Przejdź do głównej zawartości

SKANDAL: kłamstwo akademickie ! Przemilczeli, że oblali test na Akademię Gorzowską...

Akademicka paranoja przekroczyła Rubikon, a granda widoczna jest jak na dłoni. Ujawnione kłamstwa, należy odebrać, jak policzek wymierzony wszystkim mieszkańcom, a już z pewnością jego przedstawicielom. Na próżno szukać uzasadnień: władze Akademii im. Jakuba z Paradyża, bezczelnie oszukiwały opinię publiczną, nie podając do wiadomości oceny, jaką wystawiła im Rada Główna Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Trzeba ratować 500 tysięcy, zanim zostaną rozdane na mieszkania dla „znajomych króliczka”.


Politycy podchodzą w Gorzowie do przedstawicieli Akademii im. Jakuba z Paradyża, jak pies do jeża, ale już ci drudzy do polityków – jak pies do pełnej miski: łapczywie i bez opamiętania. Pułapka polega na tym, że ktoś założył radnym na buzie kaganiec, i milczą, gdy trzeba krzyczeć.

Społecznościowy „funpage” Razem Gorzów, ujawnił dzisiaj uchwałę Rady Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego, będącą de facto lusterm gorzowskich aspiracji akademickich, innych niż te racjonalne i związane z Wydziałem Zamiejscowym Akademii Wychowania Fizycznego: dno, żenada, pazerność i cynizm do spodu. „Oblali egzamin z językoznawstwa i prawa do doktoryzowania, ale dostali 500 tysięcy w nagrodę” – spuentowali autorzy strony.

Będziemy mogli poszczycić się bardzo dobrą kadrą w dobrej liczbie w stosunku do studentów” – powiedziała 21 września br. w Radiu Gorzów rektor gorzowskiej akademii Elżbieta Skorupska-Raczyńska, na co dziennikarz Bogdan Sadowski, indagował: „Czyli wypełnienie przez uczelnie warunku, stając się akademią na kredyt, to się dzieje?” . Odpowiedź byał standardowa, ale w świetle nowych faktów, po prostu nieprawdziwa. „To się dzieje. Wciąż czekamy na naszą decyzje dotyczącą wniosku o prawo do doktoryzowania. Zgodnie z procedurą, to powinno trwać sześć miesięcy. W naszym przypadku, przekroczyło rok, ale wpłynęły na to różne aspekty, między innymi zmiana władz, trochę przeleżał nasz wniosek w radzie głównej, zdecydowanie za długo. Z pewnością, niedługo będzie decyzja” – stwierdziła rektor.

Problem w tym, że wniosek o którym mówiła, nie "przeleżał", lecz uchwałą nr 400/2016 z 8 grudnia ub.r. już dawno został odrzucony, a uzasadnienie jest porażające. „Działalność głównie popularnonaukowa, a nie naukowa. Recepcja badań naukowych lokalna. Kształcenie I i II stopnia, tylko na jednym kierunku, tj. filologia polska. Ocena PKA pozytywna tylko na pierwszym stopniu” - skonstatował profesor Jerzy Woźnicki, przewodniczący Rady Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego.

Inaczej mówiąc, guzik prawda, że Akademia im. Jakuba z Paradyża na coś czeka, a jesli już, to na przelew z gorzowskiego Ratusza, który o sprawie poinformowany nie został. A powinien – bo jest poważnym donatorem.

Modus operandii wydaje się nie być skomplikowany: partnerem dla Akademii im. Jakuba z Paradyża, są mało rozgarnięci samorządowcy, którzy muszą się wykazać mieszkańcom, że robią wszystko, na rzecz akademickości Gorzowa, a zatem, warto „wydoić” miasto do samego końca. Zanim się zorientują: chociaż na kilka mieszkań. Wszystko wygląda, jak upiorna karykatura kulturotwórczej roli uczelni wyższej w niewielkim mieście, skąd tylu wybitnych wyjechało, a tyle cwanych miernot pozostało. Miał więc rację Platon, że światem rządzą ci, którzy potrafią spójnie o nim opowiadać.

Decyzja Rady Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego, kruszy argumentację, że gorzowska uczelnia, to „mekka” dla łaknących nauki, młodych mieszkańców subregionu gorzowskiego. Zadziwia krótkowzroczność prof. Raczyńskiej-Skorupskiej, która o sprawie, nawet się nie zająknęła.

Zgłosimy wniosek do budżetu, aby te 0,5 miliona przeznaczyć na szkolenia i stypendia dla nauczycieli i nauczycielek gorzowskich szkół” – zadeklarowali działacze Partii Razem. Słuszna inicjatywa...


Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...