Przejdź do głównej zawartości

Profesor Łętowska: Konstytucja to nie jest menu z kiepskiej knajpy

Ponadprzeciętna erudycja jest znakiem rozpoznawalnym profesor Łętowskiej od dawna, ale dziś mogli się o tym przekonać gorzowianie. To była dwugodzinna uczta, podczas której słuchacze kosztowali wszystkiego, co w prawie konstytucyjnym najlepsze. Nie krytykowała „dobrej zmiany” obuchem, lecz ostrzem inteligencji i mądrości, które są owocem wiedzy, doświadczeń oraz jej osobistych przemyśleń.


Werbalnie była pierwsza Rzecznik Praw Obywatelskich i sędzia NSA oraz Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku Ewa Łętowska, była dosadna, ale mówiła językiem tak obrazowym – nie unikając anegdot – że sędziowie sądów powszechnych, mogliby się od niej uczyć.

Demokracja i państwo prawa, nie są dane raz na zawsze” – mówiła do blisko pięciuset słuchaczy, argumentując to analizami historyków, którzy badając problem, zauważyli, że w przeszłości były to wartości przypominające zachowanie morza: były przypływy demokracji i praworządności, a także ich odpływy. Na pytanie jednego z uczestników, co po rządach Prawa i Sprawiedliwości, odpowiedziała, że nic już nie będzie takie samo, ale sędziowie wciąż mają ważny instrument. „Mogą w swoim orzecznictwie odnosić się wprost do Konstytucji, choć nie jest to łatwe i wymaga zaangażowania” – mówiła profesor Łętowska.

Nie zabrakło mądrych diagnoz, a jedną z nich była ta, o przyczynach obecnych kłopotów z praworządnością w Polsce. „To sprawy społeczne są przyczyną kłopotów, bo łatwo sprzedać wolność za obietnicę dobrobytu” – mówiła była Rzecznik Praw Obywatelskich, podkreślając, że PiS dobrze zdiagnozował sytuację, a rządzący w ostatnich latach, niewystarczająco pochylili się nad zapisem Konstytucji RP o urzeczywistnianiu zasad sprawiedliwości społecznej.

W sposób anegdotyczny, pokazała też, czym Konstytucja być nie powinna. Opowiedziała w tym celu opowiastkę o czlowieku z głębokiej Rosji, który próbował zamówić jedzenie. Najpierw wątróbkę – ale ta już się skończyła, później kiełbasę – lecz ta została sprzedana, a w końcu pierogi – których również nie było. Na co ten skonstatował: To co ja tu czytam ? Menu, czy radziecką konstytucję!

Łętowska błyskotliwie ów anegdotę spuentowała: „Konstytucja, nie moze być jak menu w kiepskiej knajpy”, po czym dodała: „Powinna determinować zachowanie wykonawcze władz, by nie dochodziło do sytuacji, że jedna grupa ludzi będzie traktowana lepiej, a inna gorzej”. Tu również miała gotową anegdotę o sędzi, który sądził kobietę „chrzczącą” wodą sprzedawane przez siebie mleko. Wyrok był najłagodniejszy z możliwych, bo sędzia uwielbiał mleko chude. „Czy sędzia zrobił źle ?” – zadała pytanie. Po czym sama odpowiedziała: „Postąpił dobrze, miał do tego prawo, pod warunkiem, iż nie potraktuje gorzej kogoś, kto sprzedaje mleko tłuste”.

W ten sposób, odniosła się również do sprawy wczorajszego skazania lidera Stowarzyszenia Obywatele GWL 66-400 Leszka Pielina. „W socjologii takie sytuacje, jak ta w Gorzowie, określa się mianem efektu mrożącego, bo chodzi o przestraszenie protestujących” – skonstatowała.

Nikogo raczej nie dziwi, że również w gorzowskiej bibliotece słowo „suweren”, wywoływało na twarzach słuchaczy uśmiech. Wszystko z powodu niewłaściwego nadużywania go przez polityków PiS-u, którzy podcierają sobie nim wszystkie brzydkie części ciała. Szkoda, że nie było ich na sali, bo usłyszeliby to: „Suweren, to jest suma różnych mniejszości, a nie suma większości parlamentarnej. Suweren wybrał też tych, którzy są w opozycji”.


Spotkanie z profesor Łętowską prowadził Sławomir Szenwald, a odbyło się z inicjatywy platformerskiego Klubu Obywatelskiego i Stowarzyszenia „Obywatele GWL 66-400”, gdzie szczególną rolę odgrywa była antykomunistyczna opozycjonistka Mirosława Kędziora.



Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...