Przejdź do głównej zawartości

Strefa przemysłowa. Damy się nabrać kolejny raz ?

Strefa przemysłowa jest Gorzowowi potrzebna, i tyle prawdy w całej awanturze z mieszkańcami Chwalęcic. Prezydenci, burmistrzowie i wójtowie, stają na głowie, by w kadencji pozyskać chociaż kilku inwestorów. Wójcicki tego nie potrafi, i nie pozyskuje żadnego, bo wystarczy mu wywołanie sztucznego konfliktu o to, iż może być ich w mieście tak wielu, że będą przeszkadzać okolicznym gminom. Najważniejsze jest to, co kolejny raz podpowiada mu doradca od propagandy – wykreowanie obrazów, które działają na wyobraźnię...

FOT.: Na pdst. "Gazeta Wyborcza"/Dariusz Barański

       ...a dziesiątki nowych fabryk pod Gorzowem, z wysokimi kominami i zajmujących ogromny metraż, robi ogromne wrażenie. Podobnie jak protestujący przeciwko temu bogacze z miasta, którzy pobudowali tam wille. Problem w tym, że prezydent Jacek Wójcicki nie zabiega o inwestorów, bo jego podwładni zrobili dostatecznie wiele, aby ich tu nigdy nie było. Zabiega o to, by wszyscy o potencjalnych inwestorach mówili, a nawet próbowali ich w Gorzowie zwalczać.

 Mieszkańcy gminy Kłodawa, mądrzi i rozsądni, ale w roli „pożytecznych idiotów”, okazali się bardzo przydatni. Dlaczego ? Opozycja w Gorzowie jest słaba i wyjałowiona, nie podnosi tematów wizji miasta za kilka lat, tego w którym kierunku i w jaki sposób, powinno się ono rozwijać.

W wielu drobnych sprawach - jak realizacja inwestycji, polityka kadrowa czy realizacja obietnic w sferze kultury czy edukacji - prezydent Wójcicki poległ na całego, a w innych ma sukcesy. Przed wyborami, potrzebuje jednak „czegoś dużego”  - konfliktu, w którym będą dwie strony: on dobry i chcący rozwoju Gorzowa aż po Chwalęcice i Baczynę, oraz ci źli bogacze z Gorzowa, którym jego wizja wielkiego Gorzowa przeszkadza.

Z perspektywy poselskiej, luksusowej limuzyny lub willi w Chwalęcicach, trudno jest zobaczyć, że w Gorzowie jest potrzeba miejsc pracy, a miejsca pracy które będą w tej strefie,  spowodują wzrost wynagrodzeń. Każdy z naszych normalnych obywateli, który dzisiaj pracuje, będzie miał szansę na lepszą pracę i wyższe zarobki” – to wypowiedź z Radia Gorzów, która może posłużyć jako podręcznikowa, dla studentów marketingu politycznego.

Tu nie zmienio się nic od kilkudziesięciu lat. Muszą być „oni” i „my”, lub „my” i „wy”, ale tamta strona też musi być spersonalizowana.

 I została, w osobie naiwnej poseł Krystyny Sibińskiej z Platformy Obywatlskiej, która – jak widać – nie zna się ani na teorii polityki, a tym bardziej na jej praktycznych aspektach. „Protestującym pomaga niestety Platforma Obywatelska. Ktoś tutaj robi niezłą jazdę, a poseł Sibińska jest liderką tego protestu. Chcemy rozwoju miasta, by przedsiebiorcy mieli możliwość lokalizowania swoich biznesów, a tutaj jest blokada” – modelowo kreuje narrację prezydent Wójcicki.

Tylko, czy gorzowianie muszą się nabierać na to samo, kolejny raz ?

Cztery lata temu, dokładnie w lutym 2014 roku, ówczesny wójt Deszczna, już wtedy wymieniany w charakterze pretendenta do prezydenckiego fotela, za pośrednictwem średnio rozgarniętych dziennikarzy, zaserował mieszkańcom Gorzowa opowieść o pozyskaniu do swojej gminy ważnych inwestorów: „Auchan” i „Leroy Merlin”. Wszyscy pytali: jak to możliwe, że jemu się udaje, a prezydentowi Tadeuszowi Jędrzejczakowi, nie ?

To była narracja o przyszłości, ale w marketingowych strategiach, potrzebny był wróg, zwłaszcza, że Jędrzejczak słusznie deszczniańskie bajki o inwestycjach obśmiewał. Wójt Wójcicki,  ze swoim doradcą Adamem Piechowiczem, ogłosili więc, że mieszkańcy Deszczna bedą mieli bilety MZK za darmo. Wymagało to zgody władz Gorzowa, a Jędrzejczak bez sensu, choć z racjami,  wdał się w niepotrzebny konflikt.

Wójcicki miał więc wroga i przeciwnika w walce o zwykłych ludzi.

Wszystko da się zrobić. Problem w tym, ze Jędrzejczak jest prezydentem analogowym, a ja jestem wójtem cyfrowym. W mojej gminie decyzje podejmuje się od ręki. Działamy szybko: jest pismo, jest odpowiedż” – mówił w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.

Czy ktoś pamięta o marketach, a mieszkańcy Deszczna jeżdżą za darmo ? Nie. Czy znależli się jacyś inwestorzy do strefy, przeciw której protestują mieszkańcy Chwalęcic ? Nie ma. Nawet firmy „Cubatex”, którą z senatorem Władysławem Komarnickim, już rzekomo sprowadzili do miasta nad Wartą.

Poza dyskusją: strefa przemysłowa dla Gorzowa jest potrzebna, wręcz konieczna, ale tu chodzi tylko o wywołanie konfliktu i emocji, a wtedy ludzie spoza Gorzowa będą opiwiadać, że prezydent jest zły, bo ich kosztem chce rozwoju miasta. 

       Gorzowianom to się spodoba. Gdy się obudzą ze snu o inwestorach zabiegających o obecność w strefie przemysłowej - której nie ma i będzie - prezydent Wójcicki będzie miał już kolejną, tym razem piecioletnią kadencję, wygraną...


Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...