy Obywatelskiej, polega na tym, że ludzie przychodzili na protesty w obronie niezależności sądów i przeciw „dobrej zmianie” – także ufając gorzowskim działaczom KOD-u: w tym Monice Twarogal czy Leszkowi Pielinowi - ale nie po to, by nastąpił powrót do przeszłości, sprzed rządów Prawa i Sprawiedliwości.

 „Nie ma już trzeciej Rzeczypospolitej i nie ma do niej powrotu, podobnie zresztą, jak do polityków tamtego okresu” – mówił dzisiaj pod biurem gorzowskiego PiS-u przedsiębiorca oraz były działacz opozycji antykomunistycznej Wiesław Suchogórski. Dał tym samym do zrozumienia, że złe rządy „dobrej zmiany”, to efekt przymykania oka na to, co robiono m.in. z autorytetami. „Niszczono nam Wałęsę, Mazowieckiego, Balcerowicza i wielu innych, a my milczeliśmy, takze politycy, do których nie ma już powrotu” – mówił opozycjonista, którego słowa brzmiały, jak akt oskarżenia przeciw Trzeciej Rzeczypospolitej. „Oddaliśmy media i wiele innych miejsc, wzruszając ramionami, a teraz mamy, co mamy” – dodał.

Jeszcze dalej, poszedł radca prawny i jeden z twórców pierwszych struktur Komitetu Obrony Demokracji w Lubuskiem Robert Krzych. „Ta władza niszcząca Polskę, nie stała się sama. Niech politycy, którzy doprowadzili do tego, że społeczeństwo oddało władzę w tak nieodpowiedzialne ręce PiS-u, przyjdą tu i przeproszą za to” – mówił uczestnik manifestacji, a jego słów słuchała m.in. szefowa gorzowskiej PO Krystyna Sibińska, przed którą nic nie jest jeszcze stracone, bo wystarczy więcej słuchać i bardziej zaufać tym, którzy „nie kadzą”.

Mamy dziś w mieście dwie opozycyjne partie: Nowoczesną i Platformę Obywatelską. Pierwsza jest słaba organizacyjnie, ale otwarta na wszystkich i posiada wiarygodną ikonę w osobie Jerzego Synowca. Druga z partii, ma sporo chętnych do aktywności działaczy w drugim i trzecim szeregu, ale liderzy nie chcą się cofnąć nawet na kilka centymetrów. O przeproszeniu, które było przedmiotem wystąpienia Roberta Krzycha, nie ma mowy.


Coś jednak „pękło”, a za kilka tygodni społeczeństwo może nie chcieć rozmawiać z żadną z nich, jeśli jedność będzie tylko udawana. Może rację ma W. Suchogorski, że do niektórych ludzi, po prostu nie ma już powrotu lub powinni znaleźć się gdzie indziej, niż siebie sami widzą...


Popularne posty z tego bloga

Error. Rzecz o polityce

Rozważając temat polskiej polityki i zachodzących w niej procesów, razem z moim rozmówcą, z wykształcenia informatykiem, zwróciłem uwagę na pewne analogie do działania komputera. W obu przypadkach kluczowym zjawiskiem jest proces. Zarówno w funkcjonowaniu polityki, jak i w systemie komputerowym, procesy są niezmiernie liczne. Procesor nie obsługuje ich jednocześnie, ale przełącza się z procesu na proces, co pozwala na skoordynowanie działań i umożliwia użytkownikowi wykonywanie określonych zadań. W polityce, rolę procesora pełnią politycy, a użytkownikami są obywatele. To oni w wyborach przekazują władzę politykom, aby w określonych procesach, wykonywali powierzone im zadania. Mój rozmówca, informatyk, zwrócił uwagę na fakt, że oprócz procesora, kluczowym elementem w komputerze jest system operacyjny. Dzięki niemu możemy realizować bieżącą kontrolę nad procesami. Jest dla komputera tym, czym dyrygent dla orkiestry: ustala tempo i harmonię między różnymi instrumentami. W komputerze, s

Hardcorowo w Fabryczna 19

To rozmowa dla ludzi o mocnych nerwach: nie ma w niej żadnej struktury i tego wszystkiego, co w normalnych wywiadach być powinno. Poza dyskusją, tu nic nie było udawane, a całość,  to prawdziwa uczta dla ludzi potrafiących zachować dystans. Odczujecie smak ironii, usłyszycie dźwięk śmiechu, zobaczysz błyskotliwe spojrzenia. Ta rozmowa jest symfonią różnorodności, humoru i inteligencji. Ale uwaga! Nie wszyscy powinni to oglądać... Nazwisk nie wymienię...

Co łączy kapitana Schettino z prezesem Bednarkiem?

Francesco Schettino , to kapitan włoskiego wycieczkowca Costa Concordia. Zasłynął tym, że tuż po uderzeniu przez statek w podmorskie skały, zamiast czynnie uczestniczyć w akcji ratowniczej, postanowił go opuścić jako jeden z pierwszych. Choć nie to było jego największą przewiną, ta właśnie sytuacja sprawiła, że w powszechnej opinii określany jest mianem antybohatera. Nie mnie jednego razi postawa prezesa publicznego Radia Zachód, Piotra Bednarka . Choć nie ciążą na nim żadne zarzuty o charakterze prawnym, jak to miało miejsce w przypadku kapitana Schetino, głosy z wewnątrz spółki pozwalają doszukiwać się analogii. Tak Schetino, jak też Bednarek, nie zdali egzaminu w decydującym momencie. Potwierdza się reguła, że wielkość osoby, jego kwalifikacje i umiejętności, a także predyspozycje do zajmowania określonych stanowisk, weryfikowane są w chwilach próby. Można przez całe życie ślizgać się i wykonywać gesty, które sprawiają, że jest się lubianym. Można też robić odwrotnie, wiecznie sta