WYNIKI ANKIETY. PiS mocny w Gorzowie, jak nigdy wcześniej. Posłowie i radni chwaleni, ale tylko niektórzy.
Druga już ankieta, realizowana metodą „Survio”, cieszyła się znacznie większym
zainteresowaniem, a jej wyniki mogą i powinny zaskakiwać. Badanie, które
oczywiście nie jest klasycznym projektem socjologicznym i posiada mnóstwo wad, pokazuje rosnące
niezadowolenie z lokalnej klasy politycznej. Co prawda, „wzmocnione” zostało kilkudziesięcioma
ankietami przeprowadzonymi bezpośrednio przed sklepami „Netto”, ale i tu
odchylenia są kosmetyczne.
Poza dyskusją, w mieście nad Wartą, szala poparcia społczenego, przechyla
się na rzecz rycerzy „dobrej zmiany”. Udział w ankiecie wzięło 1098 internautów, a samą ankietę do końca
wypeniło 965, przy czym średni czas odpowiedzi wynosił 2 minuty. Dodatkowo,
przeprowadzone zostały 94 ankiety bezpośrednio wśród mieszkańców, ale różnice
pomiędzy wynikami internetowymi oraz tymi bezpośrednimi, dotyczą tylko oceny
dwójki radnych: Grażyny Wojciechowskiej oraz Jana Kaczanowskiego.
Ten ostatni, całkowicie przez niedopatrzenie Nad Wartą, nie znalazł się w
ankiecie internetowej, ale „na mieście” trzyma się bardzo dobrze i cieszy się dużym poparciem.
Co oni właściwie robią ?
Powszechne przekonanie jest takie, że politycy – nawet ci lokalni –
mogą wszystko. Ludzie spodziewają się, że poseł, radny wojewódzki lub miejski,
zajmie się każdą sprawą. Uważają, że prezydent miasta może wszystko, a ktoś
zasiadający w zarządzie województwa, powinien dbać o podregion z którego się
wywodzi. Efekt jest taki, że na pytanie:
„Czy gorzowscy politycy troszczą się o interesy
miasta?”, aż 60 procent odpowiada, że nie. Tylko 31 procent
odpowiadających uznało, że troszczą się o maisto, a niemal 8 procent (7,8) nie
ma w tej kwestii zdania.
Rafalska i długo nic...
Parlamentarzyści, z wyjątkiem minister Elżbiety Rafalskiej,
właściwie w lokalnej polityce nie istnieją. Co jakiś czas u boku marszałek Elżbiety
Polak, pojawia się posłanka Platformy Obywatelskiej Krystyna Sibińska,
ale są to raczej wydarzenia z kategorii „słit foci”, niż samodzielnych i odważnych inicjatyw
politycznych.
Nie dziwi więc, że indagowani o najbardziej aktywnych posłów „respondenci” ankiety „Survio”, ale również tej „papierowej”,
odpowiadali bez wahania, że najwięcej robi dla Gorzowa minister Rafalska (71,6
procent), choć
„na
bezrybiu i rak jest rybą”,
a zatem K. Sibińska ze wskazaniem 14,7 procent odpowiadających, też jest zauważalna i ceniona.
Inaczej, niż "ogon" ów akniety: poseł Tomasz Kucharski – ze wskazaniem blisko 8
procent osób odpowiadających na pytania Nad Wartą, a także polityk KUKIZ’15 Jarosław Porwich,
którego pozytywną aktywność dla Gorzowa dostrzegło 5,9 procent biorących udział w ankiecie.
W sieci: Ludniewski,
Bejnar-Bejnarowicz i Synowiec, ale na ulicy króluje Wojciechowska i Kaczanowski
Prawda Internetu i prawda ulicy. Racja jest gdzieś pośrodku, ale
doskonały wynik radnej klubu Ludzie dla Miasta Marty Bejnar-Bejnarowicz,
ma swoje odzwierciedlenie tak a badaniach ulicznych, jak również w tym
internetowym. Aż 21,6 procent osób pytanych w sieci i 17 procent tych z 94
ankiet, uznało, iż to właśnie ona, jako radna, jest zaangażowana w swoją pracę.
Co ciekawe, nawet bardzo, tuż za nią uplasował się radny i
ministerialny urzędnik Paweł Ludniewski, z poparciem 17,6 procent, i
wprzedzając w internetowej ankiecie nawet uznanego mecenasa Jerzego Synowca,
którego wskazało 13,7 procent ankietowanych. W „badaniu”, wśród mieszkańców, było inaczej: Synowca wskazało 19,8
procent, a Ludniewskiego 11 procent, co i tak trzeba uznać za zaskoczenie:
młody polityk wyrasta na lidera.
Może ten sondaż, to tylko emanacja chwilowych emocji, ale przy 1 procencie
Sebastiana Pieńkowskiego, to kandydat do segmentu „wagi ciężkiej”. Jak zwykle, bardzo dobry wynik radnego Grzegorza
Musiałowicza, którego w mediach mniej, ale w akcji tak dużo, że inni nie
nadążają. Z wynikiem 13, 7 procent jest po prostu radnym, o jakim marzy każda
dzielnica.
Co ważne, wśród ankiet będących efektem rozmów z mieszkańcami, największym poparciem cieszą się radni: Grażyna Wojciechowska (32 proc.) i Jan Kaczanowski (21 procent) wyprzedzając resztę i nie pozostawiając pola do dyskusji, że ludzie ich kochają
Nasz człowiek u „Falubazów”
Od zawsze nad Wartą rozbrzmiewały głosy, że Gorzów jest przez Zieloną
Górę marginalizowany, lub jego przedstawiciele we władzach wojewódzkich, mają
słabą pozycję. Członkiem zarządu Województwa jest najlepszy z najlepszych,
człowiek z ogromnym doświadczeniem i dorobkiem. Niestety, aż 51 procent
ankietowanych uważa, że wicemarszałek Tadeusz Jędrzejczak, nie działa na
rzecz miasta. Tak więc, 29,4 procent twierdzi, iż „nie robi nic”, a 21,4 procent, że „nie zależy mu na mieście”. Po 18 procent ankietowanych twierdzi, że „stara się na ile może” i „zabiega o interesy miasta”.
Nasi radni województwa
Krytyczna ocena T. Jedrzejczaka jako członka władz województwa, o tyle dziwna, że
jako radny wojewódzki, notowania ma rewelacyjne: aż 30 procent ankietowanych
uważa, że działa na rzecz miasta najwięcej.
Wyprzedza go tylko
wiceprzewodniczący Sejmiku Wojewódzkiego Marek Surmacz ze wskazaniem 31,4
procent. Dobre notowania aktywnej Anny Synowiec, którą wskazało 27,5
procent i fatalna Józefa Kruczkowskiego z wynikiem na poziomie 10,8
proc.
PiS w Gorzowie górą, potem „coś”, Nowoczesna i
dopiero PO
Pytanie o partię, która powinna mieć największy wpływ na Gorzów, to
trochę prowokacja, ale wynik odpowiedzi zaskoczył nawet przygotowującego
ankietę. Zarówno odpowiedzi internetowe, jak te „z ulicy” wskazały, że 29,4 procent mieszkańców chce, by ów
partią było Prawo i Sprawiedliwość. Ponad 27 procent czeka na inną opcję, a
więc to „coś”, a 18,4
wskazuje Nowoczesną. Topnieje zaufanie do Platformy Obywatelskiej, której losy
miasta chce powierzyć tylko 14,7 procent.
Całość bez
komentarza. Wynik ciekawy, nawet jeśli przyjąć, że metodologia nie jest
profesjonalna. Wynik, jest rzeczywisty i chyba zbliżony do reliów.