Przejdź do głównej zawartości

To już pewne: Krzysztof Hauba prezydenckim kandydatem od Kukiza !

Wybory samorządowe, to w Lubuskiem ciężka orka dla dużo większych partii politycznych, niż KUKIZ’15. Już dziś wiadomo, że zestaw kandydatów, to będzie „mieszanka wybuchowa”, która może rozsadzić tą organizację od środka. Kandydatem na prezydenta będzie Krzysztof Hauba, a za rozwój struktur odpowiada polityk, który przez lata robił to jako sekretarz zarządu wojewódzkiego, w Platformie Obywatelskiej. Pikanterii dodaje również osoba sponsora z Money Makes Money...



...co nie jest bez znaczenia dla formacji, która nie ma dotacji partyjnej, ale chciałaby zaistnieć. 

W najbliższym czasie na konferencji prasowej zaprezentujemy kandydata na prezydenta miasta” – ogłosił w Telewizji TELETOP poseł Jarosław Porwich, i choć nie wymienił nazwiska Krzysztofa Hauby, wiadomo ponad wszelką wątpliwość, że chodzi właśnie o niego.

         Hauba nie jest osobą nową w gorzowskiej polityce. W ostatnich wyborach do Senatu poparło go aż 15,1 proc. wyborców, a więc więcej niż b. prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka (12,18 proc.) i eksowjewodę Helenę Hatkę (9,79 proc.). Również wtedy, popierał go szef słubickiej sieci kantorów, który ostrzej do polityki zamierza wejść dopiero teraz, podczas wyborów samorządowych. Poza dyskusją Krzysztof Hauba jest człowiekiem kompetentnym i rozumiejącym gospodarkę, podobnie jak Jacek Wójcicki rozumiał samorząd gminny, choć nie rozumie do dzisiaj miasta. Problem w tym, że ze świeczką szukać u Hauby zrozumienia polityki.

Jego wyborcy, mają prawo być zawiedzeni, a kolejne deklaracje – traktować z przymrużeniem oka. Deklarował aktywność, zademonstrował pasywność. „W najbliższych dniach poinformuję o pomyśle na przyszłość. Ten pomysł już jest, ale nie chcę o nim mówić i poinformuję o nim w ciągu najbliższych dni” – mówił 4 listopada 2015 roku, a więc niemal na drugi dzień po wyborach parlamentarnych, w rozmowie z Bogdanem Sadowskim w Radiu Gorzów. Nic takiego się nie stało do dzisiaj, co potwierdza tylko tezę, że w składaniu deklaracji, nie różni się niczym od swojego politycznego  patrona z KUKIZ’15.

Z dotychczas przeprowadzanych w mieście sondaży, a było ich już kilka: zlecane przez miejskie spółki „na rzecz Urzędu Miasta” oraz przez Prawo i Sprawiedliwość, wynika, że pozycja prezydenta Wójcickiego nie jest zagrożona. Oznacza to, że ewentualne kontrkandydowanie przeciw niemu, to jedynie promocja pod przyszłe wybory parlamentarne. Tutaj Hauba może być dla Porwicha zagrożeniem, a dla miasta i regionu sporą korzyścią. Trudno będzie go jednak zaprezentować jako kandydata spoza układów i systemu.
         
       „Jedyna organizacja do której należałem, to harcerstwo” – mówił 18 września 2015 roku w rozmowie z portalem Gorzow24.pl, po czym dodał: „Przekonuję wyborców, żeby głosowali na osoby niezależne”. Dzisiaj, ta niezależność istnieje w obszarze relacji z partiami, ale trudno doszukać się jej w przyszłym zapleczu, gdzie kluczową rolę odgrywa były lider PO, szef ANR i przewodniczący Sejmiku Wojewódzkiego Tomasz Możejko.

Z punktu widzenia Porwicha, Możejko i  Hauba będą bardzo użyteczni, bo kalendarz wyborczy mu nie sprzyja. Wybory samorządowe, to sprawdzian dla struktur lokalnych, bez których nie ma szans ani na miejsca w Sejmiku Wojewódzkim, a tym bardziej w Radzie Miasta, ani nawet na zaistnienie w mediach. „Deal” jest oczywisty: poseł KUKIZ’15 musi się wykazać – nawet kosztem utraty „dziewictwa” i marginalizacji ideowych działaczy z Południa województwa,  a eksprzewodniczący sejmiku T. Mozejko, potrzebuje platformy do startu z „biorącego” pierwszego miejsca. Strategii drugiego wydaje się być dobra i może dać efekt w postaci mandatu, jesli przedsiębiorca wyłoży tyle, ile deklaruje.

Niby niewiele przemawia za ikoną najgorszych cech rządów Platformy Obywatelskiej w Lubuskiej, ale Możejko prezentuje dziś starą i dobrą szkołę pracy u podstaw: jeżdzi po gminach, wyłuskuje eksdziałaczy „Samoobrony”, Platformy Obywatelskiej i SLD. W ciagu kilku miesięcy powołał tylko w Powiecie Gorzowskim cztery nowe koła.   Porwich był dotychczas silny słabością swojego otoczenia. Tak było w „Solidarności” i w początkowej fazie rozwoju KUKIZ’15. Teraz może się to wszystko zmienić, bo Możejko to zawodnik wagi ciężkiej.


Pewne jest, że w Gorzowie ofertę startu w wyborach z KUKIZ’15 otrzymało wielu eksdziałaczy i eksradnych z SLD, PO i PSL, a to słabo będzie wyglądać w kontekście „antysystemowego” wizerunku tego stronnictwa. „Jeżeli ktoś był umoczony w jakieś afery i szkodził lokalnej społeczności, to takie osoby będą przez nas negatywnie wryfikowane” – zapowiedział Porwich w TELETOP. 


Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...