Znany mecenas, niemal ikona gorzowskiej Palestry, a przy tym idol
dbających o zdrowy tryb życia, i założyciel najbardziej kultowego klubu w
Gorzowie - „KDK TINESS”, w roli szefa partii politycznej, to być może recepta
na sukces. On już nic nie musi, bo wszystko osiągnął, ale szacunek budzi fakt,
że zamiast pławić się w luksusie, i odcinać przysłowiowe „kupony”, chce mu się działać na niwie publicznej. I to w partii
politycznej, która nie gwarantuje władzy.
Nowy lider lubuskich
struktur Partii Wolność Krzysztof Łopatowski,
ma cechę istotną w polityce, choć mocno przeszkadzającą w robieniu politycznej
kariery – wierzy w to co robi, i nie idzie na zgniłe kompromisy. Wierzy także w
ludzi, ale to dlatego, że prawdziwa przyjaźń, znajduje się na jego liście
priorytetów, bardzo wysoko.
„To jest przyjaciel tego kalibru, że gdybym
potrzebował pomocy, to dałby się pokroić za mnie, a gdybym, potrzebował nerkę,
to by mi ją oddał” – mówi NW jego wieloletni przyjaciel i partner w
kancelarii prawnej Jerzy Synowiec.
Obu politycznie dzieli wiele, ale polityka nigdy ich nie podzieliła – nawet wtedy,
gdy pierwszy wywiesił w kancelarii plakat starającego się o reelekcję Bronisława Komorowskiego, a Łopatowski wspierał
w drugiej turze Andrzeja Dudę.
W 2015 roku
szefem lubuskich struktur partii Janusza
Korwin-Mikke, został kreujący się na samodzielnego przedsiębiorcę Robert Anacki. To był moment przełomowy
dla Łopatowskiego, bo choć z poglądami konserwatywnego liberała z Józefowa zgadzał się od dawna, formalnych deklaracji
nigdy składać nie chciał. Złożył, za namową Anackiego, a deklarację członkowską
podpisał osobiście prezes Korwin-Mikke, co jest absolutnym wyjątkiem w skali
kraju.
Przyjaciel
Łopatowskiego, kiedyś zniesmaczony jego zauroczeniem się Anackim, nie
pozostawia wątpliwości, że ten ostatni go omotał, tak jak wcześniej Przemysława Wiplera. „Przecież mówiliśmy mu dziesiątki razy o
różnych rzeczach, nawet o sprawach związanych z konwencją o unikaniu przemocy
przeciw kobietom, ale Krzysiek nie wierzył w podwójne oblicze swojego
uwielbienia” – komentuje rozmówca Nad Wartą.
W listopadzie Anacki porzucił Partię Wolność, i wybrał sprzymierzone z PiS-em "Porozumienie" Jarosława Gowina. "Dojrzałem do kompromisu" - mówił w mediach, choć brzmiało to raczej: dojrzałem do koryta.
Sam Anacki, dzisiaj, o Łopatowskim mówi tak: „Krzysztof to doskonały karnista, niezależny przedsiębiorca i wolnościowiec z krwi i kosci. Jestem przekonany, że niezależnie od barw partyjnych, z takimi ludźmi jak on, wiele jeszcze wspólnie dla Polski zrobimy”.
W listopadzie Anacki porzucił Partię Wolność, i wybrał sprzymierzone z PiS-em "Porozumienie" Jarosława Gowina. "Dojrzałem do kompromisu" - mówił w mediach, choć brzmiało to raczej: dojrzałem do koryta.
Sam Anacki, dzisiaj, o Łopatowskim mówi tak: „Krzysztof to doskonały karnista, niezależny przedsiębiorca i wolnościowiec z krwi i kosci. Jestem przekonany, że niezależnie od barw partyjnych, z takimi ludźmi jak on, wiele jeszcze wspólnie dla Polski zrobimy”.
Na szerokie
polityczne wody, gdyby tylko chciał, mógł wypłynąć już dawno. Poza dyskusją był
wielorybem na morzach prawniczych: w latach dziewięćdziesiątych szef
Prokuratury Rejonowej, później szef Prokuratury Wojewódzkiej, pełnomocnik
Ministerstwa Sprawiedliwości do spraw
reformy prokuratury, a wreszcie – jeden z najlepszych adwokatów i karnistów w
tej części Polski. Kogoś takiego, w swoich szeregach, chciałaby mieć każda
partia polityczna, ale mecenas Łopatowski od lat zapatrzony był w Janusza Korwin-Mikke.
„Żałuję, że zaangażował się w te utopijne
idee. Wolałbym go mieć po jasnej stronie mocy, i w swoim ugrupowaniu, bo to
wyjątkowa osobowość i wielki umysł. Tam nie odniesie sukcesu, a straci dużo
energii, mimo ogronego zaangażowania” – mówi mec. Synowiec, radny i jeden z
liderów lubuskiej Nowoczesnej.
Łopatowski
jest od dwóch dni lubuskim liderem mało znanej partii, ale nie jest kimś
nieznanym. Ma do powiedzenia więcej niż ktokolwiek inny, a jego status
społeczny, zawodowy i materialny, pozwala mu mówić zgodnie z tym w co wierzy. Został
oszukany przez politycznego amanta, który odszedł dla doraźnych korzyści do
politycznego oszusta Jarosława Gowina,
ogłaszając, iż dojrzał do koryta – w oryginale brzmiało to: „Dojrzałem do kompromisu” - ale on sam nigdy nie zmieni zdania dla
stanowiska, posady lub doraźnej korzyści.
Jeśli gorzowskie media są choć trochę
obiektywne, to będą go zapraszały tak samo często, jak Anackiego, gdy pełnił tą
samą funkcję – chyba, że ten ostatni był „pożytecznym
idiotą”, a Łopatowski kimś takim nie był, i nigdy nie będzie, nawet przez sekundę.
Jedyną dobrą
zmianą w lubuskiej polityce Anno Domini 2018, jest wejście do gry Krzysztofa
Łopatowskiego. „Nie interesują mnie
spory personalne, a z socjalistami nie pójdę i mam komfort, że nie muszę być
koniunkturalistą. Interesuje mnie tylko gospodarka” – puentuje w rozmowie z
NW swoje wejście do polityki mecenas Łopatowski.